Swing sposobem na nudę?
MARTYNA KAMIŃSKA • dawno temuW Polsce swingersi zaczęli się pojawiać na przełomie lat 80. i 90., w Stanach Zjednoczonych kluby, których członkami są swingujące pary znane były już w latach 60. Swingersi mają swoje miejsca, stowarzyszenia i oczywiście strony internetowe, na których wymieniają się spostrzeżeniami i umawiają na kolejne spotkania. Można tam znaleźć adresy, telefony i szczegóły dotyczące preferencji seksualnych. To swoista giełda seksu.
Najczęściej umawiają się 2 pary, które wymieniają się, by zdobyć nowe doświadczenia i ożywić związek. O motywy skłaniające do swingu pytam Joannę. Nigdy nie byłam zbyt konserwatywna w sypialni i kiedy między mną a moim partnerem zaczęło się coś psuć, postanowiłam ratować nasz związek. Nie, nie od razu sięgnęłam po swing. Na początku były zabawy w sypialni z użyciem gadżetów z seks shopu. Chyba wydałam na nie fortunę! Była seksowna bielizna i lateks, były piórka i bicze. Była też bita śmietana i miód… Próbowałam wszystkiego. Sięgałam nawet po artykuły typu „50 sposobów by go rozpalić” i to wszystko skutkowało, ale niestety na krótko. Prędzej czy później, znowu był chłód i nuda. W końcu przeczytałam gdzieś ogłoszenie „młoda para 32/33 pozna osoby w podobnym wieku do eksperymentów w sypialni”.
Od dawna wiadomo, że panowie są bardziej otwarci na nowinki seksualne, ale ciekawa byłam czy partner Joanny od razu się zgodził, by jego kobieta kochała się z innym mężczyzną na jego oczach. Nie bardzo wiedziałam, jak mam o tym powiedzieć Tomkowi, żeby nie pomyślał sobie, że jestem jakaś zboczona, albo co gorsza, że go nie kocham i szukam innego. Zostawiałam mu drobne wskazówki – komputer z otwartą stroną z ogłoszeniami swingersów, gazeta z artykułem o swingu, niby nic nieznaczące rozmowy typu: co by było gdyby… W końcu Tomek sam zaproponował, żebyśmy spróbowali. I przyszedł czas na „rekrutację”.
Oczywiście to musiał być ich wspólny wybór, dlatego pewnego wieczoru usiedli razem przed laptopem i zaczęli czytać ogłoszenia. Odpowiedzieli na kilka, ale z różnych względów nic z tego nie wyszło. Jednak jedna para ich bardzo zaciekawiła. Małżeństwo z Warszawy, w podobnym wieku, o podobnych zainteresowaniach. Mieli domek nad jeziorem, więc nie było problemu z miejscem. Wymienili ze sobą kilkanaście maili, odbyli parę rozmów telefonicznych i w końcu umówili się na weekend na Mazurach. Obydwoje byliśmy podekscytowani. Pikanteria, nowe doznania no i widok partnera z inną… Zazdrość? Nie. Chyba nie. Może odrobinę, ale na pewno nie chorobliwa, bo przecież oboje się na to zdecydowaliśmy.
Z parą z Warszawy nadal utrzymują serdeczne kontakty, jednak na seks spotykają się rzadko, żeby uniknąć rutyny. Joanna i Tomek dzięki swingowaniu odbudowali swój związek i zyskali parę nowych przyjaciół. Dziś od czasu do czasu korzystają z „usług” innych par, ale za każdym razem jest to tylko, jak mówią, jednorazowa sytuacja.
Jednak nie zawsze jest tak kolorowo. Moja kolejna rozmówczyni Marta spróbowała swingu i mówi, że już nigdy więcej do tego nie wróci. Zapłaciła za swing dość wysoką cenę, jaką było rozstanie z partnerem. Przyczyną podjęcia próby był, podobnie jak u Joanny, kryzys w związku. Również chcieli wyrzucić nudę z sypialni i spróbować czegoś nowego. Umówili się z jedną parą na spotkanie i wszystko szło dobrze do momentu, gdy wrócili do domu. Nagle partner Marty zaczął robić jej wyrzuty, że z tamtym mężczyzną robiła rzeczy, na które nigdy nie chciała się zgodzić w domu. Jednym słowem zaczęła przemawiać przez Mariusza zazdrość.
Po kilkugodzinnych rozmowach i zapewnieniach Marty, że kocha tylko jego i że to była tylko zabawa, Mariusz dawał za wygraną. Niestety, góra na dwa dni. Potem znowu były pretensje, złość i żal. Doszło nawet do tego, że zaczął podejrzewać ją o zdradę i obsesyjnie sprawdzał gdzie jest, co robi i z kim. Odwoził ją i przywoził z pracy, a gdy dzwoniła, że wróci sama, bo umówiła się z koleżanką na kawę lub musi dłużej zostać w pracy, to urządzał jej karczemną awanturę. W końcu nie wytrzymałam. Powiedziałam mu, że albo zapomni o całej sprawie, albo będziemy musieli się rozstać, bo ja nie umiem tak dalej żyć. Kocham go, ale cenię też swoją wolność i niezależność. Na to on stwierdził, że chyba nie umie być z kobietą, która sypia z innymi facetami. Ja sypiam, a on to niby nie?! Przecież wspólnie się na to zdecydowaliśmy. A teraz on może mieć z tym problem, a ja nie. No cóż, wybrał. Niestety nie mnie. Przyznaje z żalem Marta.
Konsekwencje są zawsze. Swing może mieć zbawienny wpływ na związek. Warto jednak przed podjęciem decyzji porozmawiać z partnerem o tym, co będzie już „po”. Wyjaśnić sobie wszystkie kwestie. Jeżeli nie jest się stuprocentowo przekonanym co do słuszności wyboru – lepiej nie zaczynać niebezpiecznej gry. Nie warto ryzykować dla chwilowej przyjemności. Można coś zyskać, ale jeszcze więcej stracić. Szczera rozmowa i zaufanie są kluczem do udanego związku na każdej jego płaszczyźnie.
Eksperymentuje w sypialni z udziałem innych par zaledwie 1–4 procent Polaków. Jednak zwolenników swingu wciąż przybywa.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze