ZUS i A FE!
REDAKCJA • dawno temuLudzie w kwiecie wieku, pracujący i dobrze usadzeni pomimo braku etatu – jak artyści – mogą dowcipkować, że wyszło im na starość 400 zł miesięcznie. Perspektywa odległa, a zarobki, lokaty i oszczędności są. Tych akurat obywateli nie trzeba uczyć ekonomii od podstaw. Gorzej z tzw. przeciętnym człowiekiem. Opłacając Internet lub telewizję, za własne pieniądze musi dowiadywać się codziennie w ramach ostrzeżenia, że dostanie jedną trzecią ostatniej, prawdopodobnie minimalnej pensji netto. Albo że w 2080 roku zabraknie w państwie jakichkolwiek pieniędzy na emerytury.
Niech mi się podopisuje każdy, please, kto coś rozumie z propagandy mediów państwowych tudzież niepaństwowych a propos przystąpienia do emerytur gdzieśtam jakośtam! Ile procent komu, czego i dlaczego. Bo gdy czytam i słucham, to mi się wydaje, że wypiłam litra. Ta perspektywa narodowej i osobistej „decyzji” to widać nienajgorszy narkotyk:). Nie dziw, że tak niewiele ma wspólnego z wywalczoną podobno wolnością.
Ludzie w kwiecie wieku, pracujący i dobrze usadzeni pomimo braku etatu – jak artyści – mogą dowcipkować, że wyszło im na starość 400 zł miesięcznie. Perspektywa odległa, a zarobki, lokaty i oszczędności są. Tych akurat obywateli nie trzeba uczyć ekonomii od podstaw.
Gorzej z tzw. przeciętnym człowiekiem. Opłacając Internet lub telewizję, za własne pieniądze musi dowiadywać się codziennie w ramach ostrzeżenia, że dostanie jedną trzecią ostatniej, prawdopodobnie minimalnej pensji netto. Albo że w 2080 roku zabraknie w państwie jakichkolwiek pieniędzy na emerytury.
Niektórzy twierdzą, że to nie wina państwa – społeczeństwo się starzeje, jak wszędzie, i trudno. Bzdet! Ujemny przyrost naturalny w katolickim kraju, gdzie jest problem z edukacją, dostępem do antykoncepcji i legalizacją aborcji? Co najmniej dziwne. W innych, zacofanych z różnych przyczyn krajach dzieci jest „za dużo”. Panuje tam głód, w zasadzie nędza. U nas również, ale nie na skalę afrykańską, staramy się zatem tego nie rozdmuchiwać.
Uwaga, społeczeństwo patrzy! Jedynacy jeżdżą beemkami i wózeczkami tej samej marki. Rodzinom wielodzietnym z bezradności i głupoty odbiera się dzieci dla ich rzekomego dobra. Media rozdmuchują patologie, nie ważąc przyczyn: nieliczne w skali kraju narodzone maluchy bywają maltretowane i zabijane. Codziennie słyszę, że żadna frustracja tego nie usprawiedliwia. Czy aby na pewno?
Dzisiejsi emeryci mają dzieci, wnuki, prawnuki. Niczego to nie gwarantuje, prawda. Czasem są w sytuacji ekstremalnej, żebrzą, głodują. Gdyby jednak mieli kasę na prawnika – byłoby się ewentualnie do kogo odwołać, obarczyć krewniaczą odpowiedzialnością za los starszych ludzi. Za dwa pokolenia nawet tego „luksusu” nie doświadczymy, bo po prostu będziemy się starzeć w samotności, jako ludzie bezpotomni kompletnie.
Nikt nie będzie się za nas wstydził ani odpowiadał. Spokojnie powymieramy pod płotami. Do tego najwyraźniej dąży państwo, nawołując nas do decyzji, które w żadnym stopniu decyzjami nie są. Mniej odporny człowiek w sile wieku, zapracowujący się na śmierć, odczytuje jedynie taką informację, skrótowo: zawczasu idź do lasu i się powieś.
Dzięki i za to, można to uznać za uczciwe w jakimś sensie postawienie sprawy.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze