Polskie przyprawy, o których już nie pamiętamy lub niesłusznie zapominamy
MAGDALENA POMORSKA • dawno temuGotując w domu, większość nas nie wyobraża sobie zaserwowania potraw, które wcześniej nie zostały odpowiednio doprawione. Wraz z modą na kuchnię indyjską, chińską czy francuską w naszych kuchniach pojawiły się curry, imbir i zioła prowansalskie. Dodajemy je nie tylko do klasyków z zagranicznych przepisów, ale też traktujemy nimi niektóre typowo polskie specjały. Tym samym w pewnym stopniu zapomnieliśmy o przyprawach, które niegdyś wystarczały naszym prababciom i babciom. Rosół nie musi być przyprawiany kurkumą dla pięknego koloru i smaku, można użyć do niego lubczyku. Ostry smak to nie tylko wasabi, ale przede wszystkim nasz polski chrzan. Oto lista składników, o tych warto sobie przypomnieć.
Lubczyk
Zupy i dania jednogarnkowe z przyzwyczajenia doprawiamy płynną przyprawą uniwersalną. Niestety, w przypadku większości takich produktów głównym jej składnikiem jest glutaminian sodu. A lubczyk w świeżej formie wzbogaci smak wielu dań – można go posiekać lub wrzucić cały pęczek, który odda swój aromat. Warto pamiętać, że ma dość intensywny smak, początkowo lekko słodki, następnie ostrzejszy, a na końcu przyjemnie gorzki. Co ciekawe, w dawnej Polsce uważany był za afrodyzjak.
Arcydzięgiel
Większość osób zaskoczy już sama nazwa tej słodko-korzennej, intensywnej przyprawy. Trudno się dziwić, bo dodatek ten niesłusznie odszedł w zapomnienie kilkadziesiąt lat temu. Niegdyś dodawany był do udekorowania tortów, ciast i deserów. Wykorzystywano go także do wzbogacenia nalewek, gulaszy i jednogarnkowych potrawek. Stanowił również sprytny sposób kucharek na zbyt kwaśny kompot z rabarbaru lub agrestu – dodawał mu charakterystycznej słodyczy.
Korzeń chrzanu
Ostre przyprawy to nie tylko papryczka chili, pieprz cayenne czy wasabi. Dobrze znany w dawnej Polsce chrzan skutecznie podkręci smak dań, nadając im pikantną nutę. Nasze prababcie uważały go za podstawę w kuchni i codziennym gotowaniu – sprawdzał się jako dodatek do sosów, zup czy gulaszu. W dodatku był produktem łatwo dostępnym – jako roślina odporna na czynniki zewnętrzne rósł w ogródkach i na polach. Dziś warto go jeść nie tylko przy okazji świąt wielkanocnych, ale także w dni powszednie.
Jałowiec
Czarne kulki, przypominające wyglądem pieprz lub ziele angielskie, to kolejna przyprawa, o której niesłusznie zapominamy. Niegdyś rosły swobodnie w polskich lasach, a następnie lądowały w potrawach z dziczyzny – doskonale wzbogacały potrawki z sarniny, jelenia czy dzika. Wiele gospodyń nie wyobrażało sobie również bigosu bez dodatku jałowca. I nic w tym dziwnego, bo to bardzo aromatyczna przyprawa, po którą warto sięgać, jak robiły to nasze babcie.
Cząber ogrodowy
Należy do grona przypraw o bardzo intensywnym zapachu, a w dodatku ma charakterystyczny, gorzkawy smak. Sprawdzi się w przypadku marynat do czerwonych mięs, a także jako składnik sosów. Masarze i rzeźnicy używają go także do wyrobu domowych wędlin czy kiełbas. Doskonale smakuje w połączeniu z ziemniakami i roślinami strączkowymi.
Liście wiśni
Na koniec warto wspomnieć o produkcie, który oddając swój aromat, działa lepiej niż niejedna przyprawa. Mowa o liściach wiśni, którymi wzbogacano domowe soki owocowe. Wyciskano z nich płyn, który intensywnie pachniał i był mniej słodki w smaku aniżeli same wiśnie. Liście w całości umieszczane były także w słoikach z kiszonymi ogórkami – dzięki nim warzywa były smaczniejsze i jędrne.
Jak widać, zapomniane przyprawy doskonale sprawdzały się w kuchniach jeszcze kilkadziesiąt lat temu. Warto powrócić do kulinarnych korzeni i postawić na smaki, które cenili nasi przodkowie. Zanim zaczniemy więc zachwalać smak, zapach oregano czy curry, warto docenić rodzime produkty.
Weź udział w testowaniu produktów Knorr Naturalnie Smaczne! Sprawdź szczegóły.
Partnerem artykułu jest firma Knorr
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze