Jak powstrzymać wytrysk
ŁUKASZ ORBITOWSKI • dawno temuPrzedwczesny wytrysk jest dla faceta dramatem na miarę siwienia i braku muskułów, czymś, co umie skutecznie rozłożyć życie łóżkowe i wprowadzić w nie kochanka. Dlatego istnieje realna szansa, że twój facet w chwilach zbliżenia rachuje zawzięcie liczby dwucyfrowe, przywołuje obraz wydobywania kamieni z worka mosznowego za pomocą stalowego pręta, wspomina ślamazarnego kasjera, przez którego kolejka kupujących zyskała długość taboru PKP lub awans znienawidzonego kolegi. Bylebyś szczytowała przed nim.
Przedwczesny wytrysk jest dla faceta dramatem na miarę wrzodów, siwienia i braku muskułów, czymś, co umie skutecznie rozłożyć życie łóżkowe i wprowadzić w nie kochanka. Dlatego istnieje realna szansa, że twój facet w chwilach zbliżenia rachuje zawzięcie liczby dwucyfrowe, przywołuje obraz wydobywania kamieni z worka mosznowego za pomocą stalowego pręta, wspomina ostatni awans znienawidzonego kolegi lub przypomina sobie ślamazarnego kasjera, przez którego kolejka kupujących zyskała długość taboru PKP. Bylebyś szczytowała przed nim.
My, faceci mamy swoje tajemnice.
Niektóre są święte niby spowiedź — weźmy choćby wieczór kawalerski. Wszelkie wydarzenia z nim związane nie wychodzą poza męskie grono, nawet kolegom nieobecnym nie godzi się o tym opowiadać, a zdradzenie choćby niewinnego szczegółu jakiejkolwiek kobiecie stanowi niewybaczalną zbrodnię. Sekretne są wyjścia na piwo i tematy poruszane z kumplami, flirty przez komunikator oraz w pracy. Jestem przekonany, że kobiety mają podobnie.
Przecież istnieją wieczory panieńskie, skażone testosteronem striptizerów, czasem nawet niedoszła panna młoda się zapomni, podobnie, jak niejeden żonkoś zniknął z tancerką na zapleczu. Nie wiem tego, przeczuwam, bo żadna kobieta nigdy nie śmiała mi zdradzić takich sekretów; istnieje tajemny świat plotki babskiej, do którego faceci nie mają wstępu, choćby dlatego, że nie chcą.
Myśl to krzepiąca, kobiety i mężczyźni mają podobne tajemnice, trzymają je dla siebie czyniąc świat piękniejszym w niedopowiedzeniu.
Istnieje jednak sekret typowo męski, którego kobiety nie mogą podzielać ze względu na same prawa fizjologii. Dotyczy on seksu i tego, że przyjemność spółkowania zasadza się właśnie na różnicach w anatomii. Na czym to polega, wie chyba każdy, trzeba tylko dodać, że tempo, a przede wszystkim, długość danego fikołka zależy w dużej mierze od mężczyzny właśnie. Ten, jeśli się pospieszy, wyjdzie przed rozbudzoną, liczącą na szczyt orkiestrę, zapewne spotka się z różnymi nieprzyjemnościami, może nawet dostać po pysku jak niezapomniany Hank Moody w Californication.
Znane są różne, wulgarne kawały dotyczące tego, jak orgazm kobiety jest nieważny i niepotrzebny. Nie znajdują jednak potwierdzenia w rzeczywistości, więcej, przedwczesny wytrysk jest dramatem na miarę wrzodów, siwienia i braku muskułów, czymś, co umie skutecznie rozłożyć życie łóżkowe i wprowadzić w nie kochanka. W dawnych czasach, kiedy dominował model mężczyzny, jako głowy domu, jednym z obowiązków, powtarzam — obowiązków faceta, było prawidłowe zaspokajanie żony i jeśli tego nie dopełnił, mógł liczyć się z równie poważnymi konsekwencjami. Z rozwodem włącznie. Faceci wieszali się, zapijali, trenowali u dziwek, a przede wszystkim, kombinowali w jaki sposób uniknąć łóżkowej kompromitacji.
Tu właśnie znajdujemy tajemnicę. Kobieta uprawiająca miłość z ukochanym lub zgoła przypadkowym osobnikiem najczęściej sądzi, że ów gość roztapia się w rozkoszy. Nic podobnego. Jego głowa pracuje, jakby mordowała się z równaniami Einsteina, usiłując oddalić od siebie erupcję rozkoszy, co przecież pozostaje niezgodne z własnymi potrzebami, jak i z charakterem.
Sposobów jest wiele, niektóre pomysłowe, co nieskończenie smutne, większość lubi być zawodna.
O czym więc myślą wasi ukochani?
Za najbardziej szacowną uznaje się metodę matematyczną, stąd, przywołanie Einsteina nie jawi się zupełnie od czapki. Otóż, miłe panie, istnieje realna szansa, że wasz facet w chwilach zbliżenia rachuje zawzięcie liczby dwucyfrowe i dalej, dochodząc, jeśli ładnie się zepnie i ma praktykę, do wartości wielomilionowych, więcej, gdyby każda cyferka zmieniła się w złotówkę jeździlibyśmy jak jeden mąż rollsami ku willom o klamkach ze złota; jeśli jednak zawiedzie, znaczy, że pogubił się w rachunkach.
Inne pomysły wiążą się z doświadczeniem indywidualnym.
Mój zacny przyjaciel poznał na roku pewnego człowieka. Ów mężczyzna miał włosy może długie i gęste, ale za to w strąkach, cuchnące niby wodorosty ciśnięte na skałę – jeśli dobrze się przyjrzeć, błyszczały między nimi drobinki piasku. Nieliczne zęby w pysku były jak czarnoziem, cała twarz przypominała kawał gotowanego mięcha, a jeszcze żeby tego było mało, student ten nosił się jak żebrak, do tego cuchnął i nieustannie płakał. Mój kolega zdecydował się wykorzystać tę postać i wyobrażał ją sobie w momentach miłosnego zbliżenia. Jeśli wierzyć jego słowom, metoda charakteryzowała się niezawodnością i uczyniła mojego przyjaciela prawdziwym bożyszczem wśród kobiet.
Można myśleć o operacjach, tych niegroźnych, lecz bolesnych. Ponoć, piorunujące wrażenie robi przywołanie metod wydobywania kamieni z worka mosznowego w danych czasach – dokonywano tej czynności przy pomocy stalowego pręta, wprowadzanego do penisa w celu rozkruszenia rzeczonych kamieni, które następnie należało wysiusiać. Sama myśl tego rodzaju mrozi faceta, ma jednak tę wadę, że może doprowadzić do wygaśnięcia miłosnego zapału. Kobieta poczuje się nieatrakcyjną, a chłop będzie musiał tłumaczyć, że myślał o chirurgu, do tego wyglądającym jak Gollum.
Żyjemy w Polsce i stąd metoda swojska, oparta na wyjątkowym deficycie życzliwości w naszym pięknym kraju. Szary obywatel może przypominać sobie ślamazarnego kasjera przez którego kolejka kupujących zyskała długość taboru PKP, podczas gdy ten sam kasjer w spazmach miłosnych przywoła twarze podłych klientów, zmuszających go do harówy. Bandyta wspomni policjantów, policjant swe własne zarobki, emeryt niewychowaną młodzież, a młodzi właśnie pod powieki wprowadzą wrednych starców. I tak to się kręci.
Coraz częściej ujawnia się podejście narcystowskie, występujące zwłaszcza u menedżerów i pracowników korporacji. Taki człowiek sukcesu spina się w sobie i powtarza: Jesteś najlepszy, dasz radę, Kaziu, Staszek z logistyki dawno by się wyłożył, ale ty nie, ty Kaziu umiesz, bo jesteś debeściak. W sytuacji kryzysowej przywołują ostatni awans znienawidzonego kolegi albo uśmiech kierownika. Podobnie muszą kochać się politycy, wyobrażając sobie rosnące — o zgrozo — słupki popularności konkurencji.
Wypada też zaznaczyć o czym myślą pisarze, co jest o tyle trudne, że człowiek pióra uprawia seks głównie na kartach swoich książek i to niechętnie, świadom, że czyta go mama. Myśl o nakładzie, wydawcy, wysokości honorarium może skutecznie powstrzymać rozlew przyjemności, niemniej grozi utratą kontroli i pobiciem Bogu ducha winnej partnerki. Układanie fabuł, wymyślanie postaci i składanie rymów owszem, może oddalić wytrysk, lecz co, gdy nasz gryzipiórek wpadnie na wyjątkowo błyskotliwą frazę lub fabularny twist? Przecież to bodziec na miarę świeżo poznanego ciała! Cały wysiłek idzie na marne, dziewczyna się wścieka i twórcy pozostanie samotność wśród książek.
Zawsze też można zwrócić twarz na wschód. Taoiści sądzą, że mężczyzna winien od orgazmu odstąpić, ubogacając tym samym własną psychikę, stając się wrażliwszym i zorientowanym na sprawy ducha.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze