Dieta cud wróży grób
Obserwuję renesans diety doktora Dukana (zwanego Pierdukanem w pewnych kręgach). Parę lat temu stosowali ją wszyscy, a mój drogi przyjaciel napisał nawet książkę wespół w zespół z rzeczonym Francuzem. Śmiechu było co niemiara z tymi znajomkami na diecie, mówię wam. Jeden miał fazę proteinową, drugi jeszcze jakąś, trzeci dzień wolny, a wszyscy siadali przy jednym stole. Tylko napić się nie było komu.
Kłóciłem się o tę dietę dla czystej zabawy. Znalazłem w niej nawet mechanizm, który sprawia, że choć nie działa, winny czuje się ten, który z niej korzysta i tyje. Po prostu utrzymanie rygoru wymyślonego przez doktora Dukana okazuje się niewykonalne. Argumentacja jest nazbyt skomplikowana, aby ją tu przytoczyć.
Sam nie wierzę w żadne cudowne diety i każdemu polecam ten rodzaj sceptycyzmu. Jeśli chcecie schudnąć lub utrzymać wagę, istnieje prosty sposób: mniej żreć. Posiłki należy przyjmować o stałych porach i nigdy na noc. Warto unikać słodyczy i uprawiać sport, najlepiej od najmłodszych lat. Każdy rodzic, który zwalnia dziecko z wuefu powinien dostać w kły. Od siebie dodam, że wysoko cenię sobie rolę papierosów jako czynnika wyszczuplającego.