Nie ma nic trudniejszego niż pisanie o muzyce. Słowa, jak twierdzą mistycy, nie są w stanie wyrazić tego, co ofiarowują nam dźwięki: poczucia jedności ze światem, Bogiem lub kosmosem. W muzyce jesteśmy w stanie przekazać najintymniejsze emocje, wiedzę, przemyślenia, mając przy tym pewność, że zostaną zrozumiane tak, jakbyśmy tego chcieli: słowa mogą zostać różnie odczytane, a dźwięki mają precyzyjne znaczenie. O tym między innymi pisze Eric-Emmanuel Schmitt w książce Moje życie z Mozartem. Jest to zbiór kilkunastu listów skierowanych do Wolfganga Amadeusza Mozarta, a pisanych przez ponad 30 lat przez utalentowanego francuskiego intelektualistę, wielbiciela i znawcę muzyki. Autor listów odsłania przed nami najintymniejsze szczegóły ze swojego życia, opowiadając o sukcesach i porażkach, o miłości, smutku i cierpieniu. Nieżyjący od ponad 200 lat Mozart staje się dla niego powiernikiem, mistrzem, przyjacielem, na którego zawsze może liczyć.
Później muzyka Mozarta wciąż obecna była w jego życiu: pozwoliła mu m. in. pozbierać się po śmierci ukochanej oraz kilku jego przyjaciół, zmarłych na AIDS. Zawsze, kiedy wydawało mu się, że przyszłość została przed nim na zawsze zamknięta, pojawiał się Mozart i jego Wesele Figara, opera Così fan tutte albo Czarodziejski flet.
Schmittowi udała się rzecz niezwykła. Autor ten potrafił bowiem opisać to, co ukryte jest w kompozycjach Mozarta. I zrobił to bez zadęcia, sztuczności i przesady, charakterystycznej dla krytyków lub profesorów akademii. Wprost przeciwnie: Moje życie z Mozartem to książka poety, melomana, pisarza świadomego magii słów – tego, co potrafią one uczynić z naszą wyobraźnią. Bo trzeba przeciwstawić się wyznaniom mistyków i stwierdzić z pełnym przekonaniem, że słowo potrafi współgrać z muzyką, być jej istotnym dopełnieniem. Trzeba tylko umiejętnie wsłuchać się w muzykę, by usłyszeć w niej zaklęte słowa. Bo muzyka nie wiedzie ku muzyce, lecz ku temu, co ludzkie, otwiera [...] drzwi do życia mistycznego za pomocą sztuki dźwięków i jednocześnie przekonuje, że istnieje Człowiek – istnieje lub zasługuje na istnienie.
Moje życie z Mozartem to książka, która idzie pod prąd, bo mówi o sprawach, które coraz mniej nas interesują. Bo jeśli już mówimy o miłości, to o jej fizycznym wymiarze; jeśli rozmawiamy o religii, to myślimy o Kościele jako instytucji, a jeśli interesuje nas człowiek, to jako istota grzeszna, ułomna, której sekrety trzeba wyciągnąć na światło dzienne. Schmitta zupełnie to nie obchodzi. On zaprasza nas do zupełnie innego świata: świata harmonii, a nie dysonansu. Warto więc sięgnąć do książki Erica-Emmanuela Schmitta, tym bardziej, że w środku znajdziemy wyjątkową niespodziankę – coś specjalnie dla naszych uszu.