"Mozaika", Soheir Khashoggi
Można odnieść wrażenie, że Ameryka ma do islamu stosunek niemal schizofreniczny – lewicowi inteligenci nieustannie próbują tę kulturę pojąć (co dla umysłu wyszkolonego w liberalnej demokracji może być cokolwiek trudne), podczas gdy wojsko zajmuje się robieniem porządku w kolejnych muzułmańskich krajach. Soheir Khashoggi życie też ma skomplikowane – młodość w Egipcie, dorosłość w Stanach, zaś droga od pewnego konserwatyzmu skończyła się w przystani łagodnego, troskliwego feminizmu. Podobnie poważna problematyka podejmowana przez autorkę w kolejnych już książkach (dola i niedola kobiet w krajach arabskich) podawana jest dynamicznym językiem właściwym powieści przygodowej.
Mieszane małżeństwo z trojgiem dzieci - Jordańczyk Karim i Dina, Amerykanka z domieszką libańskiej krwi - przeżywa kryzys, gdy wychodzą na jaw ukryte dotąd homoseksualne skłonności ich najstarszego syna. Tu reakcja jest stereotypowa: matka wykazuje się zrozumieniem, tatuś nie chce mieć z synem nic wspólnego. Wydarzenia 11 września tylko pogarszają sprawę, bo Karim spotyka się z rosnącą niechęcią wobec muzułmanów. Sfrustrowany, zagubiony w nowej rzeczywistości, dochodzi do wniosku, że skoro Ameryka pchnęła mu jedno dziecko w paszczę gejostwa, to trzeba ratować pozostałe. Zabiera żonie bliźniaki sprzed nosa i powraca do rodzinnego, wielopokoleniowego domu w Ammanie.
Dinę zostawia na lodzie nie tylko Karim, ale i rząd Stanów Zjednoczonych. Posłuchawszy rady prywatnego detektywa, kobieta rusza za mężem w nadziei, że zyska czas niezbędny na odzyskanie dzieci – może detektyw coś wymyśli albo zdarzy się cud. W Ammanie styka się ze światem trudnym do zaakceptowania dla wyzwolonej i równouprawnionej Amerykanki, światem, gdzie wzorce kulturowe rozdzielają role w życiu ze względu na płeć.
Zabieg jest stary jak świat – zderzenie dwóch kultur na płaszczyźnie ogólnej i jednostkowej, bo przecież rodzina Diny wywodzi się z Libanu. Jej przyjazd do domu męża to w pewnym sensie powrót do domu własnego, dziadków i pradziadków, urządzonego według zasad, o których zdążyła zapomnieć. Nie jest turystką, osobą przypadkowo wciągniętą w realia z gruntu jej obce, lecz musi się zmierzyć ze swoją przeszłością i konsekwencjami własnych wyborów, bo przecież wyszła za mąż z własnej woli, a Karim nie zaciągnął jej za włosy do swojej jaskini. W tym sensie z „Mozaiki” wynika jasno, że oderwanie się jednostki od własnej przeszłości, rodzinnych korzeni, historii w sensie mikro jest tylko pozorne.
Prawdopodobnie Soheir Khashoggi jest urodzoną działaczką ze zmysłem naprawiania świata – stąd pomysł na napisanie powieści społecznej w stylu literatury popularnej. Karkołomne zadanie nie mogło udać się w pełni, ale powstała solidna językowo, spójna fabularnie powieść, będąca czymś więcej niż solidnym czytadłem. Tylko trochę, ale to już coś.