Wiele razy na pewno widzieliście w sklepie taką oto scenkę: kilkuletnie dziecko drze się wniebogłosy, tupie, bije, histerycznie domaga się nowej zabawki, a zawstydzona zachowaniem potomka mama w końcu ulega i zabawkę kupuje. Dla świętego spokoju, żeby maluch wreszcie się uciszył, żeby uniknąć wymownych spojrzeń i komentarzy innych klientów.
To tylko przykład. W rzeczywistości wiele rzeczy robimy w życiu „dla świętego spokoju”, żeby nie popadać w konflikt z rodziną, nie prowokować awantur i pretensji, nie narażać się na niekończące się wymówki na temat naszej samodzielnej, niezgodnej z oczekiwaniami bliskich decyzji. Inny przykład: rodzina chce hucznego wesela, więc zgadzamy się na nie, chociaż wolelibyśmy kameralny ślub, bo lepiej już jakoś przeżyć tę niechcianą imprezę, niż wszystkim podpaść i ryzykować popsucie relacji z najbliższymi. Ale przecież na logikę ceremonia powinna wyglądać tak, jak my chcemy, to w końcu nasz ślub.