Była pierwszą fotoreporterką w Japonii. Dziś ma 101 lat i wciąż pracuje
Kilka dni temu Sasamoto obchodziła 101 urodziny. Dziennikarze nie mogli jej odstąpić na krok. Córka sprzedawcy kimono marzyła o karierze dziennikarki lub pisarki. Mając 25 lat zajęła się jednak fotografią. Była nieśmiała, ale nie chciała przegapić żadnej okazji do dobrego ujęcia. Szybko jej zdjęcia zdobyły uznanie wśród innych fotoreporterów.
- Byłam przerażona, ale ciekawska. Wiele rzeczy mnie denerwowało, ale chciałam je zobaczyć. Czułam się jak zaczarowana, mogąc pokazywać innym świat z mojej perspektywy – wspomina w jednym z wywiadów.
Pokazywała biedotę mieszkańców, którzy musieli odnaleźć się w powojennej rzeczywistości, protesty studentów i górników, którzy ciężko pracowali, by kraj mógł podnieść się z nędzy. Jak przyznaje, najbardziej fascynowało ją życie innych kobiet. Te w Japonii w latach 50. były często dyskryminowane.
- Po drugiej wojnie światowej nie miały żadnych praw. Nie mogły głosować i traktowano je jak dzieci. Wśród nich były też takie, które starały się utrzymać rodziny. Stały się moją obsesją i nieustannie chciałam je fotografować – mówi Sasamoto.
Zdarzało jej się być świadkiem ważnych historycznych wydarzeń. W wywiadzie dla japońskiej telewizji opowiada m.in. o spotkaniu z generałem Douglasem MacArthurem, dowódcą armii alianckich. Łamaną angielszczyzną kazała generałowi zapozować jeszcze raz z żoną. Pod amerykańską okupacją, fotoreporterzy mieli zakaz odzywania się do żołnierzy.
Pierwszej wystawy doczekała się mając 71 lat. Mimo podeszłego wieku wciąż działa w zawodzie. Do chwilowej przerwy zmusił ją wypadek, w którym złamała lewą rękę i obie nogi. Nawet to nie zniechęciło jej do fotografowania. Dziś przygotowuje kolejny projekt.
Pytana o swój sposób na długowieczność przyznaje, że codziennie pije lampkę wina i je tabliczkę czekolady. – Nie możesz się lenić. Najważniejsze jest to, by być pozytywnie nastawionym do życia i nie poddawać się. Musisz przekraczać kolejne bariery i iść na przód. To właśnie chcę przekazać innym – dodaje.
fot. japantimes.co.jp - screenshot