Najważniejsza zaleta ZUS-u
MONIKA SZYMANOWSKA • dawno temuTrwa kolejna akcja społeczna „Huzia na ZUS!”. Internautów zachęca się do tego, by publikowali w sieci swoje emerytalne prognozy – np. 400 zł czy… 30 zł spodziewanej wysokości świadczenia miesięcznie. Ogarnijmy się troszkę!
Trwa kolejna akcja społeczna „Huzia na ZUS!”. Internautów zachęca się do tego, by publikowali w sieci swoje emerytalne prognozy – np. 400 zł czy… 30 zł spodziewanej wysokości świadczenia miesięcznie.
Zrobiła to dość naiwnie nasza kochana Kasia „Skrzynka” Skrzynecka oszacowana przez oficjalne pismo z ZUS-u właśnie na kwotę niewiele większą niż 30 zł…
Daleko mi do profesji adwokata diabła, ww. instytucję uważam, jak większość Polaków, za przekarmioną, zepsutą, pazerną i nieporadną w zakresie swoich funkcji – nie przywilejów. ZUS to kolejne państwo w państwie, które się buduje, mebluje, unowocześnia sprzętowo i logistycznie, premiuje wysoko za tajemnicze dokonania, ale niewiele z tego wynika dla obywateli. To fakt.
Ogarnijmy się troszkę
Myślę jednak, że nie należy przeginać, tylko pamiętać o wszystkich implikacjach zmiany ustroju i powstania wolnego rynku. ZUS nie jest instytucją charytatywną. Trzeba włożyć, żeby wyjąć. Pracując 20 lat bez etatu, interesując się wyłącznie tym, co „na rękę”, po prostu nie odprowadzamy składek, nie gromadzimy kapitału. I adekwatnie niska będzie emerytura, niestety. Chyba że konsekwentnie miesiąc w miesiąc będziemy 1/3 przychodów odkładać na lokatę – choćby za granicą, choćby się waliło i paliło.
Człowiek inteligentny i z wyobraźnią musi wiedzieć, że starość jest najtrudniejszym okresem życia. Kosztownym, a sponsorów starości raczej brak. Dlatego warto czasem w sile wieku pomyśleć co miesiąc, na co wydajemy kasę. Konieczna jest zmywarka w gospodarstwie 1-osobowym? Nie wystarczy jeden wyjazd egzotyczny w roku – muszą być dwa? Czy botki za 1000 zł podniosą w sposób istotny naszą jakość życia? Bezetatowcy po prostu MUSZĄ dobrowolnie oszczędzać, pamiętając, że po przejściu na emeryturę nikt im nie zapewni pakietu usług w prywatnej klinice. Oszczędzać – lub pożegnać ten cudowny, acz trudny kraj. Nasze pokolenie bowiem nie dożyje raczej rewolucyjnych zmian w tej kwestii.
Mity i mylenie pojęć
To, że młody człowiek po studiach musi wybierać między darmowym stażem a umową śmieciową z pensją minimalną, to już nie jest niestety rozporządzenie ZUS-u, lecz wina sytuacji gospodarczej i swobody udzielonej pracodawcom. Studia stały się towarem pospolitym, nie luksusowym. Nie łudźmy się w kolejnej sprawie – najlepsi i najbardziej energiczni absolwenci są rozchwytywani i na długo przed dyplomem mają zaklepaną dobrą pracę w kraju czy na świecie, dodajmy – w wyniku własnych starań, wydeptywania ścieżek. Nie w każdej branży decydują znajomości – liczy się też talent, ambicja, błysk geniuszu. Przeciętna większość natomiast musi walczyć o zmiany w przepisach Prawa Pracy lub radzić sobie inaczej. Smutna, acz nie taka niesprawiedliwa rzeczywistość.
Są składki, jest emerytura
Posłużę się przykładem mojego ojca. Przepracował równo 50 lat w tzw. budżetówce, jako specjalista, zawsze na etacie, czasem na dwóch. Nie zarabiał krociowych kwot, nie kombinował, nie należał do partii. Na emeryturę przeszedł w wieku 70 lat. Jego świadczenie wynosi ponad 3000 zł i jest samowystarczalny. Jedyna uciążliwość to wystawanie w kolejce do lekarza od 6.30 rano – czasem na dworze, jeszcze przed otwarciem przychodni… Polityka zdrowotna i przepływ pieniędzy w tym resorcie to na pewno skandal wart rozdmuchiwania w nieskończoność. Ale to inny temat.
Na pewno w gorszej sytuacji są starsze kobiety, które prowadziły dom i przepracowały w życiu oficjalnie np. tylko 15 lat zamiast 40. Trudno pomóc im wstecz, to już domena instytucji społecznych.
Ja pracuję zawodowo od 25 lat, z czego tylko 12 lat na etacie! Domyślam się, co mnie czeka, i nie jest mi wesoło. Lecz na bieżąco godziłam się na to, wydawało mi się, że jestem nieśmiertelna. Za mało wysiłku włożyłam w to, by zatrudniać się na cywilizowanych warunkach. Czy mam obwiniać ZUS za to, że od kilkunastu lat nie widział na oczy moich składek? Chyba nie.
Światełko w tunelu
Kiedy myślę o emeryturze, to dostrzegam jedną niewątpliwą zaletę ZUS-u w powiązaniu z NFZ-etem. Gdy będzie już bardzo, bardzo źle, mam nadzieję, że przetrwa rozporządzenie, iż do psychiatry można się udać bez skierowania…
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze