Może Joel, kiedy dowie się o haniebnym zestawieniu, zmieni swoje nawyki? Na pewno warto się o tym przekonać, bo powieść Hopkinson została napisana sprawnie, dowcipnie, z przekąsem. Co ważne, mogą ją przeczytać mężczyźni, dla których książka Jak nie zabiłam męża będzie zwierciadłem, obnażającym kilka charakterystycznych dla płci brzydkiej wad. Ale Hopkinson nie jest zagorzałą przeciwniczką mężczyzn, a więc nie stara się udowodnić wyższości kobiet nad facetami. Wprost przeciwnie: chce znaleźć miejsce równowagi; przestrzeń, w której obie płcie czułyby się ze sobą dobrze. A takim miejscem na pewno jest dom.
Christina Hopkinson ma niesamowite poczucie humoru, dlatego z nieskrywaną przyjemnością żartuje nie tylko z facetów, ale i z pań. Najbardziej dostaje się bogatej przyjaciółce Mary – kobiecie, która całe swoje życie podporządkowała ekologii (ona nie ruszy się z domu, jeśli nie będzie miała pewności, że jej samochód, buty, sweter i kawa w kubku nie naruszą kruchej równowagi ekologicznej we wszechświecie; a wspiera ją w tym równie nawiedzony mąż). O takim luksusowym życiu skrycie marzy Mary, robiąc wszystko, bo odrobinę zbliżyć się do ideału. Cóż z tego, skoro jej mąż uparł się, by być niepokornym bałaganiarzem, który najczęściej myśli o sobie i dzieciach, a nie o planecie. Dlatego życie głównej bohaterki jest równie poważne, co zabawne.
Może niektóre czytelniczki wezmą sobie do serca sugestie Mary i rozpoczną pisanie komputerowego dziennika skarg i wniosków, pokazując go później swoim partnerom? Chociaż zdecydowanie lepszym rozwiązaniem jest próba zmiany faceta „tu i teraz”, bez odkładania tego na przyszłość. To będzie idealny pretekst, by przyjrzeć się również sobie, bo przecież nie ma osób bez wad. Zamiast więc pisać listę skarg na swojego partnera (wręczając ją w najbardziej zaskakującym momencie), lepiej postawić na rozmowę. Jak twierdzą psychologowie nie warto dusić w sobie pretensji do innych: powinniśmy je głośno wypowiadać, zachowując oczywiście zdrowy rozsądek i pozwalając innym na krytykę. Dzięki temu zachowamy zdrowie i wyjaśnimy wszystkie nieporozumienia. A może prowadzenie komputerowych zestawień ma sens? O tym więcej w książce Jak nie zabiłam męża Christiny Hopkinson.