Podkówki, które szczęścia nie przynoszą
DAMIESA • dawno temuPodkowa to symbol pomyślności, a podarowana bliskiej osobie ma jej zapewnić szczęście. Podarowane od natury „podkówki” to jednak zupełnie inna para kaloszy. To potoczna nazwa sinych cieni pod oczami, które raczej szczęścia nam nie przynoszą.
To prawdziwa zmora kobiet niedotlenionych, zmagających się z przemęczeniem, lub po prostu tych, które ten defekt otrzymały dziedzicznie od rodziców. Sine cienie pod oczami wyglądają niezdrowo i tylko dodają nam lat. I choć staramy się je zatuszować fluidem, jest to chyba błąd numer jeden, bo wnikając w delikatną skórę wokół oczu tworzy on bruzdy w miejscu załamania powieki, a to z kolei tylko zwraca uwagę na tą partię twarzy, czyniąc cienie jeszcze bardzoej widocznymi. Jak z nimi walczyć? Proces ich skutecznego ukrycia jest minimum trzy etapowy. A więc:
Po pierwsze – okłady. Te zrobione z kostek lodu przynoszą ukojenie i niwelują siny koloryt. Rozjaśniająco działają także okłady z chłodnych plasterków ogórka. Dobre efekty przynoszą także zioła np. świetlik, czy lipa.
Po drugie – kosmetyki ze składnikami rozjaśniającymi, które działają obkurczająco na naczynka krwionośne i poprawiają ukrwienie skóry np. z bławatka, czy arniki.
Po trzecie - stosowanie żółtego, lub zielonego korektora przed nałożeniem podkładu. Wiele osób sądzi, że wystarczy zwykły korekor o odcieniu skóry. Nic bardziej błędnego. Żółty korektor sprawia, że cienie są mniej widoczne, a zielony niweluje zaczerwienia.
Na koniec apelujemy do wszystkich pracusiów : po całym dniu w biurze wybierzmy się choć na krótki spacer. Dotleniona skóra lepiej oddycha, więc cienie pod oczami nie są tak wyraźne. Brak tlenu bowiem to główny czynnik powstawania „podkówek”.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze