(Nie)zła Maryśka
BARBARA KAŹMIERCZAK • dawno temuMarihuana jest zła! Bo jest narkotykiem, bo uzależnia, bo powoduje „nieodwracalne zmiany w mózgu”, bo wyzwala niekontrolowane reakcje. Uznawana jest za miękki narkotyk, choć niektórzy twierdzą, że nie ma czegoś takiego jak używki twarde i miękkie. Zaczynając od niej w młodym wieku, z pewnością za jakiś czas sięgniesz po kokainę, heroinę itp., a potem już na pewno zostaniesz przestępcą, złoczyńcą lub prostytutką... Czy to tylko mit?
Prawo bez jointa
Marihuana aż do XX wieku nie była uznawana za nic nadzwyczajnego. Jest używana od 5 tysięcy lat i dopiero w 1925 roku w Genewie po podpisaniu Międzynarodowej Konwencji Opiumowej, stała się czymś uznawanym za niebezpieczne. Obecnie polityka dotycząca tego narkotyku zaczęła się znowu liberalizować, choć pozostały jeszcze kraje, których działań na tym polu nic nie zmieni. Należy do nich Polska, ze swoją ustawą o przeciwdziałaniu narkomanii z 2000 roku. W jej wyniku groźba więzienia zawisła nad każdym, kto czasem sobie lubi zapalić. Mimo, że w mniejszości, to jednak na placu boju, oprócz nas, znajdują się jeszcze USA, Rosja i kraje azjatyckie (np. w Singapurze za narkotykowe przestępstwa idzie się na stryczek).
O nieskuteczności takiego prawa świadczą statystyki. W kraju nad Wisłą, mimo ryzyka, konsumpcja „maryśki” wzrosła, a 70 procent zatrzymanych za jej posiadanie dotyczy ilości poniżej trzech gramów, czyli na tzw. „własny użytek”. USA jest za to największym konsumentem marihuany na świecie, co więcej niepełnoletni mogą się w nią zaopatrzyć łatwiej niż w alkohol i papierosy. Rząd na bezskuteczną walkę antynarkotykową wydaje rocznie 75 miliardów dolarów.
A jak to robią inni? W osławionej Holandii i jej coffee shopach wypala się mniej niż w innych krajach Europy, a rząd oszczędza miliony euro, bo nie musi angażować policji, sądów i więzień do walki przeciw „palaczom”. Zamiast karać obywateli, woli leczyć i zapobiegać, czyli wydaje pieniądze na akcje edukacyjne oraz na redukcję skutków użycia.
Od skręta do strzykawki
Wśród ludzi raczących się narkotykami aż 80 procent wybiera marihuanę. Prawdą jest, że część z nich sięga potem po używki, których szkodliwość jest bezdyskusyjna. Ale podłoże narkomanii jest o wiele bardziej skomplikowane; składa się na nie wiele czynników psychospołecznych. Poza tym równie dobrze można obwiniać papierosy; zawsze zaczyna się od jednego, a potem często ląduje na oddziale onkologicznym. Wszyscy to wiedzą, tylko czy ktoś naprawdę się tym przejmuje? Prawda jest taka, że marihuana nie dość, że jest najłagodniejszym narkotykiem, to jeszcze nie powoduje takiego spustoszenia w organizmie jak legalne używki. Wypalenie 20 papierosów dziennie nie robi żadnego wrażenia, natomiast nie wydaje mi się by podobną liczbę mógł osiągnąć ktoś palący skręty. Natomiast alkohol prócz negatywnego wpływu na wątrobę, mózg, układ odpornościowy oraz zwiększenie prawdopodobieństwa wystąpienia raka, jest czynnikiem wyzwalającym agresję i popychającym do popełnienia przestępstwa.
Zażywasz, przegrywasz
Uzależnienie, czyli słowo, które musiało w końcu paść. Ten problem dotyczy około 9 procent konsumentów „trawy”. Dużo? Napisy ostrzegawcze na artykułach tytoniowych o możliwości śmierci, truciu dzieci i raku prostaty nie działają wystarczająco, ponieważ uzależnia się 32 procent konsumentów tych artykułów. Bez wódki nie może żyć 15 procent pijących alkohol, a męczarnie, które przeżywał wokalista Dżemu podziela 23 procent zażywających heroinę. Natomiast Kate Moss jeszcze ma szansę, bo przygody z kokainą nie wygrywa 17 procent jej konsumentów.
Choroby psychiczne w dojrzałym wieku łączy się z paleniem „ziela” w młodości. Jednak zawsze jest „ale”: w przypadku badań długoterminowych bardzo trudne jest stwierdzenie bezpośrednich przyczyn i na dzień dzisiejszy jest to obiektywnie nie do ustalenia. Istnieje też ryzyko poważnych zmian w mózgu, ale tylko po wielu latach regularnego, intensywnego palenia.
Tak naprawdę najważniejszym zagrożeniem dla konsumujących marihuanę jest nie ona sama, a domieszki dodawane do niej, by porcja więcej ważyła lub efekt początkowy był silniejszy. Substancje „wzbogacające” to np. ciesząca się bardzo złą sławą metaamfetamina lub brown sugar (czyli rodzaj heroiny).
Paliłem, ale się nie zaciągałem
Muzułmanie nie mogą spożywać alkoholu. Jakże oczywistego dla nas napoju; obecnego w każdym sklepie spożywczym, a w godzinach nocnych najbardziej poszukiwanego produktu. U wyznawców Allaha sprawa wygląda zupełnie przeciwnie niż u nas, bo brak promili zastąpili sziszami. Marihuana to problem kulturowy. U nas najpierw jako przejaw egzotyki, potem zakazany owoc (z wszelkimi konsekwencjami takiego statusu). Jest używką, tak jak i papierosy, alkohol, czy nawet kawa, ale przez to, że prawnie zakazana i ścigana z urzędu, w świadomości niektórych urosła do rangi czystego zła i produktu poszukiwanego.
Nie twierdzę, że należy rozdawać ją w przedszkolach, czy dodawać jako gratis do gazet, ale zwalczanie jej prowadzi do zabawy w kotka i myszkę, między tymi, którzy ją palą i tymi, którzy muszą ich ścigać. Efekt jest mizerny. A pieniądze, które płyną do kieszeni dealerów mogłyby wpadać do Skarbu Państwa, które przy okazji miałoby większą kontrolę.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze