W Genui. Włoskim lecie Winterbottom stawia na realizm. Odrzuca wszystkie techniki budujące napięcie i przykuwające uwagę widza do ekranu. Spokojnie, z zacięciem godnym dokumentalisty pokazuje kolejne dni z życia rodziny. Ojciec rozpoczyna pracę na miejscowym uniwersytecie, wspólnie z córkami zadomawiają się w nowym mieszkaniu, dawna przyjaciółka wprowadza ich w życie (i historię) Genui.
[photo position="inside"]19793[/photo]Centralnym tematem jest tutaj śmierć matki, ale wspomina się o niej niezwykle rzadko. Z pozoru wszystko wygląda normalnie. Skalę problemu rozpoznać można jedynie po tym, jak rodzina podchodzi do zwyczajnych, codziennych problemów. Coraz bardziej popularny wśród wykładowców i studentów Joe nie potrafi rozpocząć normalnego życia w nowych warunkach. Usuwa się na bok, maskując traumę przesadną dbałością, z jaką wypełnia obowiązki samotnego ojca. 16-letnia Kelly przeciwnie - rzuca się w wir towarzyskiego i uczuciowego życia Genui. Imprezuje, cieszy się zainteresowaniem, jakie wzbudza wśród młodych Włochów, znajduje sobie chłopaka itd. Dopiero z czasem dostrzegamy, że wręcz obsesyjnie izoluje się od ojca i siostry (a tym samym od bolesnych wspomnień).
[photo position="inside"]19794[/photo]Jedynie najmłodsza Mary nie umie znaleźć sobie tematu zastępczego. Dręczą ją koszmary, z czasem ucieka w świat marzeń. Coraz częściej widzi zmarłą matkę, rozmawia z nią, gubi się ojcu, podążając śladem wyimaginowanej postaci (i tu brawa dla Winterbottoma: w wielu scenach istotną rolę odgrywa duch Marianne, ale ani przez chwilę nie rozprasza to skrajnie realistycznej tonacji filmu). I tak będzie do samego końca. Obserwujemy zwyczajne, codzienne czynności. To, co ważne, buzuje gdzieś "pod podszewką". Aż do kulminacji, w której zachodzi katharsis, ale jest to katharsis bez fanfar i fajerwerków. Wzajemne przywiązanie, miłość, pierwsze objawy powrotu do normalności uświadamia Joemu i jego córkom z pozoru proste, zwyczajne zdarzenie. Jakie? Tego mi oczywiście zdradzić nie wolno.
A sam Winterbottom? Jaki gatunek weźmie na celownik następnym razem? Jeżeli wierzyć prasowym doniesieniom, już dziś szaleje na planie westernu. I jednego możemy być pewni - nie będzie to zwykły western...