Jak rozpoznać łajdaka?
ŁUKASZ ORBITOWSKI • dawno temuKobiety uwielbiają drani! Łajdak jest uroczym kompanem i nadaje się na romans jak zboże na bimber. Lepiej jednak nie pakujcie się z nim w stały związek. Istnieje wiedza, której posiadanie czyni z człowieka milionera. Zobacz, jak wyłowić prawdziwego łotra z rzeszy farbowanych i jak rozpoznać porządnego faceta w tłumie dzisiejszych niegodziwców?
Istnieje wiedza, której posiadanie czyni z człowieka milionera.
Dwadzieścia lat temu polscy biznesmeni, świeżo oderwani od pługa lub pałki do prania opozycjonistów, robili fortunę w jedną noc – wystarczyło raptem dowiedzieć się, co rząd uzna za stosowne sprzedać, albo, że planowany jest zakup walut, miliony rosły a ogłupiały naród dziwował się, jakim cudem facet, niedawno jeszcze zbir, przeskoczył z trabanta w mercedesa. Gdybym z kolei mógł przewidzieć śmierć Michaela Jacksona, gdyby na przykład ten lekarz, co najpewniej go otruł, dał mi cynk, że dybie na życie Jacko, walnąłbym zaraz biografię artysty i leciał do wydawcy nim ten zdążyłby przeczytać nekrolog. Tak przecież działo się z Janem Pawłem II, niejeden cwaniak trzymał w biurku skleconą biografię papieża – Polaka, jego złote myśli albo i przepis na kremówkę z Wadowic i tylko czekał, by wyssać trochę grosza od świeżo zmontowanego pokolenia JP2.
Istnieją inne informacje, równie bezcenne. Ogromną popularnością cieszą się kursy uwodzenia, gdzie przystojne cwaniaki próbują nauczyć jednego niedojdę z drugim tajników podrywu. Durnie wychowani na internetowym porno ustawiają się w kolejkach tylko po to, by usłyszeć podstawowy wykład z mowy ciała i radosne brednie o tym, że nawet garbatego ślepca da się raz dwa przerobić na Casanovę. Rozważałem kiedyś otworzenie podobnej placówki, z tym że dla kobiet – moje wirtualne przedsiębiorstwo miało klarować singielkom, jak rozpoznać porządnego faceta w tłumie dzisiejszych niegodziwców. Idea zginęła jak wszystkie inne, roztrzaskując się o praktykę: nie mam pojęcia, jak wygląda porządny facet, być może takiego spotkałem, lecz uciekł natychmiast, nim zdążyłem otworzyć gębę, wrzeszcząc i wymachując rękami. Jeśli mogę uczynić świat w jakikolwiek sposób lepszym, to dzieląc się inną wiedzą — moje wiadomości odnośnie porządnych facetów ograniczają się do informacji, że w stosownych okolicznościach rozwijają niezłą prędkość. O łajdakach wiem całkiem sporo.
Kobiety uwielbiają drani prawie tak bardzo jak chlorów, w tę miłość wdaje się jednak pewne przekłamanie. Spotkałem wiele kobiet zadurzonych, zakochanych na zabój w kompletnej kanalii, zarazem, zdumiewająca naiwność kazała im sądzić, iż obiekt ich westchnień jest uroczym sukinsynem w typie George’a Clooneya z Ocean's 11 czy Roberta Redforda z Żądła. Bezlitosna rzeczywistość obnażała prawdę i gość okazywał się mieszaniną Hannibala Lectera z Adolfem Hitlerem, dziewczyna wybuchała płaczem i osuszała łzy w ramionach kolejnego potwora. Łajdak jest uroczym kompanem i nadaje się na romans jak zboże na bimber. Gorzej, jeśli wpakujemy się w stały związek. Jako bydlę patentowane muszę więc ulżyć swojemu sumieniu i podzielić się wiedzą.
Jak wyłowić prawdziwego łotra z rzeszy farbowanych?
Unikaj artystów, zwłaszcza sieciowych
Istnieje pogląd, że najgorsi są poeci, ale ja stawiam na plastyków, sam byłem świadkiem, jak studenci pewnej malarskiej uczelni upili pewną dziewczynę, żeby w ten sposób, grupowo, odebrać jej cnotę, ocaliłem ją nie z poczucia przyzwoitości, lecz z czystej nienawiści do sztuk plastycznych. Artysta musi być łajdakiem, zmusza go do tego grząski grunt na którym stąpa, na wydaną książkę przypada dwóch wydanych kolegów (tradycja lat pięćdziesiątych), taki sprzeda matkę za paczkę orzeszków (głoduje) lub za byle stypendium, następnie porzuci cię dla samego lansu w towarzystwie redaktorki z działu literatury polskiej, a na koniec zostanie gejem ze względów marketingowych i wrzuci wyciąg z traumy waszego związku na bloga.
Żadnych wesołków
Choćby nie wiem co, lepiej spędzić życie z grabarzem niż z facetem, który sypie żartami na prawo i lewo. Nie chodzi nawet o to, że wesołkowatość maskuje brak pewności siebie, zwyczajnie, okrucieństwo, cynizm i bezwzględność również – prędzej czy później – zostaną uznane za kolejne żarty, a żartować przecież trzeba. Wesołek przegra cię w karty do najgrubszego kumpla, nauczy wasze dzieci śpiewać gdy Pan Jezus był malutki, wcale nie pił wódki i tym podobnych szlagierów, ucieknie z koleżanką tylko po to, by wygrać zakład o flaszkę, na koniec powiesi się, wyłącznie dla kawału. Tak właśnie zrobi, a jeśli nie to znaczy tylko, że kłamał i udawał wesołka. Tacy są jeszcze gorsi.
Musisz odrzucić człowieka sukcesu
Chyba, że odniósł powodzenie na miarę klatki schodowej lub wygrał konkurs plucia pod wiatr. Nie jest do końca prawdą, że tylko sukinsyn może do czegoś dojść, niektóre przekazy mówią, że jeden, porządny i zamożny facet żył w Bielsku jeszcze pod koniec lat sześćdziesiątych. Nie miał jednak żony. Sukces to jednak fetysz, wymaga oddania a nawet ofiar z ludzi, w najlepszym z możliwych przypadków będziesz świecić odbitym światłem, w najgorszym zostaniesz złożona w ofierze jednemu z tych strasznych, pradawnych bóstw, które czczą biznesmeni na ostatnich piętrach wieżowców klasy S.
Nie zgadzaj się na hobbystę, nawet w wersji mikro
Żadnego sklejania modeli, zbierania znaczków czy naklejek od piwa. Musisz dostrzec w nich zapowiedź przyszłych nieszczęść. Hobby bowiem nie jest drobiazgiem, dodatkiem do życia, lecz, prędzej czy później, staje się jego centrum, życiodajną gwiazdą nadającą sens wszystkiemu wokoło. Z czasem nasze ciała robią się obwisłe, charaktery parszywieją, robimy się upierdliwi niby staruszkowie, sypiący chleb gołębiom tylko po to, by te zapaskudziły chodnik. Bachory wrzeszczą, w pracy się nie układa, facetowi nie pinga, a kobieta nie ma ochoty (jedno z dwojga, nigdy razem), więc odruch ucieczkowy jest jak najbardziej na miejscu. Staniesz wobec straszliwych przeciwników: armii znaczków groźniejszej niż Waffen SS i modelu czołgu daleko bardziej złowrogiego niż pierwowzór, facet-hobbysta będzie bronił się z sił wszelkich. Czytałaś o mężach szlachtujących swoje żony tylko za to, że wyrzuciły przypadkiem kolekcję pocztówek? Znasz te ponure historie? Brawo! Jesteś w jednej z nich.
Dobry Boże, tylko nie podróżnik
Pozornie, ten rodzaj łajdaka wygląda zachęcająco, choćby z tego względu, że nie siedzi ciurkiem w domu, można więc od chłopa odzipnąć lub nawiązać romans. Jaś wędrowniczek to jednak gotowe nieszczęście, wróci z jakąś chorobą, albo i z dziewczyną, od której tę chorobę złapał, sprzeda cię Turkom, nie wiadomo właściwie co wykona podczas tych swoich wypraw, za to, z całą pewnością, będzie podrywał wszelkie globtroterki, co jeszcze można by przeżyć. Z podróżnikiem łączy się jedna z najgorszych tortur, mianowicie oglądanie zdjęć, bezustanne przeglądanie bliźniaczo podobnych fotek z Kairu i Tybetu, tych nasz as natrzaskał milion z kawałkiem odkąd potaniały cyfrówki, z każdą wiąże się pasjonująca historia i każdą trzeba pokazać wszystkim znajomym. Taki związek kończy się morderstwem lub czymś jeszcze gorszym.
Wreszcie najgorszy typ drania, sułtan łajdactwa, cesarz wszelkiej podłości – filantrop
Początek takiej znajomości wypada fascynująco, niejedno kobiece serce zmiękło na widok faceta opiekującego się sierotami, albo fundującego stypendia uzdolnionym pierdołom. Zakochujesz się, pewna jego serca i zaraz mamy klops. Logika charakterów ludzkich jest nieubłagana i zawodowy dobroczyńca okazuje się potworem w czterech ścianach – z taką Matką Teresą nie szło przecież wytrzymać. Lądujesz z wrednym, mrukliwym tłukiem, a jako bonus dostajesz dwunastkę rozwrzeszczanych brzdąców adoptowanych z najczarniejszego serca Afryki. Będziesz musiała błyszczeć na przyjęciach, ściskać się z tłustymi filantropami, a każdy, łącznie z listonoszem wyłuszczy ci, jakie to masz szczęście w życiu.
Ze wskazaniem pozytywnych przykładów jest gorzej i w gruncie rzeczy jest to zadanie beznadziejne. Pomocna będzie zasada eliminacji. Draniem z pewnością nie jest facet bez fantazji, artystycznej nuty, biedny jak mysz kościelna i pozbawiony zainteresowań.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze