Ta czarna komedia niczym wehikuł czasu przenosi nas w ponure lata 50. Mieszkające pod jednym dachem Sabina, jej matka i babka próbują przetrwać w czasach stalinizmu, kiedy co rusz ludzie znikają bez śladu, są wyprowadzani z domów w środku nocy, śledzeni przez ubeków i denuncjowani przez sąsiadów.
[photo position="inside"]20068[/photo]Panie starają się żyć tak, by nikomu nie podpaść. Ale to niełatwe, bo posiadanie byle złotej monety może je skazać na surowe represje. Sabina - młoda redaktorka poezji w wydawnictwie Nowina po godzinach redagowania musi jeszcze z urzędu namawiać literatów do uprawiania propagandy, a w wolnym czasie brać udział w defiladach. O ileż prostsze i bezpieczniejsze byłoby jej życie u boku mężczyzny? - myślą babka i matka, próbując swatać biedaczkę z kim popadnie. Nagle znikąd pojawia się partyjny rycerz w prochowcu, co skutecznie ucina narzekanie zatroskanych dam, ale nie wyłącza ich czujności. Nonszalancki Bronek wyraźnie coś ukrywa, a to nie wróży Sabince długich lat szczęścia u jego boku.
Ogląda się ten film z zapartym tchem i otwartymi ustami.
[photo position="inside"]20069[/photo]Rzeczywistość PRL-u została tu tak wiernie odwzorowana, że niemal zlewa się z wykorzystanymi w filmie fragmentami archiwalnych kronik filmowych. To zasługa fantastycznie stylowych zdjęć, ale także scenografii, kostiumów, charakteryzacji, słowem wszystkich elementów inscenizacji. Rewers to spektakularny przykład tzw. kina epoki, ale to nie wszystko.
[photo position="inside"]20070[/photo]Kreacje aktorskie trzech grających główne role pań oraz występ Marcina Dorocińskiego w roli dżentelmena doby socjalizmu są przykładem genialnego wykorzystania pewnej konwencji. Zresztą cały film Lankosza tym właśnie jest. To rzadki, by nie powiedzieć - odosobniony w polskim kinie przypadek filmu z powodzeniem nawiązującego do zachodnich wzorców, rodzaj postmodernistycznej zabawy popularnymi gatunkami. Całość jest przecież niezwykłą mieszanką typowo polskich elementów i cytatów z mistrzów światowego kina.