W szponach słodkiej mafii?
CEGŁA • dawno temuOd miesiąca spotykam się z chłopakiem, jesteśmy na etapie randek, oboje studiujemy, pracujemy i mieszkamy każde z rodzicami. Dowiedziałam się czegoś dziwnego o jego rodzinie. Trochę głupio się czuję, nie będąc pewna do końca, komu wierzyć… Co Ci mówi Twoja intuicja?
Droga Cegło!
Od miesiąca spotykam się z chłopakiem, jesteśmy na etapie randek, oboje studiujemy, pracujemy i mieszkamy każde z rodzicami.
Poznaliśmy się z Olkiem mało oryginalnie. Pracowałam w „domu chleba”, a on kilka razy w tygodniu podjeżdżał do nas po ciastka, słodycze i inne wypieki. Najpierw myślałam, że ma wielką rodzinę łakomczuszków, kto może przejeść tyle ciastek w dwa dni? Ale on kupował dla restauracji, w której pracuje, miał jakąś zniżkę u mojej kierowniczki, dokładnie nie wiem. Zwróciliśmy na siebie uwagę od razu. Swobodnie rozmawialiśmy, kiedy byłam w sklepie sama. Przy pani Agacie, kierowniczce, było jakoś niezręcznie, ona jest bardzo wymagająca, a dodatkowo krępowało mnie to, że tak się słodziła do Olka, dużo bardziej niż do innych stałych klientów – wtedy myślałam, że wyjątkowo dużo kupuje i to dlatego.
Olek zaprosił mnie na pierwszą randkę. Myślałam, że pójdziemy tam, gdzie pracuje, ale wybrał zupełnie inne miejsce. Było super, rozmawialiśmy o wszystkim, a w 2/3 tematów się ze sobą zgadzaliśmy. Pytałam go o pracę – mówił, że to nie jest to, co on uważa za prawdziwą pracę, bo jego szefem jest tata, ale płaci normalnie i uczciwie pensję, więc na jakiś czas można to znieść. Olek nie interesuje się gastronomią, tylko prawem, a w przyszłości chciałby zajmować się nieruchomościami. Korzysta z samochodu ojca, ciuchy ma niezłe, ale nie widać po nim bogactwa czy wręcz szastania kasą.
O pieniądzach piszę dlatego, że niestety nie wytrzymałam i zwierzyłam się pani Agacie – nie sama z siebie, to ona mnie wypytywała o Olka, że chyba wpadł mi w oko… A ja w dobrej wierze powiedziałam o tej randce. Kierowniczka niemal zadławiła się ze złości na moich oczach (jadła właśnie francuski pasztecik z kapustą). Była zła, ale nie chciała dać po sobie poznać, dlaczego. Zaczęła opowiadać o Olku straszne rzeczy. Że wchodzę w bagno mafii, że Olek z ojcem to traktują restaurację jako pralnię pieniędzy, a tak w ogóle, to przestępcy, zbijają kokosy na czymś zupełnie innym. Na czym – nie chciała skonkretyzować. Zaparzyłam jej melisę, chciałam jakoś uspokoić sytuację, naprawdę jej reakcja mnie przestraszyła. Powiedziała zdecydowanie, że nie powinnam się z Olkiem spotykać, bo sama się proszę o tarapaty, to taki pokrętny przystojniaczek… Dodała nawet, że płaci im haracz za ochronę i jest zmuszona sprzedawać im ciastka po niższej cenie! Ochrona w sklepie z pieczywem? Hm.
Olek podoba mi się bardzo. Nie mogłam przecież zadzwonić do niego i zapytać: hej, czy to prawda, że jesteś gangsterem i mnie oszukujesz? Dodatkowo zastanawia mnie to określenie „pralnia”. W tej jego knajpie jest duży ruch, ma powodzenie, a ja zawsze słyszałam, że takie podejrzane miejsca świecą pustkami.
Postanowiłam podzielić zachowanie kierowniczki przez 10 i zaczekać na rozwój wypadków. Co się kryje za tą złością? Nie byłam w stanie przestać się spotykać bez podania powodu, a taki powód jak gadanie tej baby byłby idiotyczny. Tym bardziej, że wcale zrywać nie chciałam. No i spotykaliśmy się dalej, byłam u Olka w restauracji, poznałam jego tatę – przystojny, przemiły facet, taki troszkę przy kości, typowy miłośnik dobrej wyżerki. Po godzinie wiedziałam, że się lubimy, specjalnie dla nas przygotował własnoręcznie kolację.
Niestety, zrobiło się tak, że pani Agata codziennie w pracy pytała mnie, czy dalej widuję się z Olkiem. W tygodniu odpowiadałam zgodnie z prawdą – nie, nie, nie – ponieważ spotykaliśmy się tylko w piątki i soboty wieczorem. Ale w końcu przyznałam, że wieczorem idę na randkę. A ten babsztyl mnie natychmiast zwolnił! Że już w poniedziałek mogę nie przychodzić.
Powiedziałam Olkowi, że nie mogę się spotkać w weekend, bo muszę szybko szukać nowej pracy. Nie zdziwił się jakoś szczególnie, powiedział, że rozumie i że też popyta znajomych o coś dla mnie. To był dosyć trudny czas do szukania, akurat kilka dni przed Świętem Zmarłych. Olek zadzwonił w poniedziałek i zaprosił mnie do restauracji. Powiedział, że wymieniają cały bar i będą nieczynni 2 dni, możemy sobie posiedzieć, pojeść, pogadać… Zauważyłam z boku patery z ciastkami – to nie były ciastka z „mojego” sklepu, lecz zupełnie inne. Kiedy jedliśmy, przyszedł do nas tata Olka. Dosiadł się i powiedział, że to wszystko jego wina i że on mi znajdzie fajną pracę, obiecuje.
Na początku się najeżyłam wewnętrznie – oho, kierowniczka miała rację, teraz będę zmuszona pracować dla nich:). Ukartowali to, jak w jakimś kryminale. To oczywiście same bzdury… Ojciec Olka krótko naświetlił sytuację. Był z Agatą „parą” (mama Olka nie żyje) przez 4 lata, wspólnie rozkręcali interesy, pokłócili się o kasę. Niespełna rok temu ostatecznie się rozeszli, chociaż Agacie trudno to było przyjąć do wiadomości. Dostarczanie ciastek miało niby podtrzymywać wątłą więź i nadzieję. Na dodatek, Olek i córka pani Agaty kończyli to samo liceum, a mojej byłej szefowej strasznie zależało, żeby oni się ze sobą spiknęli. Nic z tego nie wyszło, bo żadne się do tego nie paliło – tak opowiada Olek. Później Agata miała „za złe”, że Olek spotyka się z innymi dziewczynami, chociaż jej córki wcale to nie obchodziło. Ot i cała historyjka… A może bajeczka ściągnięta żywcem z telenoweli?
Trochę głupio się czuję, nie będąc pewna do końca, komu wierzyć… Co Ci mówi Twoja intuicja?
Mati
***
Droga Matyldo!
To chyba ja powinnam Ciebie o to zapytać? Z jednej strony kobieta mściwa niczym grecka bogini, z drugiej – chłopak, który Ci się podoba i niczym niecnym, jak dotąd, się na naraził ani nie zdradził… Trzeba wziąć kartkę i sporządzić rachunek… prawdopodobieństwa.
Jeżeli w ogóle byłabym czegokolwiek ciekawa, to chyba tego, ile tata restaurator oszczędzał, kupując ciastka od dawnej narzeczonej – czy było warto kontynuować rozliczenia z kimś, z kim na tle pieniędzy właśnie się skłóciło? Albo czy Olek, świadomy uczuć niedoszłej macochy, nie mógł postarać się o więcej dyskrecji w nawiązywaniu własnych kontaktów uczuciowych? Nie paradować z narzeczonymi pod jej nosem? Lub przynajmniej uprzedzić Cię, byś się z Waszym związkiem nie afiszowała specjalnie – i wyjaśnić, dlaczego? Ale cóż – każdy człowiek ma swoje priorytety i swoją wrażliwość, niewykluczone zresztą, że ostatnia reakcja pani Agaty mocno przerosła oczekiwania obu panów i dopiero wtedy poszli po rozum do głowy, że może kontakty najlepiej uciąć definitywnie.
Tak czy siak, okazałaś się w tym wszystkim bardzo ważna i wygląda mi to na wiarygodny dowód szczerości Olka. Nawet ojcu zależy na Waszym związku, do tego stopnia, że wprowadził Cię w swoje sprawy osobiste, czego robić nie musiał, zdając się na Twój rozsądek.
Z kolei, humorystycznie rzecz biorąc, jesteś w punkcie wyjścia, jeśli idzie o „wątek mafijny” – teraz tym bardziej nie możesz ich zapytać, czy pani Agata mówiła prawdę. Nawet jeśli, to przecież sama w jakiś sposób należała do tej gangsterskiej szajki:). A na zmowę nie ma mocnych.
A tak serio: wszystko wskazuje na to, że trafiłaś niechcący w oko niegroźnego uczuciowego cyklonu. Kilka osób w nim zawirowało, teraz zapewne nastanie spokój. Twoja była szefowa i ojciec Olka powinni rozstrzygnąć swoje sprawy samodzielnie tak, by nie miało to wpływu na sytuację Was – młodych. Twoja utrata pracy w takim kontekście to nie tragedia – raczej błogosławieństwo.
Jeśli masz mimo wszystko wątpliwości, moim zdaniem możesz bez problemu widywać Olka i jednocześnie szukać nowego zajęcia na własną rękę, nie korzystając z poręczenia jego czy taty. Wasz związek jest jeszcze w bardzo wczesnej fazie i czeka go niejeden sprawdzian. Pakowanie się od razu w „rodzinny interes”, nawet sympatyczny, rodzi pewne konsekwencje – nie przyspieszałabym tego, chyba że jesteś w sytuacji absolutnie podbramkowej, a Olek ma faktycznie ciekawe kontakty. Praca „po znajomości” mimowolnie rodzi zobowiązania – ja na Twoim miejscu zaczekałabym z taką opcją do czasu, aż Wasze uczucie się wyklaruje i ustabilizuje.
Czego Wam z całego serca życzę…
Cegła
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze