Przychodzi Baba do mechanika...
EWA ORACZ • dawno temuPojawienie się kobiety w serwisie samochodowych albo sklepie komputerowym wyzwala na męskich ustach, bo obsługa najczęściej jest w 100% męska, mieszaninę politowania i rozbawienia. Jest okazja, żeby coś niepotrzebnego „wcisnąć” jako niezbędnik, albo zlekceważyć, bo jest nadzieja, że i tak się nie zorientuje. Prawie każda kobieta ma na koncie taką historię. To nasza wina, kobiety wciąż są w tyle w kwestiach technicznych?
Pojawienie się kobiety w serwisie samochodowych albo sklepie komputerowym wyzwala na męskich ustach, bo obsługa najczęściej jest w 100% męska, mieszaninę politowania i rozbawienia. Jest okazja, żeby coś niepotrzebnego „wcisnąć” jako niezbędnik, albo zlekceważyć, bo jest nadzieja, że i tak się nie zorientuje. Prawie każda kobieta ma na koncie taką historię. To nasza wina, kobiety wciąż są w tyle w kwestiach technicznych?
Baba poszła kiedyś do serwisu komputerowego i poprosiła o format swojego peceta. Pan serwisant zrobił to, co do niego należało, dodając od siebie kilka bonusów w postaci partycji, takich jakie uznał za stosowne, choć były zupełnie inne od tych, które chciała Baba, wgrał też kilka programów w tym antywirusowy, choć Baba wyraźnie mówiła, że ma płatnę wersję i sama się tym zajmie w domu. Baba była wściekła, bo nadgorliwiec zafundował jej dodatkowe zajęcie, a przede wszystkim uznał, że sama nie jest w stanie zdecydować, co jest dla niej dobre. A ona chciała tylko, żeby ktoś jej zrobił porządki w sprzęcie, żeby go mogła odebrać zaraz po pracy po odświeżeniu, bo miała pilną, dodatkową robotę. To tak jakby wynajęcie gosposi świadczyło o nieumiejętności zajęcia się domowymi obowiązkami, a przecież najczęściej to po prostu brak czasu. Pytanie dlaczego serwisant tak się zachował? Czyżby uznał, że wie lepiej czego Baba potrzebuje, bo zapewne ledwo potrafi włączyć komputer i sama go nie umie sformatować? Nie przyszło mu do głowy, że może nie chce jej się tym zajmować?
Znacie takie przypadki z autopsji? Przyznam się, że szlag mnie trafia w takich sytuacjach. Wciąż funkcjonują rewiry zarezerwowane dla facetów, a kobiety pojawiające się w nich traktowane są jak głupiutkie hostessy, które dzień wcześniej rozdawały baloniki. Warsztat samochodowy to chyba najlepszy przykład. Zaufany mechanik to skarb większy niż dobry ginekolog, tych drugich łatwiej znaleźć. Dziewczyny, jeśli macie dobrego mechanika, to pilnujcie go i dbajcie o niego, bo każdy inny będzie wam wciskał kity i naprawiał nieistniejące usterki, wychodząc z założenia, że pewnie nawet nie wiecie, gdzie się wlewa olej. Po co się potem użerać? Mało to takich historii nasłuchałyście się od innych? Z drugiej strony bardzo dziwi mnie takie podejście, bo pomimo tego, że faktycznie mało kobiet przejawia zainteresowanie wnętrzem samochodu, to te dysproporcje wciąż się zmniejszają nie tylko w branży samochodowej zdominowanej przez panów. Nie mam wątpliwości, że jedyną dziedziną, która na zawsze pozostanie domeną męską będzie oddawanie spermy do banku. Pozostałymi przyjdzie się dzielić z płcią przeciwną, to tylko kwestia czasu. Znacie żart z branży informatycznej:
Co ma wspólnego kobieta programistka ze świnką morską? Ani to świnka, ani morska.
Branża IT nie jest jedyną, gdzie pojawienie się kobiety wzbudza ironiczny uśmiech, choć o ile dobrze pamiętam ze szkoły informatycznej, to w mojej grupie była przewaga kobiet. Dlaczego w takim razie kilka dni temu jak kupowałam myszkę, pan zaproponował mi różową? Pozostaje jeszcze kwestia indywidualna czyli to, że ja sama wzbudzam takowe zachowania. Wydaje mi się to jednak niemożliwe, bo w mojej garderobie dominują zgoła inne kolory niż różowy. Poza tym charakteryzuje mnie raczej wściekłe spojrzenie, moda mnie śmieszy, a tuszu do rzęs nawet nie posiadam. Rozumiecie, nie jestem typem babki, którą mogą interesować kolorowe gadżety, a jednak chyba tylko z racji posiadania cycków zostałam wrzucona do tego worka. Bo tematy, na których może znać się kobieta to karmienie rodziny i rodzaje proszków do prania, no czasem coś któraś może wiedzieć o ekonomii, ale to raczej w filmach albo w stolicy, w miasteczkach na prowincji podział tematyczny według płci jest wciąż taki jak 50 lat temu. Choć nie, chyba muszę to odszczekać, bo zerknęłam przez okno, a tu na dachu domu po drugiej stronie ulicy siedzi babka i wsadza do komina jakiś sprzęt kominiarski. Dodam tylko, że w wieku 50+, aż mi głupio teraz. Znacie kominiarza kobietę?
Mój wyuczony zawód pomimo tego, że fotografujących kobiet jest bardzo dużo, wciąż jest zdominowany przez mężczyzn. Temat jest mi zatem dobrze znany ze szkół, spotkań zawodowych i forów. I wierzcie mi, że rozmowy z fotografkami są zupełnie inne niż z fotografami. Już samo to, że kobieta trzyma w rękach profesjonalny sprzęt powoduje u nich poddenerwowanie. Zaraz też należy ją sprawdzić, czy aby na pewno się zna na jego obsłudze, więc leci seria pytań typowo technicznych, bo według niektórych fotografujących mężczyzn, dobry fotograf to jednocześnie serwisant sprzętu fotograficznego. A co się przy tym nasapią, nawywracają oczami, nabzdyczą i napocą… A jak się okaże, że na wszystkie pytania dostali poprawne odpowiedzi, to wtedy nieszczęśnicy muszą wejść na nieśmiertelny temat: Co lepsze, Nikon czy Canon? A jest to zagadnienie z cyklu PC czy Mac, czyli można o tym dyskutować przez tydzień, a i tak na porozumienie szans nie ma. Tak, wszyscy fotografujący chłopcy to onaniści sprzętowi. A często tak też jest, że im gorsze robią foty tym lepszy mają sprzęt, choć jego możliwości nigdy w pełni nie wykorzystają. Długi obiektyw często staje się przedłużeniem penisa. Im więcej mogą sobie powiesić sprzętu na szyi, tym czują się pewniej. A pytanie jakie słyszę od mężczyzn, jak się dowiedzą, czym się zajmuję to: jaki mam aparat? Ciekawe, czy malarki pytają o pędzle i skład chemiczny farb a kucharzy o markę patelni.
Przyznam się, że nie znam kobiety, która uważałaby, że się zna na wszystkim, ale za to takich mężczyzn dziesiątki. W każdym, ale to absolutnie każdym temacie chcą się wypowiedzieć jako autorytet. A jak się dwóch takich kogucików znajdzie przy jednym stole, to i krew się może polać. W przypadku takich spotkań, można być jedynie obserwatorem z bezpiecznej odległości, albo należy z niego zwiać, bo dyskusja z takimi osobnikami to strata czasu.
A wy jak sobie radzicie z lekceważeniem w warsztacie samochodowym? A może macie kobietę-mechanika?
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze