Aż do dziś. Po latach przyswajania banałów o intergalaktycznej inwazji Dystrykt 9 zaskakuje, wybija z przyzwyczajeń percepcyjnych, miesza w głowie i w sercu.
[photo position="inside"]19994[/photo]Opowiedziana tu historia scena po scenie kpi sobie z gatunkowych klisz, które doprowadziły te fabuły o kosmitach do skrajnego wycieńczenia i zadyszki. Zupełnie jak Obcych, którzy w omawianym tu filmie przybywają na Ziemię. Ich wielki statek zawisa nad Johannesburgiem, ignorując metropolie USA. I wisi tam przez trzy miesiące bez ruchu. W końcu władze decydują się wysłać ekipę, która spenetruje pojazd. W środku piloci zastają setki tysięcy wycieńczonych, umorusanych własnymi nieczystościami istot, które są na skraju śmierci. Po udzieleniu im pierwszej pomocy rząd RPA umieszcza gości na ogrodzonym terenie w obrębie miasta, gdzie przez 20 lat powstaje olbrzymi slums. Jego rezydenci mają czułki i segmenty (nie bez kozery określa się ich mianem Krewetek). Ich fizjologia pełna jest brunatnych mazi.
[photo position="inside"]19995[/photo]Jedzą kocią karmę, buszują po śmietnikach, zdają się tępi i agresywni. Ludzie z Johannesburga nie chcą ich u siebie. Rząd powierza zatem międzynarodowej organizacji eksmisję niechcianych do obozu na pustkowiu. Bezduszny urzędnik Wikus, który w wolnym czasie lubi uśmiercać embriony Krewetek, udaje się do slumsu, by dopełnić biurokratycznych formalności. Tu jednak zdarza się niemiły wypadek, w którego efekcie nękający stanie się nękanym i będzie wreszcie zmuszony bliżej poznać istoty, którymi gardził.
„Dystrykt 9”, Neil Blomkamp
Film zaskakuje, miesza w głowie i w sercu. Emocjonalny nastrój faluje, ze strasznego przechodząc w zabawny, groteskowy i znów przykry, by nagle wybuchnąć adrenaliną. Ale nawet w sekwencjach czystej akcji widz nie może uwolnić się od balastu moralnego niepokoju. Ten film nie jest kolejnym pustym widowiskiem, w którym trzy kulawe dialogi mają być usprawiedliwieniem dla feerii efektów specjalnych. To eksperyment socjologiczny, demaskatorskie i wizjonerskie kino, które pozwala poczuć, jak to jest być nie z tej Ziemi.
Dorota Smela