Święty Johnny Depp
Dawniej ludzie w trudnych chwilach zwracali się do Najwyższego lub Świętych Pańskich – dziś szczęśliwie mamy wiek dwudziesty pierwszy. Kiedy siedemnastoletnia wielbicielka Piratów z Karaibów, Sophie Wilkinson znalazła się w śpiączce na skutek wypadku samochodowego, przejęci rodzice zwrócili się o pomoc do Johnny’ego Deppa.
Aktor co prawda nie znalazł czasu by wpaść do szpitala, nagrał jednak kasetę, gdzie przemawia głosem najseksowniejszego pirata świata. Niewielu gwiazdorów zdecydowałoby się na taki ruch, trudno nawet ich o to winić, Depp jednak się postarał i to nie na próżno. Zaledwie po paru dniach odsłuchiwania, stan dziewczyny uległ daleko idącej poprawie, zakończonej szczęśliwym wybudzeniem. Mamy więc do czynienia z autentycznym cudem na miarę chrześcijańskich świętych, z tym, że jego sprawcą jest ateizujący, jak się zdaje, gwiazdor, do tego moczymorda i obiekt pożądania.
Większość świętych miała trudne początki. Apostoł Paweł, na przykład, zajmował się prześladowaniem chrześcijan, Augustyn (ten od Wyznań) wręcz tarzał się w rozpuście, a przyszły brat Albert wiódł wesołe życie artychy, palił też jak smok, nawet już kiedy wskoczył w habit.
[photo position="inside"]17421[/photo]Depp nie tylko uwielbia papierosy (przeniósł się do Europy ze względu na bardziej liberalne wówczas przepisy antynikotynowe), ale w młodości też rozrabiał co się zowie. Stawiał się nauczycielom, kradł, a założywszy rockowy zespół wiódł wesoły żywot grajka, próbując zarobić trochę grosza. Popularność zdobył jako seksowny nastolatek (pradawny ekwiwalent, powiedzmy, Roberta majtki przez głowę Pattisona), budząc grzeszne myśli w milionach nieletnich dziewczyn. Już zyskawszy sławę, sprał nachalnego reportera deską wyrwaną z podłogi knajpy, demolował hotele i to tak ślicznie, że zbulwersował weterana tej zabawy, Rogera Daltrey’a z The Who. Prał ochroniarzy, pluł benzyną i zwisał z piątego piętra na samych rękach, za to w towarzystwie kumpla, Nicholasa Cage’a.
Nawet jego kariera przebiegała dość dziwacznie. Teraz, kiedy odniósł zawrotny sukces za sprawą Piratów z Karaibów trudno sobie wyobrazić go inaczej niż jako gwiazdę. Tymczasem jego kariera przebiegła niejednorodnie, niejednoznacznie nawet i niewiele wskazywało, że stanie się najlepiej opłacanym aktorem świata.
[photo position="inside"]17426[/photo]Wybił się przecież bardzo szybko dzięki roli policyjnego agenta infiltrującego środowisko niebezpiecznych nastolatków serialu 21 Jump Street, by następnie zdekonstruować swój wizerunek w prześmiewczym filmie Beksa i świadomie oszpecić się w Edwardzie Nożycorękim. Kiedy Tom Cruise, Harrison Ford albo Robert Downey Jr próbowali sił w komercyjnych, wysokobudżetowych produkcjach, Depp świadomie zwrócił się w kierunku przeciwnym, występując u Emira Kusturicy, Jima Jarmuscha i Tima Burtona, nierzadko popełniając artystyczne pomyłki, w rodzaju przegadanego Truposza. Jego wielkie szanse – jak Człowiek, który zabił Don Kichota – nie zostały nakręcone, a kiedy zdecydował się wystąpić w superprodukcji padło akurat na mierną Żonę astronauty. Jack Sparrow pojawił się w momencie, gdy Depp nie bardzo wiedział, co ze sobą zrobić. Zagrał kilka podobnych ról pod rząd (Dziewiąte wrota, Z piekła rodem, Jeździec bez głowy), a artystyczny zmysł, który wiódł go ku nietuzinkowym projektom, zaczął zawodzić – nakręcony niedługo przed Piratami… Marzyciel okazał się wyciskającym łzy gniotem, bladym cieniem wcześniejszych produkcji aktora.
Na razie łączy w sobie trzy cechy niemożliwe – człowieka prawdziwie rodzinnego, jedynej prawdziwej gwiazdy Hollywood i figury zdolnej do pomocy ludziom, których w życiu nie widział. Kościół jego imienia, kapliczki, psalmy – nadchodzą.
Zdjęcia:http://johnnydeppweb.com/