Nie mogę zajść w ciążę
PAULINA MAJEWSKA-ŚWIGOŃ • dawno temuW mediach roi się od porad dla przyszłej mamy, począwszy od przygotowań do ciąży, przez jej przebieg (tydzień po tygodniu), aż na szczęśliwym rozwiązaniu kończąc. Ciąża - jedyny w swoim rodzaju, wyjątkowy okres w życiu kobiety. Co jednak w sytuacji, w której pomimo usilnych prób nie możemy zaznać cudu macierzyństwa?
Monika (28 lat, nauczycielka z Pszowa):
— Zaczęłam miesiączkować stosunkowo wcześnie, bo miałam 12 lat. Mama zaprowadziła mnie wtedy do ginekologa, bardzo sympatycznej kobiety, która wyjaśniła mi co i jak. Okres dostawałam regularnie, co 29 dni. W wieku 19 lat nagle zaczęło się coś dziać, bardzo mnie to zaniepokoiło, ponieważ odczuwałam silne bóle w podbrzuszu. Trwało to kilka razy w miesiącu, potem przeszło.
Będąc na 3 roku studiów rozpoczęłam współżycie. Nie brałam żadnych tabletek, zabezpieczaliśmy się głównie prezerwatywą. Czasem mój facet „zapominał” jej założyć, dlatego, kiedy nie dostałam okresu, byłam pewna, że jestem w ciąży. Okresu nie dostawałam 2 miesiące, więc udałam się do najbliższej apteki po test. Wyszedł negatywny. Stwierdziłam zatem, że okres opóźnia mi się z powodu stresu — wiadomo sesja. Jakieś 2 tygodnie później, wracając do domu, poczułam okropny ból w dole brzucha. Całe spodnie zalałam krwią, upadłam i straciłam przytomność. Ocknęłam się dopiero w szpitalu, między nogami miałam pieluchę dla dorosłych, podłączone jakieś kroplówki. Brzuch bolał i bolał i nie chciał przestać. Wszystkie badania wyszły w porządku, dlatego po 3 dniach wypisali mnie do domu.
Co miesiąc chodziłam do ginekologa, potem go zmieniłam. Jeśli chodzi o moje miesiączki, to od tego incydentu pojawiają się, kiedy chcą. Biorę jakieś hormony, więc są mniej bolesne. Owulacja też pojawia raczej sporadycznie.
2 lata temu wyszłam za mąż i od tego czasu bardzo pragnę zostać mamą. Niestety wszelkie próby kończą się fiaskiem. Lekarze nie wiedzą, co mi jest, bo generalnie jestem zdrowa. Na własną rękę zrobiłam sobie różnego rodzaju testy i tylko toksoplazmoza wyszła lekko przekroczona w klasie IgG. Każdy ginekolog, u którego byłam, twierdził, że ona nie jest powodem trudności z zajściem w ciąże. Więc co ze mną jest nie tak? Dodam, że mój mąż też się badał i jest płodny.
Grażyna (34 lata, sekretarka z Warszawy):
— Od 17 roku życia mam endometriozę. Początkowo nie zwracałam uwagi na to, że odczuwałam silne bóle 5 dni przed terminem okresu, a krwawienia były bardzo bolesne i skąpe. Po 20 roku życia ten ból się nasilał, występował już nie 5 dni przed okresem a 10. Miesiączka trwała 1 dzień. Mdlałam z bólu. Pamiętam jak ojciec niósł mnie na rękach do domu, bo przewróciłam się w sklepie.
Miałam już 3 operacje, ostatnią 7 miesięcy temu. Pragnę dziecka, ale lekarze twierdzą, że to raczej mało prawdopodobne by nam się udało zostać biologicznymi rodzicami. Po tych lekach, które biorę aktualnie, też źle się czuję. Odczuwam teraz także ból przy stosunkach. Pani ginekolog w szpitalu poinformowała mnie, że ciąża leczy endometriozę, tylko na litość boską najpierw muszę w nią zajść. Tracę nadzieję…
Czuję się bezwartościowa, myślę nawet, żeby złożyć pozew o rozwód. Kocham męża, ale nie mogę znieść myśli, że przeze mnie nie zostanie ojcem. A zasługuje na to.
Patrycja (26 lat, farmaceutka z Wrocławia):
— Od 2 lat próbuję zajść w ciążę. Bezskutecznie. Jestem zdrowa. Mój małżonek także. Zrobiliśmy wszelkie możliwe badania. Przyznam, że trudno było mi namówić Krystiana, aby poddał się badaniu nasienia. Nie rozumiem, dlaczego dla mężczyzn to takie uwłaczające badanie?
W każdym razie jago „kijanki” są w porządku, więc to ze mną jest coś nie tak. Moja bratowa twierdzi, że mam blokadę psychiczną, że za bardzo chcę! No pewnie, że chcę! Ale czy to może być przyczyną niepowodzeń?
Angelika (28 lat, prawnik z Poznania):
— Choruję na boreliozę. Dwa razy poroniłam. Pierwszą ciążę utraciłam w trzecim tygodniu, po 3 miesiącach znowu byłam w ciąży i znów ją straciłam, tym razem pod koniec drugiego miesiąca (wtedy dowiedziałam się, na co choruję, bo odezwały się ogromne bóle brzucha i stawów oraz zawroty głowy). Leczę się już kilka miesięcy. Nie wiem, czy i kiedy uda mi się pokonać chorobę. Pragnę zostać mamą, dać mojemu mężowi upragnionego dzidziusia. Wszystkie moje koleżanki albo już urodziły, albo noszą maluszka pod sercem. Ja wciąż czekam. Łykam leki i modlę się.
Anna (26 lat, studentka z Katowic):
— Pierwszą miesiączkę dostałam 5 lat temu. I… na niej się skończyło. Ginekolog oświadczył mi, że nie mam szans na zajście w ciążę, ponieważ nie miesiączkuję, więc nie mam owulacji i tak dalej, i tak dalej…
Mam fajnego chłopaka, jesteśmy razem już 5 lat. Tylko, że on nie wie, że ja nie będę mogła mieć dzieci. Boję się, że jak mu o tym powiem, odejdzie. Z drugiej strony wiem, że nie mam prawa dłużej tego ukrywać, tym bardziej, że Tomek zaczął mówić o wspólnym mieszkaniu i ślubie. Wiem, że jest masę samotnych dzieci, które czekają w domach dziecka. Już pogodziłam się z tym, że nie urodzę, ale boję się reakcji Tomka. Może jeszcze nie teraz, ale za dwa, trzy lata na pewno będzie chciał spłodzić potomka.
Nie ma sprawiedliwości… Tyle kobiet zachodzi w ciążę, a wcale nie chcą mieć dziecka albo w ogóle nie nadają się do roli matki, a te, które pragną wydać na świat nowego człowieka, nie mogą.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze