Pisania o miłości nigdy za dużo. Trzeba tylko umiejętnie to robić, a niestety nie wszystkim się to udaje. Przykładem są „Listy miłosne” opublikowane przez Świat Książki. Ich autorami są znani polscy pisarze i felietoniści, m. in. Manuela Gretkowska, Janusz Leon Wiśniewski, Joanna Szczepkowska, Monika Szwaja, Wojciech Kuczok oraz Natasza Goerke. Listy powstały specjalnie dla tego zbioru, z myślą o raczej niewymagającym czytelniku. Do kupienia książki ma zachęcać czerwona okładka z sercem, zbudowanym z kropelek wody. To na pewno doskonały prezent dla ukochanej osoby, która raczej nie musi interesować się literaturą. Kilka listów, zawartych w tym tomie, naprawdę zasługuje na uwagę.
Zupełnie inny jest tekst Manueli Gretkowskiej – ostry, przeładowany gwałtownymi emocjami, ale przez to szczery i naturalny. Bo miłość jest uczuciem skomplikowanym, trudnym i bolesnym. Niestety, niektórzy pisarze często o tym zapominają, serwując nam głupawe, zabawne historie o tym, jak fajnie jest być zakochanym. Gretkowska daleka jest od takich schematów. Jesteśmy 13 lat razem, kolejna bezślubna rocznica – pisze autorka listu. - Chciałam spisać intercyzę. Nie, żeby się ubezpieczyć czy w razie czego wyrwać Ci pół serca i dziecka. To jest intercyza miłosna. Trochę niby-poemat, trochę obelga, jak w naszym życiu. Wyznania i sprzeczki.
Znacznie gorzej wypada list Magdaleny Miecznickiej „Kobieta taka jak ty”. Jego fikcyjnym autorem jest podstarzały naukowiec, który zakochuje się w błyskotliwej pani menedżer. Zafascynowany jej seksapilem, młodością i niefrasobliwością mężczyzna pragnie zmienić swoje życie. A zaczyna od kupienia telefonu komórkowego: Ja, człowiek starej daty, już od lat ostatecznie niemodny, odległy od wszelkich trendów, nocnych klubów, laptopów, ograniczony do dzieci i żony, kupiłem sobie mały telefon komórkowy, żeby (poinformowany raportem dostarczenia esemesa) wiedzieć, czy już wstałaś!” Kapitalny pomysł! Cóż z tego, kiedy w innym miejscu pojawia się następująca wypowiedź: [...] w beżowych butach na wysokim obcasie, w spódniczce przylegającej do bioder, usiadłaś przy jednym ze stolików. Wtedy właśnie ja, katolik, po raz pierwszy zgrzeszyłem – modląc się, żeby miejsce naprzeciwko Ciebie pozostało wolne. Gdybyś wiedziała, jakie tortury przeżywa mężczyzna taki jak ja, idąc w kierunku takiej jak ty kobiety. Cóż, okazuje się, że religijni mężczyźni rzadko pozwalają sobie na fantazje seksualne.
Czytając „Listy miłosne” wciąż zastanawiamy się, co należałoby w nich poprawić, by prezentowały się autentycznie. Bo zbyt dużo w nich literackiego namysłu, a za mało prawdziwych emocji. Ale pisanie o miłości nie jest przecież łatwe. Autor zmuszony jest bowiem poruszać się w temacie, który każdy zna i o którym mógłby gadać w nieskończoność. By chwycić za pióro, trzeba mieć odwagę i przede wszystkim talent. Autorzy „Listów miłosnych” nie raz już udowodnili, że go posiadają. Czy jest tak tym razem?