Miłość w rytmie disco polo
„Disco Polo”, prosty, sprawnie zrealizowany film w reżyserii Macieja Bochniaka w pierwszym weekendzie wyświetlania zgromadził ćwierć miliona widzów. Zespół Bracia Figo Fagot został wybrany przez zielonogórskich studentów na gwiazdę tegorocznych Bachanaliów, pokonując Comę, O.S.T.R. i Pezeta. Figo z Fagotem zapewne zagrają, choć nie muszą. Ich nagrania plasują się w czołówkach list przebojów, a zespół – wykonujący raczej wielkomiejską wariację disco polo – ma mnóstwo innych propozycji koncertowych. W chwili gdy piszę te słowa, wideo do „Megiery” niejakiego Sławomira uzyskuje status virala. Zacny Sławomir podbija serce za sprawą samego wizerunku. Ma bowiem wąsy, moher na gablocie i husarskie skrzydła przytroczone do tłustych pleców.
W dwadzieścia jeden lat od pojawienia się programu „Disco Relax” muzyka discopolowa uzyskała drugą młodość, poszerzając grono słuchaczy. Wciąż gromadzi publiczność w małych miastach i na remizach. Słuchają jej jednak studenci, menedżerowie i inne wykształciuchy. Gdy, w latach dziewięćdziesiątych, fantazjowałem o biuście Małgorzaty Werner, taka sytuacja była nie do pomyślenia.
Między takimi ludźmi rozpościera się świat emocji prostych jak piosenki Shazzy i Bayer Full. Kochają się na zabój, albo właśnie się kochać przestali. Kasia wybiera między dwoma facetami, a Tomek ma aż cztery osiemnastki. Znikają niuanse i wątpliwości, miłość jest czysta, seks ostry, a zakończenie znajomości definitywne. Chłopy nie chowają urazy, lecz leją się po pyskach, piją wódkę na litry, lecz nie palą zioła i nie wciągają kokainy. W przaśnej rzeczywistości discopolowego teledysku nie ma biedy, bezrobocia i emigracji. To piękna, naiwna bajka. Dlatego ta muzyka przetrwała i każdy chce jej teraz słuchać.
Obawiam się jednak, że to już koniec. Wraz z filmem Bochniaka i sukcesami Figo Fagot naturalność i autentyczność disco polo odchodzi do przeszłości. Cwaniacy nauczyli się naśladować stare zespoły i odnoszą sukcesy parodiując ich dorobek. Niedługo stara gwardia się wykruszy i disco polo stanie się kolejnym, mdłym nurtem w polskiej muzyce. Fajne chłopaki i rumiane dziewczęta odejdą w zapomnienie, zastąpieni przez modeli i modelki.
Nigdy nie przypuszczałem, że będę żałował disco polo. A jednak – żałuję.