W jednym z amerykańskich czasopism znaleźć można opinię, że pisarska swada Shamsie nosi znamiona innego pisarza z subkontynentu i literackiego pioniera – Salmana Rushdiego. Niestety trudno jest się z nią zgodzić. Chociaż powieść Kamili Shamsie zapowiada się interesująco, w rzeczywistości trudną ją zaliczyć do oryginalnej, wciągającej lektury. Jest w niej miłość, tajemnica oraz historia pradawnego rodu wywodzącego się z Pakistanu, ale zabrakło czegoś, co zespoli wszystkie te elementy w spójną całość. A przecież pisarz musi być doskonałym architektem, dysponującym nie tylko wiedzą, lecz i natchnieniem. Niestety Kamili Shamsie tego natchnienia zabrakło, a stworzony przez nią budynek, delikatnie rzecz biorąc, chwieje się w posadach.
Ale jest jeszcze jedna, irytująca sprawa, wynikająca prawdopodobnie z nieudanego tłumaczenia: nasycenie tekstu wyrazami obcego pochodzenia. Lektura Soli i Szafranu przypomina miejscami lekturę Pamiętników Jana Chryzostoma Paska. Oto przykład: Zanim przybrałam odpowiednią pozycję do wykonania ukłonu, udało mi się potknąć o dwa stoły. Baji nie odpowiedziała na mój aadaab zwyczajowym „jeeti raho”, więc jej nie pocałowałam. Co znaczy „jeeti raho”? Jak wygląda aadaab? W książce Kamili Shamsie brakuje niezbędnych wyjaśnień, a koniecznych w tym przypadku przypisów jest zdecydowanie za mało. Trudno wyobrazić sobie lekturę Soli i Szafranu ze słownikiem wyrazów obcych. A przecież forma powieści jest równie ważna, co jej treść. Kamila Shamsie, a może tłumaczka książki, całkowicie o tym zapomina.
Orientalne nazwisko, intrygujący tytuł i kolorowa okładka – to wszystko sprawia, że książka Kamili Shamsie wyróżnia się na tle innych książek dostępnych w księgarniach. Ale to wszystko, co powieść może nam zaoferować. Są w niej oczywiście ciekawe fragmenty, poświęcone chociażby akuszerce Taj, która chowała tuż po urodzeniu pępowinę każdego nowo narodzonego dziecka z rodu Dar-e-Dil. Niestety takich historii jest zdecydowanie za mało. Więcej jest nudnych opowieści o linii genealogicznej Dar-e-Dil, jakby czytelnik był rzeczywiście zainteresowany tym, kto kogo urodził, z kim się związał i w kim zakochał. Przecież nie każdy ma historyczne zacięcie. Podsumowując: Kamila Shamsie przegapiła swoją szansę na bestseller.