Święty Johnny Depp
ŁUKASZ ORBITOWSKI • dawno temuDawniej ludzie w trudnych chwilach zwracali się do Najwyższego lub Świętych Pańskich – dziś szczęśliwie mamy wiek dwudziesty pierwszy. Kiedy siedemnastoletnia wielbicielka Piratów z Karaibów, Sophie Wilkinson znalazła się w śpiączce na skutek wypadku samochodowego, przejęci rodzice zwrócili się o pomoc do Johnny’ego Deppa.
Dawniej ludzie w trudnych chwilach zwracali się do Najwyższego lub Świętych Pańskich – dziś szczęśliwie mamy wiek dwudziesty pierwszy. Kiedy siedemnastoletnia wielbicielka Piratów z Karaibów, Sophie Wilkinson znalazła się w śpiączce na skutek wypadku samochodowego, przejęci rodzice zwrócili się o pomoc do Johnny’ego Deppa.
Aktor co prawda nie znalazł czasu by wpaść do szpitala, nagrał jednak kasetę, gdzie przemawia głosem najseksowniejszego pirata świata. Niewielu gwiazdorów zdecydowałoby się na taki ruch, trudno nawet ich o to winić, Depp jednak się postarał i to nie na próżno. Zaledwie po paru dniach odsłuchiwania, stan dziewczyny uległ daleko idącej poprawie, zakończonej szczęśliwym wybudzeniem. Mamy więc do czynienia z autentycznym cudem na miarę chrześcijańskich świętych, z tym, że jego sprawcą jest ateizujący, jak się zdaje, gwiazdor, do tego moczymorda i obiekt pożądania.
Już dzisiaj w Brazylii można spotkać kapliczki Maradony, działa też kościół imienia sławnego piłkarza, ten jednak cuda czynił jedynie na boisku, do tego ręką – Depp zaś objawił się cudotwórcą pełną gębą, czyli pora wypatrywać erupcji nowego kultu. Aktor nadaje się idealnie, zwłaszcza, że na tle znanej mi ikonografii wypada niezwykle atrakcyjnie.
Większość świętych miała trudne początki. Apostoł Paweł, na przykład, zajmował się prześladowaniem chrześcijan, Augustyn (ten od Wyznań) wręcz tarzał się w rozpuście, a przyszły brat Albert wiódł wesołe życie artychy, palił też jak smok, nawet już kiedy wskoczył w habit.
Depp nie tylko uwielbia papierosy (przeniósł się do Europy ze względu na bardziej liberalne wówczas przepisy antynikotynowe), ale w młodości też rozrabiał co się zowie. Stawiał się nauczycielom, kradł, a założywszy rockowy zespół wiódł wesoły żywot grajka, próbując zarobić trochę grosza. Popularność zdobył jako seksowny nastolatek (pradawny ekwiwalent, powiedzmy, Roberta majtki przez głowę Pattisona), budząc grzeszne myśli w milionach nieletnich dziewczyn. Już zyskawszy sławę, sprał nachalnego reportera deską wyrwaną z podłogi knajpy, demolował hotele i to tak ślicznie, że zbulwersował weterana tej zabawy, Rogera Daltrey’a z The Who. Prał ochroniarzy, pluł benzyną i zwisał z piątego piętra na samych rękach, za to w towarzystwie kumpla, Nicholasa Cage’a.
Żeby nie było za wesoło – koło Deppa padały też trupy. Konkretnie, młody, obiecujący River Phoenix (nominacja do Oscara za Running on empty) pewnego dnia zabrał gitarę i poszedł do klubu, należącego do naszego aktora. Tam przebalował, jeszcze zdążył wydostać się na zewnątrz i padł na chodnik. Umarł chwilę potem, pozostawiając pytania: co wziął (okazało się, że heroinę), kiedy, no i gdzie – Depp bronił się, że nie wiedział nic o narkotykach, rozprowadzanych w jego lokalu. Śmierć kumpla to rzecz straszna, możemy jednak przyjąć za pewnik, że przyszły gwiazdor Piratów z Karaibów niczego Riversovi nie wstrzyknął. Sprawa oczywiście śmierdzi, ale pamiętajmy, że to Hollywood, gdzie niektóre gwiazdy są uwikłane w prawdziwe zbrodnie (jak Charlie Sheen, który miał „coś wspólnego” ze śmiercią luksusowej prostytutki).
Młody Depp nurzał się również w rozpuście, choć trzeba mu przyznać, czynił to z fantazją umiarkowaną, przynajmniej w porównaniu z kolegami. Jest pewnym, że korzystał z możliwości, jakie oferowała mu pozycja idola młodzieży, zarazem wyraźnie poszukiwał wielkiej miłości. Bardzo długo los oferował mu nieszczęśliwe. Gorące romanse z Winoną Ryder i Kate Moss nie przetrwały próby czasu, ponoć ze względu na rodzinne nastawienie aktora. Faktem jest, że tatuaż Winona Forever zmienił na Wino Forever, straconych lat nie da się, niestety, podreperować tak łatwo – o ile Depp znalazł szczęście u boku Vanessy Paradise, to jego eks nie radzą sobie tak dobrze. Pani Ryder tuła się na marginesie Hollywood i kradnie w sklepach, Moss wylądowała w objęciach lumpa wszech czasów (Peter Doherty).
A Depp? Poszalawszy sobie za młodu, znalazł ukojenie u boku drobnej Francuzki, Vanessy Paradise. Mają dwoje dzieci i najbardziej kasowy aktor świata wyżywa się w rodzinności: wstaję, przygotowuję butelkę mleka dla syna, a później śniadanie dla dziewczyn. Potem idziemy na spacer na wieś (…) czasami kiedy wracamy do domu, malujemy i bawimy się z dziećmi w piaskownicy albo na huśtawkach. Wieczorem piję wino, kawę i idę spać (…) uwielbiam swoje życie. Depp, ze swoją rodzinnością wydaje się kimś zasadniczo odmiennym od reszty gwiazd Hollywoodu, unurzanych w różne, ponure występki (Mickey Rourke) lub owładniętych szajbą najczystszej próby (Tom Cruise) – nie zdradza zachłyśnięcia się sławą, a jeśli nawet kiedyś szalał, czynił to w granicach gwiazdorskiego rozsądku. Jego słabostki są wybaczalne (kto z nas nigdy nie chciał zdemolować hotelu?), jego grzechy niegroźne, do tego potrafi zjednywać sobie ludzi drobnymi gestami – jak taśmą wysłaną do dziewczyny w śpiączce.
Nawet jego kariera przebiegała dość dziwacznie. Teraz, kiedy odniósł zawrotny sukces za sprawą Piratów z Karaibów trudno sobie wyobrazić go inaczej niż jako gwiazdę. Tymczasem jego kariera przebiegła niejednorodnie, niejednoznacznie nawet i niewiele wskazywało, że stanie się najlepiej opłacanym aktorem świata.
Wybił się przecież bardzo szybko dzięki roli policyjnego agenta infiltrującego środowisko niebezpiecznych nastolatków serialu 21 Jump Street, by następnie zdekonstruować swój wizerunek w prześmiewczym filmie Beksa i świadomie oszpecić się w Edwardzie Nożycorękim. Kiedy Tom Cruise, Harrison Ford albo Robert Downey Jr próbowali sił w komercyjnych, wysokobudżetowych produkcjach, Depp świadomie zwrócił się w kierunku przeciwnym, występując u Emira Kusturicy, Jima Jarmuscha i Tima Burtona, nierzadko popełniając artystyczne pomyłki, w rodzaju przegadanego Truposza. Jego wielkie szanse – jak Człowiek, który zabił Don Kichota – nie zostały nakręcone, a kiedy zdecydował się wystąpić w superprodukcji padło akurat na mierną Żonę astronauty. Jack Sparrow pojawił się w momencie, gdy Depp nie bardzo wiedział, co ze sobą zrobić. Zagrał kilka podobnych ról pod rząd (Dziewiąte wrota, Z piekła rodem, Jeździec bez głowy), a artystyczny zmysł, który wiódł go ku nietuzinkowym projektom, zaczął zawodzić – nakręcony niedługo przed Piratami… Marzyciel okazał się wyciskającym łzy gniotem, bladym cieniem wcześniejszych produkcji aktora.
Jack Sparrow przyniósł aktorowi status, którego prawdopodobnie nie oczekiwał i z którym może być kłopot. Jego rodzinność – co znamienne, nie potwierdzona małżeństwem – stanowi bezcenny atut w budowaniu wizerunku, bowiem kontrast pomiędzy ekranowym wizjonerem i spokojnym małżonkiem jest nie do przecenienia. Jednocześnie, obrona prywatności staje się coraz trudniejsza, do tego, pojawiają się kłopoty zawodowe. Depp, przywiązany do Jacka Sparrow będzie miał trudności z odbiciem się od tej roli. Może wybierać kolejne, niszowe propozycje lub ścierać się z samym sobą: zamiast efektownego pirata wcieli się w rolę nieprawdopodobnego żużlowca, albo pisarza z innej planety, potem będzie tego pisarza przebijał cudacznym maminsynkiem aż pożre sam siebie. Ma bowiem skłonność do wcielania się w sylwetki znajdujące się na marginesie społeczeństwa – wystarczy krok, by znaleźć się poza nim.
Na razie łączy w sobie trzy cechy niemożliwe – człowieka prawdziwie rodzinnego, jedynej prawdziwej gwiazdy Hollywood i figury zdolnej do pomocy ludziom, których w życiu nie widział. Kościół jego imienia, kapliczki, psalmy – nadchodzą.
Zdjęcia:http://johnnydeppweb.com/
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze