Przyjaciółka mnie zawiodła

Kilka tygodni temu zasłabłam w pracy. Szefowa osobiście zawiozła mnie na ostry dyżur. Leżałam w szpitalu, a potem miesiąc w domu. Gośka, moja najlepsza przyjaciółka, nie odwiedziła mnie ani razu. Zadzwoniła tylko dwa razy, niezbyt przejęta mną, opowiadając o nowej miłości. Jestem bardzo rozżalona i rozczarowana jej postawą – szczególnie pierwszego dnia, gdy nie przyjechała do szpitala. Postronni ludzie z pracy odwiedzili mnie i odwiedzają nadal. Już nawet nie nasłuchuję telefonu od niej. Dodam, że znamy się 17 lat.
Cegła

Droga Cegło!

Kilka tygodni temu zasłabłam w pracy. Szefowa wezwała karetkę, po półgodzinnym oczekiwaniu osobiście zawiozła mnie na ostry dyżur. Czekałyśmy długo w kolejce, prawie mdlałam, ale ona zaczekała, upewniła się, aż zostanę zbadana i przyjęta na oddział lub puszczona do domu. Musiałam zostać, bo mdlałam, miałam zaburzenia wzroku i coś tam się lekarzom nie podobało – nieważne.

Gdy poczułam się lepiej i byłam już na swojej sali, zadzwoniłam z komórki do mojej najlepszej przyjaciółki Gośki, moja mama nie odbierała telefonu. Gosiaka poprosiłam jedynie o dwie sprawy: ma dzwonić aż do skutku, aż złapie moją mamę i powie, gdzie leżę, oraz pojechać do mnie do mieszkania (ma klucze od 4 lat) i wziąć do siebie moje psy, bo nie wiem, ile poleżę – mam dwa jamniki, które Gośkę kochają...

Po 2-3 godzinach przyjechała moja mamcia. Gosia zawiadomiła ją, owszem, i przypomniała o opiece nad psami, bo ona "nie może". Zrobiła się ta godzina, gdy wychodzi się z biura, przyjechały do mnie trzy koleżanki z pokoju... Gosiak jednak nie. Było mi przykro, przecież wiem, że ona ze swojej pracy wychodzi o tej samej mniej więcej porze, co ja. Nie dzwoniła, nie wiedziałam, z jakiego powodu nie zajęła się moimi pieskami, tylko pozostawiła tę sprawę mojej mamie... To do niej niepodobne.

Sprawy "wyjaśniły się", że tak powiem, później. W międzyczasie spędziłam ponad tydzień w szpitalu, a zwolnienia z pracy dostałam aż miesiąc. Diagnoza mówiła o stresie. Mojej firmie groziła likwidacja i pomimo że nie prowadzimy tzw. księgowości kreatywnej, a szefowa jest krystalicznie uczciwym człowiekiem, jakieś tam tąpnięcie podczas kontroli było, no i przez to fatalnie nerwowa końcówka roku, z czego wpływu na siebie nie zdawałam sobie sprawy.

Gośka nie odwiedziła mnie ani razu. Zadzwoniła może dwa razy, niezbyt przejęta mną, a jestem w domu przecież już trzeci tydzień. Tamtego pamiętnego dnia... szła prosto po pracy na piwo z ekipą ze swojego działu i nie chciała tego odpuścić, bo jest tam chłopak, który jej się od dawna podobał... No i chyba słusznie zdecydowała, bo mając tak znikomą ilość czasu dla mnie, prawdopodobnie coś osiągnęła w sprawie - "zaskoczyło" między nimi i jest teraz ważniejsze bieganie na randki, niż kontakt ze mną.

Nie wiem, może przesadzam, ale jestem bardzo rozżalona i rozczarowana jej postawą – szczególnie w tamten dzień, gdy nie przyjechała do szpitala, a postronni w sumie ludzie odwiedzili mnie i odwiedzają nadal. Już nawet nie nasłuchuję telefonu od niej, jest mi wszystko jedno, inni okazali się lepszymi przyjaciółmi w tej trudnej dla mnie sytuacji, gdy zażywam bardzo silne leki i mam jakieś obawy przed wychodzeniem z domu. Nawet karmią i wyprowadzają moje psy, porobili sobie dyżury... To strasznie sympatyczne. A Gosiaka przy mnie nie ma i ona jak widać, nie widzi w tym nawet specjalnego problemu... A znamy się, może dodam, "tylko" 17 lat.

Glinka

***

Droga Glinko!

Przyjaciółka faktycznie zawiodła. Jeśli można tu mówić w ogóle o usprawiedliwieniu, to owszem – szansa na długo wyczekiwaną miłość jakimś argumentem w sprawie jest. Twoja Gosia po prostu straciła głowę i postanowiła nie odpuszczać kolejnej okazji zbliżenia się do chłopaka, na którym jej zależy – nawet kosztem zlekceważenia Twojej nagłej choroby i narażenia Waszej wieloletniej relacji na spory szwank.

Było jednak kilka możliwych wariantów lepszego wybrnięcia z tej sytuacji, z zachowaniem wszelkich reguł obowiązujących w przyjaźni. Gosia mogła urwać się z pracy, wyprowadzić i nakarmić Twoje psy, potem zjawić się na imprezie z lekkim poślizgiem... A następnego dnia bezwzględnie Cię odwiedzić. Zwalenie wszystkiego na Twoją mamę – wbrew Twojej wyraźnej prośbie – było nie fair. Nawet codzienne randki nie wyjaśniają Jej zachowania – dałaby radę przecież wpadać do szpitala co drugi dzień na chwilę, razem z nowym chłopakiem, żeby Ci go przy tej okazji przedstawić, ale też podrzucić książkę czy zamienić kilka słów o tym, co Ci się przytrafiło i dlaczego...

Miłość bywa całkowicie irracjonalna, ale dorosły człowiek nie powinien, tak do końca. Kontrola nad własnym postępowaniem, więzią z ludźmi i naszą codzienną rzeczywistością to program minimum, by normalnie funkcjonować i w miarę możliwości nikogo nie krzywdzić. Twoja przyjaciółka niestety zagalopowała się, lub raczej zatraciła w nowym uczuciu i zapomniała o całym świecie – gorzkich owoców tak skrajnego egoizmu posmakuje prawdopodobnie, gdy pierwsze emocje opadną i będzie musiała powrócić na ziemię, do starych znajomych. Jest normą, że w początkowej fazie związku kontakty z innymi bliskimi mocno się rozluźniają, człowiek inwestuje dosłownie wszystko, co ma, w nową fascynację, bywają jednak sytuacje krańcowe, gdy warto się na moment opamiętać.

Oczywiście, tragedii nie ma. Miałaś i masz dookoła siebie wystarczającą liczbę życzliwych osób, które się wszystkim zajęły. Nie wiem, na ile Gosia miała świadomość tego, że w końcu nie jesteś zdana wyłącznie na nią – może dlatego pozwoliła sobie na tak kompletne zignorowanie Twojej choroby? To już ona osobiście powinna Ci kiedyś wyjaśnić. I zapewne taki moment nastąpi. Ona już czuje, że postąpiła źle, i krępuje się do Ciebie odezwać, a z każdym dniem będzie jej coraz trudniej...

Dlatego odradzam Ci serdecznie zawziętość i zamykanie się w sobie, pielęgnowanie pretensji i rozczarowania. To dodatkowy stres, w tej chwili zupełnie Ci niepotrzebny. Wyciągnij pierwsza dłoń do zgody – z wyraźnym zaznaczeniem, że oczekujesz przeprosin, czujesz wielki zawód i jest Ci bardzo przykro. Pomożesz przyjaciółce naprawić błąd i sama też poczujesz się natychmiast lepiej, przerywając to nienaturalne milczenie.

Ostatecznie, nie było żadnej awantury, tylko grube zaniedbanie. Nie z takich rzeczy się otrząsamy... A życie mamy jedno i tylko ludźmi jesteśmy – do ideału wszystkim nam daleko, sama przyznasz.

Życzę Ci dużo zdrowia i spokoju!

Cegła

Wybrane dla Ciebie

Zęby też się starzeją. Jak poprawić ich wygląd i zdrowie?
Zęby też się starzeją. Jak poprawić ich wygląd i zdrowie?
Diety cud nie działają. Działa…
Diety cud nie działają. Działa…
Czas na wiosenne porządki! Jak Mini Paczka InPost pomoże Ci pozbyć się zbędnych drobiazgów?
Czas na wiosenne porządki! Jak Mini Paczka InPost pomoże Ci pozbyć się zbędnych drobiazgów?
Trendy w meblach ogrodowych 2025 – inspiracje na meble tarasowe i balkonowe
Trendy w meblach ogrodowych 2025 – inspiracje na meble tarasowe i balkonowe
Złoty naszyjnik w codziennych stylizacjach – jak go nosić, by wyglądać stylowo?
Złoty naszyjnik w codziennych stylizacjach – jak go nosić, by wyglądać stylowo?
Wymarzona łazienka w mniej niż tydzień? To możliwe!
Wymarzona łazienka w mniej niż tydzień? To możliwe!
Ubezpieczenie AC – co to jest i dlaczego warto je mieć?
Ubezpieczenie AC – co to jest i dlaczego warto je mieć?
Opaski stabilizujące do noszenia na co dzień: komu mogą pomóc?
Opaski stabilizujące do noszenia na co dzień: komu mogą pomóc?
Jak działają parownice do ubrań i w czym mogą pomóc?
Jak działają parownice do ubrań i w czym mogą pomóc?
Urządzamy domowe biuro – o czym warto pamiętać?
Urządzamy domowe biuro – o czym warto pamiętać?
Jak uratować przypalone danie? Kulinarne triki
Jak uratować przypalone danie? Kulinarne triki
Sportowy casual - prostota i wygoda. Pomysły na cozy outfity
Sportowy casual - prostota i wygoda. Pomysły na cozy outfity