Popołudnie w świątyni
Choć Kunming to spore miasto i stolica prowincji Yunnan, nie ma tu takiego tłoku i hałasu jak w innych chińskich metropoliach. Może to zasługa łagodnego, wiosennego klimatu a może kojący wpływ uroczych parków? W każdym razie właśnie w tym miejscu pomyślałam, że Chiny mają urok. Do tej pory wydawały mi się krajem żyjącym w wielkim pośpiechu, głośnym i pełnym podobnych ludzi przepychających się łokciami. W Kunmingu ulice są szerokie, domy wysokie i mieszkańców dużo, a mimo wszystko przyjezdny nie zostaje przytłoczony nadmiarem.
Przyjemnych zmysłowych wrażeń dostarcza wizyta w Yuantong Si, w jednej z najstarszych buddyjskich świątyń prowincji Yunnan.
Kiedy następnego dnia przekraczam bramę Yuangton i schodzę do głównych zabudowań (to jedna z niewielu świątyń zbudowanych w niecce a nie na wzgórzu), z miejsca przestaję słyszeć odgłosy miasta. Tak, jakby stara brama odcinała to miejsce od pędu, smogu i problemów XXI wieku. Czy to naprawdę jest centrum czteromilionowego miasta? Tło dla budynków obwieszonych czerwonymi lampionami stanowią stare drzewa.
Świątynia pochodzi z IX wieku, zbudowano ją w czasach dynastii Qing. Od tego czasu była wielokrotnie przebudowywana, a i dzisiaj nie brakuje tu rusztowań. Ale są też skały. Podobno wyciosane w nich schody z najstarszymi chińskojęzycznymi inskrypcjami w Kunmingu pochodzą sprzed ponad tysiąca lat i wiąże się z nimi legenda.
Symboli i zdobień tu całe bogactwo. Ciężko połapać się we wszystkich znaczeniach. Są złote posągi, czerwone lampiony. Yuangton łączy w sobie elementy mahajany, hinajany i buddyzmu tybetańskiego (lamaizmu). Ten ostatni uznaje elementy magii i stałe elementy modłów oraz posiada drobiazgowe obrządki religijne, nad których przestrzeganiem czuwa zastęp lamów i ich pomocnicy. Każda ze świątyń ma własne modlitwy i śpiewy z wykorzystaniem licznych instrumentów muzycznych.
Po skończonej ceremonii uczestnicy palą kadzidła i karteczki w specjalnych metalowych kadziach ustawionych przed świątynią. Palą się tu też wysokie czerwone świece. Jest tyle wosku, że pod ścianami budynków ustawione są specjalne worki do jego zbierania.