Gorączka zimnej, oscarowej nocy
Mieszkam z mężem, filmowcem, w Los Angeles już trzeci rok i właśnie teraz po raz pierwszy miałam okazję być na ceremonii rozdania Oscarów. Niecodzienne to zdarzenie było powodem przejścia na dietę, zrobienia sobie nowej fryzury, zakupienia kreacji oraz pożyczenia paru innych sukienek od przyjaciółek. Gdy nadszedł ostatni dzień lutego, po dyskusjach i prezentacji wszystkich możliwości mężowi, zdecydowałam się jednak na klasyczną “małą czarną”. CZYTAJ WIĘCEJ