Wyprowadzam dziecko na smyczy
Dla kogoś przebywającego często w krajach Europy Zachodniej to żadna nowość. Tam smycze dla dzieci są popularne już przynajmniej od dziesięciolecia. Jednak w Polsce jest ich znacznie mniej, bo nasi rodzice są oporni wobec tego wynalazku. Smycze miewają różne formy, najbardziej popularne są w formie szelek z doczepionym paskiem, którego końce trzyma opiekun. Są też i inne – smycz może być na przykład przyczepiona do plecaczka noszonego przez dziecko, albo też bezpośrednio do jakiejś części garderoby, na przykład paska.
Jakie są zalety smyczy? Przede wszystkim fakt, że maluch może bezpiecznie iść przed rodzicem, a ten nie musi go gonić. Doceni to każda matka, którą zadziwia energia jej dwu- czy trzylatka. Dziecko ma uczucie, że jest samodzielne, a my wiemy, że w razie niebezpieczeństwa zatrzymamy naszego malucha. Jeśli dziecko – w przenośni lub dosłownie – schodzi na złą drogę, wystarczy pociągnąć smycz. Mogą to docenić szczególnie opiekunowie bliźniaków czy dzieci w podobnym wieku, które mają tendencję do rozbiegania się – każde w swoją stronę. Dzięki smyczy da się tego uniknąć.
A wady? To już zależy od użytkownika. Na własne oczy widziałam w Londynie mniej więcej ośmiolatkę prowadzoną na smyczy. Jej rodzice zdecydowanie poszli na łatwiznę – zamiast wytłumaczyć dziecku zasady poruszania się po ulicach, postanowili traktować ją jak przedszkolaka. No i jeszcze jedna sprawa: prowadzę dziecko na smyczy. Nie brzmi to najlepiej, prawda?
Co myślicie o takim spacerze z dzieckiem na smyczy?
Źródło: www.planetadziecka.pl