Suplementy mogą szkodzić

Na zdrowe włosy, trawienie, koncentrację i lepszy sen. Ziołowe suplementy diety łykamy garściami w przekonaniu, że to co pochodzi z natury, nie może nam zaszkodzić. Nic bardziej mylnego. Stosowanie roślinnych leków może być niebezpieczne, szczególnie dla dzieci.

Urząd Rejestracji Produktów Leczniczych, Wyrobów Medycznych i Produktów Biobójczych w raporcie "Bezpieczeństwo leków roślinnych" zauważa, że preparaty wielowitaminowe zamiast przedłużać życie mogą zwiększać ryzyko zachorowania na raka gruczołu krokowego, płuca oraz czerniaka. Z kolei preparaty zawierające wapń podnoszą niebezpieczeństwo zawału. Dzieje się tak, bo wapń w tabletkach osadza się na blaszkach miażdżycowych, co sprzyja atakowi serca.

Szczególnie niebezpieczne mogą być suplementy diety stosowane przy odchudzaniu: przęśl chińska, pomarańcza gorzka, herbatka chińska, owoce tamaryndowca, aloes, senes, morwa indyjska, a także kruszyna pospolita często wspomagane amfetaminą, efedryną, synefryną powodują podwyższenie ciśnienia, stany lękowe, mdłości, wymioty, zaburzenia pracy wątroby, mogą wchodzić w interakcję z innymi lekami, np. na astmę, powodując śmierć. Działanie przeczyszczające może powodować nowotwory jelita grubego.

Jak to się dzieje, że wyciągi ze zdrowych ziół i warzyw zamknięte w kapsułkach mogą szkodzić? Dzieje się tak, bo suplementy zawierają składniki roślinne w bardzo skondensowanej postaci. Przykładem jest herbata zielona, która jest bardzo zdrowa i warto ją pić regularnie. Gdy jednak zażywamy ją w kapsułkach, wprowadzamy do organizmu jej wyciąg odpowiadający 15, a nawet 20 filiżankom. Beta karoten zażywany w tabletkach, odpowiada spożyciu aż 6 kg marchwi. A przecież nikt przy zdrowych zmysłach nie zjada takiej ilości marchwi na dobę. Zamiast więc łykać pigułki, warto sięgnąć po owoce, warzywa i zioła w naturalnej postaci.