Jak rozróżnić prawdę od fikcji? Co jest mirażem, a co jawą? Nie mam zielonego pojęcia.
Ale jest i inna opowieść, o pięknej i przerażającej Chatunie, jej romansie z szemranym biznesmenem, o młodym muzyku Borysie i jego niezwykłej przyjaźni z poetą, a przy tym bratem Chatuny. Pojawia się Nowy Jork, świat wielkich wytwórni filmowych, przestępcy, luksusowe dziwki i strzelaniny. Wszystko to zmyśla sobie Ulrich, gość, który koncertowo zmarnował sobie życie. A może jednak nie? Może to Chatuna z resztą towarzystwa w jakiś sposób powołała do życia tego nieszczęsnego starca, może oba światy są realne, a może, no właśnie… może w Solo Rana Dasgupta wybór pomiędzy jawą i snem pozostawiono wyłącznej gestii czytelnika?
Solo rozpada się na dwie wyraźne części, które pod wieloma względami można uznać za osobne powieści. Pozornie, opowieść o Chatunie jakoś poradziłaby sobie bez Ulricha i vice versa, ale czy powieść musi być spójna pod względem fabuły i bohaterów? Nikt tak nie powiedział. Mnie Solo, z całym swoim potrzaskaniem, może nawet ułomnością wchodzi i to bez popity. Istnieje przecież wiele rodzajów spójności w książkach.
Weźmy muzykę. Lwia część tej sympatycznej książki obraca się wokół dźwięków i to różnorodnych – od muzyki ludowej, przez cygańskie skrzypki, mdły pop, pop udany, pojawia się nawet heavy metal. Piosenka, melodia jest, zdaniem autora, najbardziej emocjonalnym rodzajem sztuki. Nic innego ani powieść, żaden tam film tak nie poora serducha. Nawet gość tak zimny jak Ulrich, rozkleja się przy skrzypkach. Może więc Solo jest opowieścią o tym, jak Bułgarzy czuli dźwięk, czego w nim szukali i czego oczekiwali? Lub, może lepiej – w jaki sposób muzyka przynosiła im pocieszenie.
Jest też Bułgaria, kraj w jakiś sposób podobny do Polski, a jednak zaskakująco odmienny. Borykający się ze wspomnieniem minionej chwały, biedny, targany przez konflikty, dręczony przez nieżyczliwych protektorów, świat Bułgarów obraca się ku rzeczom małym. To kieliszek wódeczki, słownik pisany przez lata, bez większego sensu, chałupnicze eksperymenty chemiczne, piosenka. Z takich kruszynek splata się świat Solo. Nie jest to książka dla każdego, niemniej, myślę, że warto jej zaufać. Zwłaszcza, że Chatuna jest naprawdę przerażająca.