Dlaczego feministkom rosną wąsy?
EWA ORACZ • dawno temuNaszło mnie na te rozważania, gdy po raz kolejny, w mieszanym damsko- męskim towarzystwie, usłyszałam z kobiecych ust: ale nie jestem feministką! Wypowiedź ta najczęściej połączona jest z trzepotem rzęs i potrząsaniem głową, jakby feminizm był nieznośną muchą, która ma zamiar przysiąść na równo upudrowanym kobiecym czole i zrobić na nim małą muszą kupkę. To absurdalne zaprzeczenie brzmi jak zaklęcie, dzięki któremu wypowiadająca je niewiasta zyskuje w męskich oczach co najmniej jeden punkt.
Naszło mnie na te rozważania, gdy po raz kolejny, w mieszanym damsko- męskim towarzystwie, usłyszałam z kobiecych ust:
— Ale nie jestem feministką!
Wypowiedź ta najczęściej połączona jest z trzepotem rzęs i potrząsaniem głową, jakby feminizm był nieznośną muchą, która ma zamiar przysiąść na równo upudrowanym kobiecym czole i zrobić na nim małą muszą kupkę. To absurdalne zaprzeczenie (za chwilę wyjaśnię dlaczego absurdalne) brzmi jak zaklęcie, dzięki któremu wypowiadająca je niewiasta zyskuje w męskich oczach co najmniej jeden punkt.
Feminizm większości mężczyzn jest nie na rękę, choćby z tak prostego powodu, że grozi im samodzielne pranie gaci. Oświadczenie znajomej zdumiało mnie tym bardziej, że owe słowa padły z ust kobiety posiadającej wykształcenie. Nie łączę skończenia studiów wyższych z zapisaniem się do nieistniejącego klubu feministek, tak samo jak nie łączę braku wykształcenia z posłuszeństwem wobec mężczyzn. Wykształcenie jednak według mnie zobowiązuje do wiedzy. Wiedzy między innymi na temat feminizmu, historii sufrażystek, walki o prawo do głosowania i całą resztę wiążącą się z równouprawnieniem. Feminizm to nie partia, to światopogląd. Tymczasem zdecydowana większość kobiet wierzy w stereotypy wymyślone na temat feminizmu. Może ktoś wie skąd one się wzięły?
— feministki nienawidzą facetów, są agresywne
— feminizm uderza w rodzinę
— feministki są brzydkie, mają wąsy i nie golą nóg
— feministką zostaje kobieta, której nikt nie chce
— feministki to lesbijki
— feministki są samotne, nie zakładają rodzin
— feministki gardzą kobietami zajmującymi się domem i dziećmi
Wszyscy znamy te brednie, prawda? Wiele kobiet je powtarza, dodając jeszcze, że one nie spotkały się z dyskryminacją, więc walka o równouprawnienie jest niepotrzebna. Ja nigdy nie zostałam zgwałcona. Czy to znaczy, że w Polsce nie ma gwałtów? Kwestia dyskryminacji nie może być oceniana na podstawie odczuć subiektywnych, to kwestia ustawodawstwa i statystyk.
Niech mi któraś z dziewcząt nie-feministek wyjaśni, proszę, jak to jest. Skoro feminizm jest wam obcy na tyle, że głośno się go wyrzekacie, to konsekwentnie, a wydaje się to być logiczne, wyrzekacie się również tego, co feministki, sufrażystki wywalczyły? A co za tym idzie, uważacie, że kobiecie nie należą się te same prawa? Nie głosujcie zatem i to nie dlatego, że wam się nie chce lub brakuje kandydata, ale dlatego, że nie jesteście tego godne? Edukację skończcie na obowiązkowej szkole podstawowej? Swoich córek też nie posyłajcie do szkoły, bo przecież nie do tego zostały przeznaczone? Jeśli jednak złamałyście się i wbrew zasadom zdobyłyście wykształcenie i pracę (bardzo to feministyczne niestety), to chętnie przyjmijcie niższą pensję za taką samą pracę i stanowisko co mężczyźni?
Uważacie może, że rolą kobiety jest ładnie wyglądać i pachnieć do ślubu oczywiście, potem to już witaj kuchnio kraino szczęśliwości, witajcie brudne gacie po dzieciach i mężu, zbieranie z podłogi? Znaczy zamiłowanie do gotowania i szorowania podłogi mamy wpisane w kod genetyczny i nie jesteśmy w stanie robić nic innego?
Nie mogę tego pojąć, jak współczesna kobieta może uważać, że nie należą jej się te same prawa! Bo jeśli sądzi, że jej się należą i nie zgadza się na dyskryminację, to jest feministką. Tu nie trzeba zapisywać się do specjalnej partii, brać udziału w manifach i podpisywać regulamin.
Czego wy się kobiety boicie? Tego, że stracicie w męskich oczach? Naprawdę interesują was tacy mężczyźni? Nie wiem skąd wziął się pogląd, że feministka to babochłop nienawidzący mężczyzn. Media? Pokazują sytuacje skrajne, medialne, czyli to co się dobrze sprzedaje i zwiększa oglądalność. Rzadko mówią o sprawach naprawdę istotnych, jeśli nie towarzyszy temu skandal. W mediach jest aborcja, parytet i relacje z manify. Dlaczego tak rzadko pojawia się w mediach informacja o postulacie feministek, by opłacać pracę domową kobiet? By zabezpieczyć je emeryturą? Tak, chodzi o te kobiety, którymi rzekomo feministki pogardzają. To dlaczego walczą o pieniądze dla nich? Dlaczego wciąż musimy tłumaczyć, że chodzi o wolny wybór i możliwość realizacji w każdej sferze życia? Dlaczego przy okazji rozmów na temat feminizmu pojawia się hasło „Kobiety na traktory”? Ktoś najwidoczniej nie odrobił lekcji z historii. I wiem, że choćbym sto razy napisała, że feministkom nie chodzi o to, żeby kobiety zostawiły dzieci i poszły do pracy, tylko o to, żeby same o tym decydowały, żeby nie narzucała tego tradycja, wychowanie i mąż, to i tak pojawi się wpis, że feminizm niszczy rodziny i zmusza kobiety do pracy. Jak grochem o ścianę.
Brak wiedzy na temat feminizmu w Polsce jest porażający. Wystarczy poczytać komentarze pod tekstami feministycznymi, zajrzeć do Codziennika Feministycznego, czy na inne strony kobiece, ale nie te o malowaniu paznokci. Poza powszechnym chamstwem, najczęściej ze strony mężczyzn, pozwolę sobie uogólnić, najbardziej uderzają mnie komentarze kobiet, krytykujących feministki, ale bez najmniejszych merytorycznych argumentów. Często wytykają literówki i na tym koniec. Nie ma rzeczowej dyskusji, są bluzgi. Zresztą nie musimy szukać na innych stronach, wystarczy rozejrzeć się po Kafeterii. Wciąż pojawia się ten sam dowcip, komentarz, nawet nie wiem jak to nazwać, krąży to już od wielu lat, czasem nieco w zmienionej formie. Czy to jeszcze kogoś bawi?
„Feminizm kończy się, gdy trzeba wnieść lodówkę na szóste piętro.”
A co ma piernik do wiatraka? Fakt, nie wniosę lodówki sama, z koleżanką za to raczej bez większego problemu. Zapraszam wszystkich panów, powtarzających ten żarcik, do samodzielnego wniesienia mojej lodówki na szóste piętro. Zrobi to któryś? Nie sądzę. Zatem do garów i prania! Wszyscy faceci, którzy nie wniosą sami lodówki na szóste piętro, powinni zajmować się domem i dziećmi, skoro nie posiadają predyspozycji do bycia prawdziwym facetem. Obawiam się, że gospodarka wtedy upadnie, bo jedynymi zdolnymi do pracy okażą się być strongmeni, a za wielu ich nie ma. Janusz Korwin Mikke, który też lubi powtarzać tę mądrość, wyląduje również przy zlewie. Swoją drogą bardzo mnie rozbawił w rozmowie z Moniką Richardson, gdy stwierdził, że feministki nie wziąłby do łóżka, bo nie jest kobietą. Która z was wzięłaby pana Janusza do łóżka?
Dlaczego nie porozmawiamy o tym, że kobiety weszły do życia publicznego bardzo niedawno, gdy tymczasem panowie są w nim od zawsze. Wiecie, że w Szwajcarii przyznano kobietom prawa wyborcze dopiero w 1971 roku, a w Lichtenstein w 1984? O tym się nie rozmawia. Za to pisze się tak:
— Czekam na artykuł, w którym feministki opierdolą heteroseksualnych facetów za to, że nie chcą dawać dupy gejom xDDD. - Karel Goldbaum*
Taki jest poziom większości komentarzy Polaków. Czy naprawdę tylko tyle mają do powiedzenia? Może czas dojrzeć? Ja tymczasem sprawdzę, czy mi wąsy nie urosły.
*Komentarz ze strony Codziennika feministycznego, dodawanie komentarzy możliwe tam jest jedynie po zalogowaniu do Facebooka, widoczne jest imię i nazwisko, czy też pseudonim.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze