Spod jakiego znaku zodiaku jestem? Pytała mnie o to pewna moja znajoma stawiająca horoskopy. Ta pasjonatka astrologii mówiła w chwilę potem:
– Ty jesteś Wodnikiem, prawda?
Albowiem wedle jej wiedzy (i zapewne wiedzy innych astrologów) Wodniki są z lekka niepoczytalne, rozczochrane, niekonwencjonalnie ubrane i równie niekonwencjonalnie się zachowują. Za to Bliźniaki są roztrzepane, Panny pedantyczne, Wagi się wahają i mają uzdolnienia artystyczne, Strzelce podróżują i każdy je lubi, Skorpiony natomiast to goście podejrzani, bo podstępnie kąsający. Ryby mają usposobienie melancholijne i płaczą z byle powodu, Rak jest mediumiczny, Baran bojowy, a Byk wygodnicki.
Dochodzi do tego, że poważne tygodniki opisują jakiegoś Ważnego Iksa (polityka, biznesmena itp.). Podają jego imię, nazwisko, wiek, zawód i zaraz potem – znak zodiaku. Czy ja biorę do ręki poważny tygodnik społeczno-polityczny po to, żeby czytać takie androny? Nie mam na myśli rubryki „Horoskop na najbliższy tydzień”, tylko wywiad z taką personą. W tej sytuacji ani trochę się nie zdziwię, kiedy komisja śledcza do spraw banków zapyta o znak zodiaku Ewę Balcerowicz.
A tymczasem wracamy do naszego Iksa. On sam nie lepszy. W telewizji mówi bez najmniejszej żenady:
– Bo ja jestem typowym Lwem i w związku z tym… (tu opisuje, na co sobie pozwala w związku z tym, że jest Lwem, bo przecież gdyby był Strzelcem, rozrabiałby zupełnie inaczej). Jednym słowem – jakiegoś mnie, zodiaku, stworzył, takiego mnie wszyscy mają.Aż dziw bierze, że jeszcze w sądzie jakiś sądzony za przemoc domową nie powie:
– Bo ja, wysoki sądzie, jestem Waga, a żona Byk. Leniwa taka. Wracam, a w domu nieposprzątane. W dodatku ma ascendent w Raku, więc jak tylko jej zwrócę uwagę, to ona zaczyna się mazać. No tak mnie denerwuje swoim byczym zachowaniem, że nie mogę się powstrzymać i czasem jej przywalę. Tylko kiedyśmy się pobierali, to nie interesowaliśmy się horoskopami.
To oczywiście sytuacja hipotetyczna, ale w końcu nie niemożliwa. W realu natomiast miałam taką szefową, która mawiała:
– Bo ja jestem Bliźniak, a wszystkie Bliźniaki są roztargnione.
Zwykle to stwierdzenie pojawiało się, gdy w panice zaczynała szukać swojego notesu z Bardzo Ważną Notatką i rozpisanymi zadaniami dla naszego działu. Wszystko odbywało się pod hasłem: „No, przecież ten notes przed chwilą tu był!”. Razem z nią szukało tego notesu dziewięć osób personelu. Wszystkie komedie slapstickowe przy tym wysiadały. Zaglądaliśmy pod biurko, do szuflad, do szaf, penetrowaliśmy parapety. Jeden dowcipny kolega w takim wypadku ostentacyjnie zrewidował nawet wnętrze elektrycznego czajnika.
Dlaczego zachowała się nielojalnie wobec przyjaciela? Ależ to nie ona, to horoskop!
Kilka lat później, w zupełnie innej pracy, siedziałam w jednym pokoju z dwiema koleżankami – Danką i Marzeną. Moje biurko przylegało do biurka Danki, i całe szczęście, że właśnie do niej. Nasze bałagany przelewały się z jednego biurka na drugie, tworząc alternatywną aranżację przestrzeni. Zdarzało się, że Danka szukała swoich papierów u mnie, a ja swoich – u niej. U Marzeny długopisy stały w kubeczkach dopasowanych do nich kolorystycznie, a każda rzecz miała własne miejsce. Okresowo Marzena robiła sobie na biurku wystawki – a to poświęconą Wielkanocy (minipalemka, pisanka i czekoladowy zajączek), a to Bożemu Narodzeniu (mikołaj, bombki i jakiś stroik). Jak Marzena wymyśliła sobie, że pokój należy wietrzyć o 11.00 i o 13.00, to nie było na nią siły – wietrzyła punktualnie, choćby w pokoju było zimno jak w psiarni, bo popsuło się centralne.
Oczywiście zdaję sobie sprawę, że Marzena męczyła się tak z bałaganem moim i Danki, jak my z jej pedanterią. A teraz pytanie: spod jakiego znaku zodiaku jesteśmy? Otóż Danka i ja – spod Panny, a Marzena – spod Lwa. Co ciekawe, pedantyczna, pozbawiona poczucia humoru i fantazji Marzena często głosiła, że jest „typowym Lwem”. Dziwiło mnie to bardzo, dopóki nie usłyszałam o efekcie Barnuma.
Efekt Barnuma polega tym, żeby dać każdemu to, czego oczekuje. Barnumowi przyświeca przy tym myśl: „Co minutę rodzi się nowy frajer”. Horoskop (albo psychotest, albo cokolwiek innego) ułożony według metody Barnuma to pomieszanie stwierdzeń niejasnych i ogólnych z takimi, które podlizują się opisywanemu. Do tego domieszana jest garść nieistotnych szczegółów oraz stwierdzeń tak ogólnych, że mogą dotyczyć każdego To bełkot w stylu: „Jesteś wprawdzie bałaganiarzem, lecz są sfery życia, w których jesteś pedantyczny. Jesteś osobą towarzyską, ale czasem chciałbyś zaszyć się w mysiej norze. Wolisz nie zrobić czegoś, co ze względu na brak czasu musiałbyś wykonać byle jak”.Przeprowadzono nawet liczne eksperymenty, w których grupie ludzi spod różnych znaków zodiaku podsuwano ten sam horoskop napisany według Barnuma. Większość biorących udział w eksperymencie utożsamiała się tekstem, który dostali.
Wiecie, pracowałam kiedyś w redakcji, w której obowiązywała zasada: ten, kto przychodzi ostatni – pisze horoskop.