Ta druga
KAROLINA KRÓL • dawno temuWie, że zawsze będzie w jego życiu na drugim miejscu. Na pierwszym jest żona. To do niej zawsze wraca. Do niej należą wszystkie święta i wakacje. Ona, ta druga, czeka. Bo łudzi się, że żonę w końcu zostawi. Bo go kocha i nie może bez niego żyć i dlatego godzi się na wszystko. Ale są też takie kobiety, którym bycie tą drugą zupełnie nie przeszkadza.
Maria (28 lat, sekretarka z Gdańska):
— Czekam na niego codziennie, choć wiem, że przychodzi tylko w środy i w piątki. Każdego dnia tygodnia łudzę się, że może uda mi się wyżebrać godzinę, dwie dla siebie. Ukraść te chwile jego żonie i dzieciom. Nie udaje się. Jest ze mną tylko te dwa dni w tygodniu. Przez 4 godziny każdego wieczoru. W sumie mam go na 8 godzin w tygodniu, cała reszta należy do niej. Nie mogę z nim nigdzie wyjść, bo nikt nie może nas zobaczyć. Przychodzi do mnie po pracy. Kochamy się, rozmawiamy, czasem coś jemy. Wraca do niej, a ja wyję w poduszkę, bo nie potrafię z niego zrezygnować.
Zrobiłabym dla niego wszystko. Wiem, że to nie jest normalne, wiem, że stać mnie na kogoś lepszego. Ale nie umiem tego przerwać. Nie potrafię się od tej chorej miłości uwolnić. Próbowałam o nim zapomnieć. Zrywałam z nim setki razy. Wystarczył jego jeden SMS, krótkie: chcę cię jeszcze zobaczyć, wróć do mnie. I znów go przyjmowałam w domu.
Nie wiem, jak długo jeszcze wytrzymam. On zapowiedział, że te dwie krótkie wizyty w tygodniu to wszystko co może mi dać. Nie zamierza jej opuścić, mówi, że ważne są dla niego dzieci. A kim ja dla niego jestem? Mówi, że odskocznią od rutyny.
Zawsze jestem na tej straconej pozycji. Z nią łączy go więcej, choć to mnie powtarza, że mnie kocha. Nie wiem już co robić. Czasem zastanawiam się czy nie zajść w ciążę, nawet jeśli nie rzuci jej dla mnie i mojego dziecka, to w końcu będę miała coś z niego na własność.
Matylda (34 lata, stylistka z Warszawy):
— Mówią, że ta trzecia zawsze czeka. Ale u mnie to nie jest tak. Sama wybrałam sobie bycie drugą kobietą w życiu mojego mężczyzny. Czekam tylko wtedy, kiedy wiem, że ma przyjść. Nie chcę go na zawsze. Wystarczy mi parę chwil. Może to też trochę związane ze stylem życia jaki prowadzę. Wciąż pędzę, zawsze mam dużo do roboty. Nie mam czasu na spacery po parku czy romantyczne wieczory przy świecach. Jemu to odpowiada. Szukał odskoczni od żony i doskonale się zgraliśmy. Zwłaszcza w łóżku, zresztą gdyby był kiepski, to pewnie bym z nim nie była.
Wiem, że mimo tego że zdradza ją, nigdy nie odejdzie od żony. Mnie to odpowiada, nie chcę się wiązać, przynajmniej na razie. Ukradkowe spotkania mi wystarczą. Wiadomo, każdy z nas ma swoje potrzeby, a ja nie mam czasu na szukanie mężczyzn po pubach. Dzwonię i jest. Idziemy do łóżka, a potem go nie ma. Nie zniosłabym tego bałaganu, jaki po sobie zostawia na co dzień. Porozrzucane ubrania, stos brudnych naczyń w kuchni. Nie wiem jak można to znosić na co dzień.
Agnieszka (32 lata, graficzka z Łodzi):
— Czekam, bo obiecał, że kiedy tylko dzieci podrosną, to ją zostawi.
Poznałam go dwa lata temu na jakiejś firmowej imprezie. Podobał mi się, ale wiedziałam, że jest żonaty, do głowy by mi nie przyszło, żeby go podrywać. To on podszedł do mnie pierwszy, zaczęliśmy rozmawiać. Nie wiem, kiedy wpadłam w to po uszy. Po pewnym czasie przekonałam się, że nie potrafię przetrwać dnia bez rozmowy z nim, bez spotkania.
Na początku przyjeżdżał do mnie prawie codziennie, kochaliśmy się jak szaleni. Później coraz rzadziej. Mówił, że ona zaczyna coś podejrzewać, że nie chce, żeby się dowiedziała, bo dzieci są małe i nie może im tego zrobić. Godziłam się na to, bo zapewniał, że to mnie kocha, że nic nie poradzi, że spotkaliśmy się o te kilka lat za późno.
Nie wiem, dlaczego się na to godzę, chyba po prostu mu wierzę. Wiem, że jemu też nie jest łatwo. Czasem w nocy, kiedy ode mnie wychodzi i wraca do niej, nienawidzę siebie, mam tego wszystkiego dość i chcę z nim zerwać. A potem on dzwoni i znów na niego czekam.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze