O tym, jak narodziny dziecka zmieniają codzienność, mówi Dorota Gawryluk w wywiadzie udzielonym Beacie Rowickiej z tygodnika Newsweek Polska. Kompletnie zwariowałam to tytuł, który mówi sam za siebie.
Krąg moich przyjaciół drastycznie się zawęził, nie mogę wpaść na kawę i plotki, bo nie chcę zostawić dziecka. Przyjaciółki mówią, że to wariactwo wynika z tego, że jestem starą matką – przyznaje Dorota Gawryluk, która drugie dziecko urodziła po dwudziestu latach przerwy. To dobra okazja, by porównać macierzyństwo kobiety dojrzałej i 20-latki. Gawryluk twierdzi, że macierzyństwo za każdym razem jest po prostu inne.
Kiedy dziennikarka była młodsza, narodziny dziecka i jego wychowywanie wiązało się z większym poświęceniem. Trzeba było połączyć ten fakt z ukończeniem studiów i obroną pracy magisterskiej: Poza tym myślałam oczywiście o tym, żeby odnaleźć się w zawodzie, kupić pierwsze mieszkanie, mieć na spłatę kredytu... Nękały mnie typowe problemy młodego człowieka na początku lat 90.
Drugie macierzyństwo okazało się zupełnie inne. Dzięki sukcesowi w zawodzie Gawryluk, jak sama mówi, nie musiała za niczym biegać, liczyć pieniędzy na pampersy lub martwić się o pracę. Z drugiej strony, jej organizm również się zmienił, więc niektóre fizyczne sprawy dziś dziennikarka odczuwa znacznie intensywniej: Czuję, jak mnie wszystko boli: stawy, plecy, ręce, nogi, kiedy dźwigam to swoje sześć kilo nowej miłości (śmiech). Wtedy wszystko robiło się na skrzydłach, z głową w chmurach, pełną ciekawości tego, co przyniesie życie, z nadzieją na przyszłość. Może dlatego mam poczucie, że moje pierwsze macierzyństwo było jednak bardziej beztroskie.
Z całą pewnością warto zajrzeć do tekstu z Newsweeka, bo znajdziemy w nim interesującą rozmowę z kobietą, która odkryła w sobie radość z bycia matką i chętnie o tym opowiada. Jest przy tym szczera, naturalna i nie pozuje na kogoś wyjątkowego. Prawdopodobnie wiele kobiet będzie utożsamiało się z jej słowami; z tym, w jaki sposób mówi o swojej rodzinie, przyjaciołach i codziennych relacjach ze światem.
Źródło: ”Kompletnie zwariowałam”. Gawryluk o macierzyństwie, Newsweek
***
Zdrowa kobieta to zdrowe macierzyństwo i zdrowe dziecko. Dlatego każda nowa informacja o medycznych odkryciach przynosi nadzieję, że w przyszłości szybciej poradzimy sobie z chorobami. Ciekawą wiadomość ma dla nas Izabela Filc Redlińska, autorka artykułu Szare komórki z ludzkiej skóry, opublikowanego w dzienniku Rzeczpospolita. Dziennikarka pisze: Wystarczy kawałek ludzkiej skóry, by z pomocą wirusów i białek stworzyć z niego komórki nerwowe, z których zbudowany jest mózg. To sukces zespołu dr. Mariusa Werniga ze Szkoły Medycznej Uniwersytetu Stanforda.
Ale to nie pierwszy sukces naukowca, o którym pisała Rzeczpospolita. Wcześniej dr. Wernigowi udało się przekształcić mysie komórki skóry w komórki układu nerwowego. Doktor postawił sobie ambitne zadanie: zrobić to samo w przypadku organizmu człowieka. I osiągnął sukces. Na razie jednak problemem jest kwestia wszczepienia tych komórek do organizmu człowieka. Jak dotąd dr Wernig wykorzystał w eksperymentach tzw. fibroblasty, czyli komórki skóry uzyskane od niedonoszonych płodów (co było dość kontrowersyjnym posunięciem). Okazało się przy tym, że otrzymane w ten sposób neurony mają typowe cechy komórek nerwowych, czyli generuje potencjały czynnościowe i odbierają sygnały od innych neuronów.
Źródło: Szare komórki z ludzkiej skóry, Rzeczpospolita
***
Iwona Gal z Wysokich Obcasów, sobotniego dodatku do Gazety Wyborczej, pisze o Kanadyjkach, Amerykankach i Brytyjkach, które organizują Marsze Dziwek, żeby protestować przeciwko krzywdzącym stereotypom. O jakie stereotypy chodzi? Wyjaśnia to krótkie zdanie, które padło z ust Michaela Sanguinettiego, oficera kanadyjskiej policji. Otóż funkcjonariusz powiedział, że: Kobiety powinny unikać ubierania się jak dziwki, jeśli nie chcą stać się ofiarami gwałtu. Kobiety zażądały wtedy publicznych przeprosin. I zorganizowały marsz, w którym wzięło udział blisko 3 tysiące osób, głównie młodych kobiet, ubranych w krótkie spódniczki i wydekoltowane bluzki. Jak pisze Iwona Gal, cel był jednoznaczny: walka z traktowaniem ofiar gwałtów jako współodpowiedzialnych za ataki: Jakkolwiek jesteśmy ubrane, dokądkolwiek idziemy, tak znaczy tak, a nie znaczy nie skandowały w sobotę uczestniczki marszu w Melbourne. Ruch SlutWalk zdobywa poparcie licznych organizacji kobiecych, m in. „Kobiety przeciw Gwałtom”.
Tekst z Wysokich Obcasów poświęcony jest nie tylko współczesności, ale i historii. Iwona Gal pisze o marszach kobiecych organizowanych w Wielkiej Brytanii od lat siedemdziesiątych. Nawiązuje również do badań zleconych przez Amnesty International, a dotyczących tego, jaka część społeczeństwa uważa, że wina za gwałt leży po stronie kobiety (np. ponieważ była pijana lub ubrana wyzywająco). Raport jest szokujący i pokazuje, że w ostatnich latach niewiele zmieniło się na lepsze.
Do tekstu z Wysokich Obcasów warto sięgnąć również po to, by przekonać się, jak sytuacja ta wygląda w Polsce. Niestety nasi policjanci i prokuratorzy nie należą do chlubnych wyjątków. Iwona Gal pisze: Niemal połowa respondentów stwierdziła, iż kobieta, która pozwoliła mężczyźnie np. na zmysłowy pocałunek, ma "obowiązek" odbyć z nim stosunek. Wstrząsające.
Źródło: Nosiła mini, więc się prosiła?, Wysokie Obcasy
***
I na koniec jeszcze jedna bardzo ważna wiadomość dotycząca naszego zdrowia. Tygodnik Polityka informuje swoich czytelników o tym, w jaki sposób ustrzec się zarażenia bakteriami E. Coli. Przykład kilku krajów europejskich (przede wszystkim Niemiec) wskazuje na to, że mamy do czynienia z poważnym zagrożeniem ludzkiego zdrowia. Z bakterią Escherichia coli jest ten problem – pisze Paweł Walewski – że nie jest ona w naszym organizmie czymś zupełnie obcym. Jej szczepy żyją swobodnie w przewodzie pokarmowym, spełniając w nim pożyteczną rolę: pomagają rozkładać pokarm, przyczyniają się do produkcji witamin z grupy B i K. Gorzej, gdy wydostaną się z jelit do układu moczowego lub płynu mózgowego, bo wtedy może dojść do zakażeń. Warto wiedzieć, że tylko pewna odmiana bakterii, kiedy znajdzie się w naszym układzie pokarmowym, może być niebezpieczna dla zdrowia i prowadzić do zatrucia pokarmowego. Mowa o szczepie EHEC, wywołującym ostrą krwistą biegunkę i zespół hemolityczno-mocznicowy: […] toksyna wytwarzana przez szczep EHEC wywołuje groźną niewydolność nerek i niszczy erytrocyty, czyli podstawowe komórki krwi. Gdy przestają funkcjonować nerki – umiera cały organizm, w którym dochodzi do masowego zatrucia. Taka sekwencja wydarzeń doprowadziła do śmiertelnych przypadków zatrucia słynnymi już hiszpańsko-niemieckimi ogórkami.
Co zrobić, by tego uniknąć? Jest 10 zasad. Należy przede wszystkim myć ręce przed jedzeniem, przygotowywaniem posiłków oraz po wyjściu z toalety. Surowe produkty powinniśmy umieszczać w lodówce lub w zamrażalniku zaraz po powrocie z zakupów, a surowe mięso i ryby przechowywać pod przykryciem w dolnej części lodówki. Co ważne, do krojenia produktów surowych nie należy używać tych samych desek drewnianych, na których kroimy artykuły gotowe do spożycia. Pamiętajmy również, by chronić kuchnię przed owadami i oddzielać surowe mięso od gotowej do spożycia żywności. O innych wskazaniach przeczytamy w tygodniku Polityka.
Źródło: Upały. Uwaga: zatrucie!, Polityka