Akcja książki dzieje się w lipcu 1845 roku w Paryżu. Emigrant Adam Podhorecki uwikłany zostaje w mrożące krew w żyłach morderstwo: kiedy nad ranem spotyka biegnącego po ulicy płonącego człowieka, z litości chwyta za rewolwer i strzela mu w głowę. Policja uznaje Podhoreckiego za osobę podejrzaną, więc mężczyzna musi oczyścić się z zarzutów. Jego oniryczna wędrówka w poszukiwaniu zabójcy zaprowadzi go do najmroczniejszych czeluści Paryża. W trakcie śledztwa wyjdzie na jaw, że jedną z kolejnych ofiar może być Adam Mickiewicz. Podhorecki musi błyskawicznie znaleźć szaleńca, który czyha na życie wielbionego przez emigrantów poety.
Książka Pawła Goźlińskiego wnika głęboko w ponure strony Wielkiej Emigracji. Dowiadujemy się więc o konflikcie między Mickiewiczem i Słowackim oraz o ich działalności w sekcie Andrzej Towiańskiego. Jak wiemy, Mickiewicz i Słowacki zafascynowani byli Mistrzem. Autor Pana Tadeusza był nawet naczelnikiem paryskiego Koła, ale później z niego wystąpił, krytykując brak zaangażowania Towiańskiego w sprawy polityczne (Słowacki odszedł od Towiańskiego znacznie wcześniej). Może więc to Mistrz Andrzej próbuje pozbyć się niewygodnego człowieka? A może odpowiedzialność spada na Słowackiego, skoro morderca planuje zbrodnie kierując się treścią jego romantycznych utworów? Podejrzenia padają również na Braci Zmartwychwstania, kierowanych przez księdza Piotra Semenenkę, krąg podejrzanych rozszerza się z dnia na dzień. Czy Adam Podhorecki oczyści swoje dobre imię? Czy znajdzie pomocną dłoń?
Jul zainteresować nas może jeszcze z innego powodu: powieść Goźlińskiego to szczery obraz emigracyjnego życia w ówczesnej Francji. Autor pokazuje bowiem to, co charakterystyczne dla biednej, często pozbawionej sensu egzystencji Polaków, zmuszonych do opuszczenia kraju po klęsce Powstania Listopadowego. Nasi rodacy, utrzymując się z głodowych zasiłków, żyli w opłakanych warunkach, cierpiąc z powodu głodu i chorób (m.in. wenerycznych). Brak finansów zamykał im drogę do francuskich salonów (odwiedzał je bogaty Krasiński oraz utalentowany Mickiewicz, Słowacki i Chopin). Dlatego też na miejsca rozrywki wybierali średniej lub podłej jakości lokale, w których spotkać można było typów spod ciemnej gwiazdy. Goźliński pokazuje to z iście reporterską wnikliwością. I należy mu się za to uznanie.