„Nine”, Rob Marshall

Wściekle efektowny, zrealizowany za ogromne pieniądze musical bez dobrej muzyki, romans bez odrobiny wzruszeń, rozrywka pozbawiona napięcia. Opowieść o wypalonym reżyserze, który ma kilka romansów jednocześnie. Niby dokładnie to samo było treścią Osiem i pół. Ale tam treść odgrywała rolę pretekstu, dzięki któremu Fellini mógł opowiedzieć jak mężczyźni widzą kobiety. Autor Chicago stworzył kino proste i lekkie. Olśniewające dekoracje i stroje, kapitalne układy choreograficzne, rewelacyjne sceny zbiorowe, przepiękna scenografia. I to wszystko.
Rafał Błaszczak

Ale jak wiadomo, nadzieja jest przede wszystkim matką głupich. Tak też było i tym razem. Nine to najzwyklejsza hollywoodzka papka. A po zamyśle Felliniego przejechano się tutaj naprawdę bezlitośnie. Początek wygląda nawet obiecująco: pierwsze pół godziny to nieomalże uwspółcześniony przedruk z Osiem i pół. I natychmiast okazuje się, że pomysły sprzed bez mała pięćdziesięciu lat nadal działają, postaci wciąż przyciągają uwagę, a cyniczne żarty nadal śmieszą.
[photo position="inside"]20250[/photo]Tyle że im dalej, tym gorzej. Po obejrzeniu całości pozostaje powiedzieć: scenarzyści niby pozostawili lwią część oryginalnego tekstu bez specjalnych zmian, ale jednocześnie wycięli ze scenariusza absolutnie wszystko, co stanowiło o jego wartości (czyli to, co prowokowało do dalszej refleksji). W rewanżu dopisali absolutnie bezsensowne i sprzeczne z duchem oryginału zakończenie.W efekcie Dziewięć jest jedynie chaotyczną (i cokolwiek bezsensowną) opowieścią o wypalonym reżyserze, który ma kilka romansów jednocześnie. Niby dokładnie to samo było treścią Osiem i pół. Ale tam owa treść odgrywała rolę pretekstu, dzięki któremu Fellini mógł powiedzieć widzowi prawdę o tym, jak mężczyźni widzą kobiety.
[photo position="inside"]20251[/photo]Mógł odsłonić realny obraz męskich fantazji, mógł snuć wywód o odwiecznym przyciąganiu sił, którym nie jest dane stworzyć pełnej harmonii. Tego wszystkiego u Marshalla oczywiście nie uświadczycie. I nie czynię z tego zarzutu. Ostatecznie autor Chicago ma prawo tworzyć kino proste i lekkie. Tylko w takim razie po co tykał się Felliniego? Bo naprawdę nie wystarczy wyciąć z dzieł autora La Strady wszystko, co wymaga odrobiny refleksji, by od razu te dzieła stały się bestsellerami. Wprost przeciwnie.

Po pierwsze scenariusz. Z jednej strony względem musicali panowała tutaj zawsze spora taryfa ulgowa. Wyśpiewywane historie raz po raz bywały schematyczne, naiwne, nawet głupie. Ale zawsze musiały spełniać podstawowe warunki. A mianowicie bohater ma być sympatyczny, a jego (najbardziej nawet absurdalne) perypetie mają przyciągać uwagę i wzruszać - bez tego nie ma dobrego musicalu. Tymczasem Dziewięć pozostaje filmem irytująco chłodnym, zimnym; ogląda się go bez emocji.
[photo position="inside"]20254[/photo]W ten sposób wkrada się do tej opowieści największy wróg dobrej rozrywki. A mianowicie nuda.

I po drugie: muzyka. I to jest dla mnie największą zagadką. Bo przecież Marshalla stać było na zatrudnienie najlepszych kompozytorów i tekściarzy. Tak też zapewne zrobił. A jednak to właśnie piosenki są bodaj najsłabszym elementem Dziewięć. Brakuje tu dobrych kompozycji, przebojowych melodii. Czy mówiąc wprost: hitów, które pozostaną w głowach na długo po zakończeniu projekcji. Rozbuchane orkiestrowe aranżacje nie budzą wśród widzów oczekiwanej euforii, a nie wiadomo już po raz który odgrzewane swingowe schematy najzwyczajniej nudzą. Ale i tak te ewidentnie chybione kompozycje wypadają dobrze na tle napisanych do nich tekstów.
[photo position="inside"]20255[/photo]Bo teksty to już najzwyklejsze kuriozum. Ciężkie, toporne, pretensjonalne, irytująco dosłowne, nieudolnie próbujące kryć ubóstwo psychologicznego rysu bohaterów... Szczególnie karykaturalnie brzmią one w tłumaczeniu na język polski, ale i w oryginale budzą poważne wątpliwości.

I tak Rob Marshall dostarczył zainteresowanym wściekle efektowny, zrealizowany za ogromne pieniądze musical bez dobrej muzyki, romans bez odrobiny wzruszeń, rozrywkę pozbawioną napięcia itd.
[photo position="inside"]20256[/photo]Nie udał mu się ani remake Felliniego, ani musical na miarę Chicago. Ale i tak film będzie hitem. Bo nie od dziś wiadomo, jak Marshallowi udaje się konsekwentnie przyciągać widzów. Przyjdźcie, a usłyszycie, jak wielkie gwiazdy (tym razem Penelope Cruz i Nicole Kidman) radzą sobie ze śpiewaniem niełatwego przecież repertuaru. Tu pozwolę sobie na małą złośliwość i zdradzę: ano nie za dobrze sobie radzą.

Wybrane dla Ciebie
Zęby też się starzeją. Jak poprawić ich wygląd i zdrowie?
Zęby też się starzeją. Jak poprawić ich wygląd i zdrowie?
Diety cud nie działają. Działa…
Diety cud nie działają. Działa…
Czas na wiosenne porządki! Jak Mini Paczka InPost pomoże Ci pozbyć się zbędnych drobiazgów?
Czas na wiosenne porządki! Jak Mini Paczka InPost pomoże Ci pozbyć się zbędnych drobiazgów?
Trendy w meblach ogrodowych 2025 – inspiracje na meble tarasowe i balkonowe
Trendy w meblach ogrodowych 2025 – inspiracje na meble tarasowe i balkonowe
Złoty naszyjnik w codziennych stylizacjach – jak go nosić, by wyglądać stylowo?
Złoty naszyjnik w codziennych stylizacjach – jak go nosić, by wyglądać stylowo?
Domowe dania jednogarnkowe na chłodne dni
Domowe dania jednogarnkowe na chłodne dni
Wymarzona łazienka w mniej niż tydzień? To możliwe!
Wymarzona łazienka w mniej niż tydzień? To możliwe!
Ubezpieczenie AC – co to jest i dlaczego warto je mieć?
Ubezpieczenie AC – co to jest i dlaczego warto je mieć?
Opaski stabilizujące do noszenia na co dzień: komu mogą pomóc?
Opaski stabilizujące do noszenia na co dzień: komu mogą pomóc?
Jak działają parownice do ubrań i w czym mogą pomóc?
Jak działają parownice do ubrań i w czym mogą pomóc?
Botki zimowe na obcasie, platformie czy płaskie – które sprawdzą się na co dzień?
Botki zimowe na obcasie, platformie czy płaskie – które sprawdzą się na co dzień?
Zegarki damskie sportowe – połączenie funkcjonalności i stylu
Zegarki damskie sportowe – połączenie funkcjonalności i stylu
ZACZEKAJ! ZOBACZ, CO TERAZ JEST NA TOPIE 🔥