Ekspresja genów

O wujku Z. usłyszałam od G. pierwszy raz, gdy miałam 10 lat, bo wtedy właśnie poznałam G. "A ja mam wujka w Ameryce, który mi przysłał ten piórnik i spinki do włosów i te spodnie i jeszcze wiele innych rzeczy. To jest brat mojej mamy" – to było jedno z pierwszych rzeczy, jakie wtedy opowiedziała mi o sobie G., które dziwnym trafem zapamiętałam. Może dlatego, że ja nie miałam żadnego wujka w Ameryce, tylko jedną kuzynkę mojej babci w Australii, od której nic nigdy nie dostałam i której nigdy nie widziałam, więc nie miałam się czym zrewanżować.
Gosia Maciejewska

O wujku Z. pierwszy raz usłyszałam od G., gdy miałam 10 lat, bo wtedy właśnie poznałam G. "A ja mam wujka w Ameryce, który mi przysłał ten piórnik i spinki do włosów i te spodnie i jeszcze wiele innych rzeczy. To jest brat mojej mamy" – to była jedna z pierwszych rzeczy, jakie wtedy opowiedziała mi o sobie G., które dziwnym trafem zapamiętałam. Może dlatego, że ja nie miałam żadnego wujka w Ameryce, tylko jedną kuzynkę mojej babci w Australii, od której nic nigdy nie dostałam i której nigdy nie widziałam, nie miałam więc czym się zrewanżować. Później zdążyłam się o nim jeszcze wiele nasłuchać, tak jak ostatnim razem, kiedy przyjechał z rodziną do Polski i przez dwa miesiące mieszkał w domu rodziców G.

"To jedyny i najukochańszy brat mojej mamy, on jest oczkiem w głowie mojej mamy, ona go uwielbia" – mówiła mi nie raz G. tonem, który kazał przypuszczać, że ona też uwielbia swojego wujka. Mój wujek to, mój wujek tamto, mój wujek jest bardzo przystojny, bardzo zdolny i inteligentny. Wszystkie dziewczyny ze wsi się w nim kochały. Wujek jest dowcipny, wujek ma dobry gust, wujek jest gentlemanem, wujek umie wszystko naprawić. U nas w domu to jest największe święto, jak wujek przyjeżdża w odwiedziny, a przyjeżdża raz na kilka lat, więc rzeczywiście jest co świętować.

Wujek Z. to, zdaniem mamy G. i samej G., ideał mężczyzny. "Mogłabym mieć takiego męża, nawet sobie nie zdajesz sprawy, jaki to ciepły, troskliwy i dobry człowiek" – nie raz wzdychała G. – "ale takiego mężczyzny to ze świecą szukać". Wujek Z. w młodości świętoszkiem nie był, trochę z niego taki urwis był, ale to mu właśnie dawało wdzięku. Był bardzo zaradny i pracowity, tak że już jako student miał swój własny samochód, na który uzbierał harując przez całe wakacje w Norwegii. 10-letni Saab, ale w dobrym stanie, budził powszechny podziw w rodzinnej miejscowości.

Z tym samochodem to się zresztą wiąże ciekawa historia, którą mama G. często przytacza, a w jej głosie słychać wtedy zarówno nutę nostalgii, jak i nieukrywanej miłości dla swojego brata. Otóż wujek Z. ma niezwykły talent do tych wszystkich mechanicznych rzeczy, prawdziwa złota rączka, co w młodości wykorzystywał nie zawsze do zbożnych celów. Wujek, gdy jeszcze nie był wujkiem, ale po prostu Z., zabierał na przejażdżki swoim samochodem co ładniejsze dziewczyny z okolicy i gdy odwoził je do domu, a droga prowadziła, jak to na wsi bywa, przez wsie, pola, łąki i lasy, to samochód zawsze psuł się na tym odcinku leśnym i do tego mało uczęszczanym. W tym właśnie samochodzie niejedna panna straciła wiarę w bociana, a gdy już straciła, dziwnym trafem samochód nagle zaczynał działać. Taki to był nicpoń, ale bystrzak był i kupę wdzięku miał, także najtwardsze serce rozbrajał i co począć, trzeba było takiego kochać.

Ale w końcu wujek się ustatkował, pojął za żonę ładną blondynkę z kształtnym biustem, córkę jakiegoś ważnego partyjnego sekretarza z okolicy, który załatwił młodym wyjazd do Ameryki, co w owych czasach, czyli w drugiej połowie lat 70-tych, było trudniejsze niż dzisiaj.

J., córka wujka Z., urodziła się jeszcze w Polsce, a G. rok później, tak że obie są praktycznie rówieśniczkami. Ostatnio J. zaręczyła się z najlepszą partią z kręgu miejscowej Polonii. J. i jej wybranek zakochali się w sobie od pierwszego wejrzenia i od tej pory oderwać się od siebie nie mogli. Kiedy wujek Z. oświadczył córce, że ziemię ojczystą czas odwiedzić, babcie, dziadka, ciocie, wujków, kuzynki i kuzynków wyściskać, których od kilku dobrych lat nie widziała, w ryk straszny uderzyła. Ryczała jeszcze tydzień po przylocie do Polski, że tak się nad nią rodzice znęcają i tej rozłąki z ukochanym nie przeżyje, co było na tyle uciążliwe, że pozwalali jej wydzwonić fortunę via satelita, bo wtedy ryczała narzeczonemu, a nie im.

W końcu wujek Z. i mama G. uradzili, że tak dłużej być nie może, trzeba przerwać tę histerię i wysłać dziewczyny - G i jej siostrę cioteczną J. na wakacje, żeby się J. trochę rozerwała, dzięki czemu lepiej rozłąkę zniesie. Dziewczyny więc nad morze pojechały, odpocząć a i poznać się lepiej, bo chociaż siostrami ciotecznymi są, to prawie się nie znały.

"J., ładna blondynka o kobiecych kształtach, taka tandetna wersja Marylin Monroe, w czym przypomina swoją matkę" - precyzuje lekko pogardliwym tonem G. - "zrobiła nad morzem furorę." Ponoć od wielbicieli nie mogła się opędzić. Powoli, z dnia na dzień, humor jej się poprawiał, aż w końcu dała się zaprosić przystojnemu instruktorowi windsurfingu na wieczorny spacer brzegiem morza, skąd ścieżka poprowadziła ich prosto do jego pokoju.

"Boże, nie wierzę" – powiedziałam, gdy opowieść G. dotarła do tego punktu - "przecież ona taka zakochana w tym swoim narzeczonym."
"To nie koniec" - odpowiedziała znacząco G. - "zostawiła mnie samą w kwaterze, którą na spółkę wynajmowałyśmy i wyprowadziła się do niego, a przy tym kazała mi przysiąc, że nie powiem nic naszym rodzicom."
"No a co z narzeczonym? Rzuciła go, czy przemilczała swoją zdradę i wychodzi za mąż za niego?"
"He he, tu się zaczynają niezłe jaja. To on ją rzucił, bo w tym samym czasie, kiedy ona była w Polsce, on zrobił dziecko jakiejś ledwo poznanej dziewczynie i teraz z nią bierze ślub."
"Pięknie. A jak J. to przyjęła?"
"Wpierw wpadła w straszną histerię, nic nie chciała jeść przez tydzień, ale potem jakoś to się rozeszło. Ten chłopak, którego poznałyśmy nad morzem, list do niej napisał i potem do nas przyjechał, bo się w niej zakochał, więc jakoś doszła do siebie i nawet teraz jest zadowolona. Korespondują ze sobą, uczucie między nimi ponoć kwitnie. J. już nie może się doczekać, żeby przyjechać do Polski i spotkać się z nim."
"No to nie najgorsze zakończenie tej historii, a co na to Twoja mama?" - zapytałam, gdy opowieść dobiegła końca, a chciałam coś jeszcze z niej wycisnąć.
"Moja mama powiedziała, że J. jest puszczalska, ale nie ma na to rady, bo ewidentnie wrodziła się w swoją matkę. No wiesz, to ten sam typ cycatej blondyny."

Wybrane dla Ciebie
Zęby też się starzeją. Jak poprawić ich wygląd i zdrowie?
Zęby też się starzeją. Jak poprawić ich wygląd i zdrowie?
Diety cud nie działają. Działa…
Diety cud nie działają. Działa…
Czas na wiosenne porządki! Jak Mini Paczka InPost pomoże Ci pozbyć się zbędnych drobiazgów?
Czas na wiosenne porządki! Jak Mini Paczka InPost pomoże Ci pozbyć się zbędnych drobiazgów?
Trendy w meblach ogrodowych 2025 – inspiracje na meble tarasowe i balkonowe
Trendy w meblach ogrodowych 2025 – inspiracje na meble tarasowe i balkonowe
Złoty naszyjnik w codziennych stylizacjach – jak go nosić, by wyglądać stylowo?
Złoty naszyjnik w codziennych stylizacjach – jak go nosić, by wyglądać stylowo?
Domowe dania jednogarnkowe na chłodne dni
Domowe dania jednogarnkowe na chłodne dni
Wymarzona łazienka w mniej niż tydzień? To możliwe!
Wymarzona łazienka w mniej niż tydzień? To możliwe!
Ubezpieczenie AC – co to jest i dlaczego warto je mieć?
Ubezpieczenie AC – co to jest i dlaczego warto je mieć?
Opaski stabilizujące do noszenia na co dzień: komu mogą pomóc?
Opaski stabilizujące do noszenia na co dzień: komu mogą pomóc?
Jak działają parownice do ubrań i w czym mogą pomóc?
Jak działają parownice do ubrań i w czym mogą pomóc?
Botki zimowe na obcasie, platformie czy płaskie – które sprawdzą się na co dzień?
Botki zimowe na obcasie, platformie czy płaskie – które sprawdzą się na co dzień?
Zegarki damskie sportowe – połączenie funkcjonalności i stylu
Zegarki damskie sportowe – połączenie funkcjonalności i stylu
NIE WYCHODŹ JESZCZE! MAMY COŚ SPECJALNIE DLA CIEBIE 🎯