Życie w wielkim mieście do łatwych nie należy. Doświadcza tego na własnej skórze Zuzanna Roszkowska – bohaterka książki Iwony Czarkowskiej pt. Słomiana wdowa. Zuzanna pracuje w biurze nieruchomości, pokazując mniej lub bardziej wybrednym klientom domy do kupienia. A że praca z ludźmi, jak wiadomo, do najwdzięczniejszych nie należy, młoda pani agent wciąż użera się z szefem, kolegami i koleżankami z pracy, a i jej mąż do zadowolonych nie należy. Tym bardziej, że jako młody lekarz, sam ma mnóstwo problemów, tzn. narzeka na niskie zarobki i nieregularne godziny pracy. Cóż, z kłopotami trzeba sobie radzić, tym bardziej, że jest się świeżo po ślubie, pełnym miłości i wiary w partnera. A więc za każdym razem, kiedy Zuzanna się budzi, zaciska zęby i rusza do codziennych zajęć. Jak długo uda się jej zachować cierpliwość? Czy kłopoty i obowiązki wpłyną na jej relacje z Michałem (tym bardziej, że świeżo poślubiony mąż wyjedzie do Wielkiej Brytanii w poszukiwaniu pracy)? I czy Zuzanna odnajdzie się w roli żony, gospodyni i kobiety pracującej? Przekonajmy się, sięgając po zabawną, pełną zaskakujących sytuacji powieść Iwony Czarkowskiej.
Udała się Czarkowskiej jeszcze jedna rzecz: tytuły rozdziałów. Zacytujmy kilka, by poprawić sobie humor: TRAMWAJ WIDMO, czyli... CZYM NAJLEPIEJ SKORUMPOWAĆ SŁUŻBĘ ZDROWIA lub MIESIĄC MIODOWY, czyli... JAK ZAPRZYJAŹNIĆ SIĘ Z KARALUCHAMI. Prawda, że intrygujące sformułowania?
Słomiana wdowa to książka, która nie zwala z nóg swoją oryginalnością i błyskotliwością, ale jest w niej coś, co skłania do zajrzenia na kolejną stronę i... tak do końca. Rzeczywiście, jak zauważył wydawca książki, Iwona Czarkowska stworzyła świat wszystkim nam dobrze znany. To bowiem codzienność, wbrew pozorom, potrafi zaskoczyć najbardziej i skrywać najwięcej zagadek, jeśli tylko granicą naszego świata nie jest czubek własnego nosa.
Warto odnieść się do jednej z krytycznych wypowiedzi o książce, opublikowanych na prywatnym blogu. Recenzentka nazywa książkę „przeciętnym czytadełkiem”, twierdząc, że powieść Czarkowskiej to zestawienie luźnych anegdot, którym, mimo wszystko, nie można zarzucić braku humoru. Cóż z tego, kiedy nie tworzą one zgrabnej całości. No i bohaterka wydaje się autorce bloga jakaś nienaturalna, bo któż, według niej, nie potrafi obsługiwać własnego telefonu komórkowego albo gubi go co jakiś czas? Musi to być kompletna idiotka z kurzym móżdżkiem. Czy o kimś takim można napisać powieść?
Zdecydowanie tak! Trzeba jednak spojrzeć na nią z odrobiną humoru i swady, nie traktując wszystkiego na poważnie. Bo pisarka może pozwolić sobie na przejaskrawienia, by opisać to, czego na co dzień nie udaje nam się dostrzegać. Poza tym na świecie nie żyją wyłącznie geniusze, którzy doskonale radzą sobie z elektroniką, a doceniani są za swój poziom intelektualny, a nie wygląd. Świat niestety nie jest taki piękny!