Bart Freundlich - reżyser, który nie stroni od społecznej misji, całkiem słusznie zwraca uwagę widza na kilka faktów z życia zachodnich społeczeństw. Choćby na to, że matka - nawet po dłuższej przerwie w zawodzie - bywa bardzo cennym, choć niedocenianym pracownikiem. Oraz na to, że związek starszej kobiety z młodszym mężczyzną nie wynika bynajmniej ze społecznej patologii.
[photo position="inside"]20011[/photo]Analogicznie związki o odwróconych proporcjach wiekowych przyjęły się przecież dawno temu i nikogo nie dziwią, dlaczego więc piętnować miłość między dojrzałą kobietą i absolwentem? Jeśli tylko oboje są w tym układzie szczęśliwi, nie powinno to nikogo bulwersować. A jeśli ktoś powie, że to niezgodne z naturą, twórcy scenariusza będą mieli i na to odpowiedź. A przynajmniej wartościowe sugestie.
„Nowszy model”, Bart Freundlich
W tej komedii romantycznej wszystko zaczyna się od małżeńskiej zdrady. Do głosu dochodzi temat dyskryminacji ze względu na wiek. Narracja przypomina tu ulotkę kampanii społecznej; dialogi służą edukowaniu ciemnych mas, a akcja skonstruowana jest z przykładów ilustrujących stawiane tezy. By nie stracić kontaktu z widzem, co pewien czas wrzuca się jakiś pikantny gag albo sentymentalne zapożyczenie z kasowego hitu. Zmarnowano tu spory potencjał komediowy i iskrzenie między aktorami. Catherine Zeta-Jonesa jest tu wyjątkowo ponętna.
Dorota Smela