Zapewne niejeden raz wypełniałaś ankietę, w której byłaś proszona o podanie swoich zainteresowań, czy też ulubionej formy rozrywki. Zdecydowana, wręcz przytłaczająca większość osób wskazuje na kontakt z kulturą wysoką: lekturę książek, wyjście do teatru bądź na ambitny film, a nawet do muzeum czy na koncert muzyki niekomercyjnej. Gdyby te deklaracje miały odbicie w rzeczywistości, polskie społeczeństwo należałoby do ścisłej światowej czołówki pod względem czytelnictwa, muzykalności, wiedzy o sztuce...
Jednak działy kulturalne gazet wydają się pełnić rolę wyłącznie prestiżową. Jako społeczeństwo mówimy niemal jednogłośnie: chcemy mniej teleturniejów i ogłupiającej rozrywki, a więcej programów kulturalno-edukacyjnych w telewizji, ale te dobre filmy i programy, które już są, ogląda garstka osób. Czyżbyśmy, udzielając odpowiedzi na pytanie o zainteresowania, z którego pośrednio można wywnioskować, jak dużą wagę przywiązujemy do rozwoju intelektualnego i duchowego, dawali przede wszystkim wyraz mniemaniu o sobie, temu, co chcielibyśmy myśleć na swój temat, jacy chcielibyśmy być, nie potrafiąc zaakceptować prawdy?