Niestety twórcy utrzymują nas w tej niepewności jedynie przez krótką chwilę (co najwyżej kwadrans).
[photo position="inside"]19801[/photo]A cały film, po naprawdę obiecującym początku, nieubłaganie siada. Reżyser najwyraźniej nie miał pomysłu jak zbudować nastrój, na czym oprzeć napięcie czy mówiąc wprost - jak widza skutecznie przestraszyć. Mogła spełnić tę funkcję wspomniana dwuznaczność. Dlaczego Cornwell nie wykorzystał tego pomysłu - naprawdę nie wiem. Zaserwował za to (z czasem coraz bardziej nużący i przewidywalny) przegląd tego wszystkiego, co już dobrze znamy (niepokojące odgłosy, zjawy ukazujące się w lustrach, przeklęta dusza dziecka itd.). Fani horroru powiedzą oczywiście: to reguła gatunku, ostatecznie co nowego jeszcze można wycisnąć z opowieści o nawiedzonym domu? Otóż można. Dowodem na to niech będzie choćby arcydzieło sprzed niespełna dwóch lat - hiszpański Sierociniec. Oba filmy mają dość podobny scenariusz, co z czasem drażni, bo do poziomu Sierocińca jest tu naprawdę bardzo, bardzo daleko. Cornwell w ogóle pełną gębą cytuje klasyczne pozycje z horrorowego kanonu (kłania się choćby Egzorcysta), ale uwypukla to jedynie słabość jego dzieła.
Zobacz zwiastun: www.bestfilm.pl