Trzeci Artur to kolorowa baśń, ale i kino akcji. Bo właśnie gnającą na złamanie karku akcję Besson uczynił głównym bohaterem Dwóch Światów. Obserwujemy nieustający (i pomysłowo nakreślony) pościg. Ekipa Artura m.in. lata na grzbietach pszczół (i innych owadów), zwiedza rury kanalizacyjne wewnątrz tlenowej bańki, odbywa tak naziemne jaki i podniebne gonitwy wykorzystując przy tym dawne zabawki chłopca.
[photo position="inside"]20780[/photo]Pomysłów jest więcej, zdradzać ich nie wypada, ale tak, czy siak: nie ma tu chwili oddechu. W tle obserwujemy przeuroczo zainscenizowane realia amerykańskiej prowincji lat 60., całość ubarwiają liczne cytaty (kłaniają się m.in. Gwiezdne Wojny, Terminator, a nawet wczesne filmy Eda Wooda). Ogląda się to wszystko bardzo przyjemnie, ale też nie sposób nie dostrzec, że cały ten kolorowy (i wściekle dynamiczny) kalejdoskop to jedynie parawan, za którym Besson próbuje ukryć kryzys artystyczny. A kryzys jest ewidentny. Autor Piątego Elementu bez wątpienia miał całą serię pomysłów na pojedyncze (i nierzadko wyśmienite) sceny, ale połączyć ich w spójną całość już nie potrafił. Co i raz straszą scenariuszowe skróty, kuleje logika zdarzeń (nawet w obrębie bajkowej konwencji). Ale wszystko to można jeszcze Bessonowi wybaczyć. Gorzej, że utracił umiejętność tworzenia prawdziwie charyzmatycznych bohaterów. Takich, w których bezkrytycznie zakochiwali się widzowie. Bo przygody Artura i Minimków naprawdę ogląda się z przyjemnością. Ale zapomina się o nich kwadrans po wyjściu z kina. A o perypetiach Leona Zawodowca, Nikity, czy Leeloo pamiętać będziemy już zawsze.
„Artur i Minimki 3. Dwa Światy”, Luc Besson
To kolorowa baśń i kino akcji. Gnającą na złamanie karku akcję Besson uczynił głównym bohaterem „Dwóch Światów”. Obserwujemy nieustający (i pomysłowo nakreślony) pościg. Ekipa Artura m.in. lata na grzbietach pszczół (i innych owadów), zwiedza rury kanalizacyjne wewnątrz tlenowej bańki. Nie ma tu chwili oddechu. W tle obserwujemy przeuroczo zainscenizowane realia amerykańskiej prowincji lat 60., całość ubarwiają liczne cytaty („Gwiezdne Wojny”, „Terminator”). Jest tu energia chłopięcej zgrywy, zapomnianej, wielkiej przygody.
Rafał Błaszczak