Obsesja dużego brzucha
MONIKA GAWŁOWSKA • dawno temuNatury nie da się oszukać. Prędzej czy później instynkt macierzyński daje o sobie znać. Najczęściej w najmniej odpowiednim momencie. Nie da się przed tym uciec, pragnienie posiadania dziecka można tylko na jakiś czas zagłuszyć. Trzy kobiety wspominają, jakie towarzyszyły im uczucia, gdy nagle zapragnęły zostać mamą.
Po latach walki o siebie i swoje prawa, pokazałyśmy, że nie jesteśmy tylko kurami domowymi, gotującymi obiadki i usłużnie czekającymi z gromadką dzieci na mężusia. Dowiodłyśmy, że potrafimy być niezależne, silne i rewelacyjnie odnajdujemy się w świecie biznesu. Skupiając się na własnych ambicjach i osobistym rozwoju wszystko inne spychamy na dalszy plan. Gonimy za kolejnym awansem, popołudniami relaksując się w klubach fitness lub u kosmetyczki. Korzystamy z życia pełnymi garściami, w końcu same sobie na to uczciwie zapracowałyśmy. I nagle zjawia się, gdzieś dotychczas uśpiony instynkt macierzyński, daje o sobie znać w najmniej oczekiwanym momencie.
Monika (29 lat, graficzka z Suwałk):
— Jestem histeryczką i panikarką — razem to mieszanka wybuchowa. Jakby mi ktoś powiedział kilka lat temu, że będę obsesyjnie chciała dziecka, to bym go wyśmiała. Wiem, że nazywa się to instynktem macierzyńskim, ale przecież jestem młoda i wydawało mi się, że mam tyle czasu przed sobą.
Nie wiem, co mi się stało… Ostatnio znów myślałam, że jestem w ciąży, zrobiłam aż 5 testów ciążowych. Widziałam, jedną kreskę, ale nie wiem, dlaczego sądziłam, że test może się mylić. W głowie kreślę już scenariusze jak przekaże tę radosną nowinę mężowi.
Na małe dzieci mogę patrzeć godzinami ciesząc się każdym ich uśmiechem, ruchem. Uwielbiam słuchać jak gadają po swojemu tym ich dziecięcym językiem, sama rozkosz. Słucham tych wszystkich opowieści moich koleżanek: jak Marysia, Antoś czy Kasia zrobili pierwszy kroczek, jak ząbkują, czy powiedzieli po raz pierwszy mama.
Liczę, kiedy mam dni płodne, jakby to było wyznacznikiem i gwarancją. Seks już dawno przestał być dla mnie tylko przyjemnością, jest raczej kolejną szansą na dziecko. Nie chciałam mieć obsesji, ale niestety nie potrafię już nad tym zapanować.
Magda (31 lat, wykładowca z Olsztyna):
— Kiedy w zeszłym roku zaszłam w ciążę, byłam zrozpaczona i załamana. Ryczałam jak bóbr. Widziałam siebie — kurę domową siedzącą w domu z górą garów, pieluch i sprzątania. Ten obraz do mnie nie pasował. Nie czułam się gotowa i nie widziała siebie w roli matki. Kiedy po dwóch miesiącach zaczęłam oswajać się z nową sytuacją — poroniłam. To był cios.
Sądziłam, że normalnie to zniosę. Był płacz, ale wydawało mi się, że mam wszystko pod kontrolą. Do momentu, kiedy wróciłam ze szpitala. W domu dopadł mnie ogromny smutek. A najgorsze jest to, że nikt nie potrafił mnie rozumieć. Przecież jeszcze kilka miesięcy temu nie planowałam dziecka, a tu nagle taki lament? Nie mogłam wrócić do pracy, potrafiłam przepłakać i leżeć pół dnia w łóżku, czułam się samotna i pusta. Nie rozumiałam siebie ani otoczenia.
Teraz na widok małych dzieci płaczę, nie cierpię siebie za to, ale czy to moja wina, że tak w gardle mnie ściska? Nie umiem o tym rozmawiać. Mój mąż mówi, że mnie rozumie, ale widzę, że czasami patrzy na mnie jak na osobę z innej planety. Muszę zluzować, wiem, że ta paranoja to nic dobrego. Przeciwnie może spowodować dużo złego, czytałam o różnego rodzaju blokadach. A ja chciałabym mieć jeszcze kiedyś dziecko.
Ania (34 lat, trenerka z Gdyni):
— Zawsze miałam czas na wszystko. Kiedy wszyscy dopytywali o dziecko, kwitowałam to jednym zdaniem – przyjdzie na to czas. Wolałam się skupić na mojej pracy, rozwoju zawodowym. Zresztą oboje z mężem byliśmy zgodni — dziecko i owszem, ale nie teraz. Pieluszki, nieprzespane noce — sądziłam, że do tego się nie nadaję. Wakacje dwa razy w roku, imprezy do rana, wypady weekendowe — proszę bardzo, to jest mój świat!
Wszystko się zmieniło podczas rutynowej wizyty u ginekologa. Wyszło, że mam wadę macicy. Nie wiem, dlaczego dopiero teraz to wykryli i skąd to się wzięło. Fakt, do lekarza być może nie chodziłam zbyt regularnie, ale przecież takie rzeczy nie biorą się z dnia na dzień! Orzeczenie lekarza było jednoznaczne. Jeśli chcę mieć dzieci, trzeba zrobić operację, w przeciwnym razie będę roniła. Generalnie i tak nie daje mi to gwarancji, ze względu na mój wiek. Po opuszczeniu gabinetu jak najszybciej chciałam znaleźć się w domu.
Na spokojnie zaczęłam analizować każde słowo lekarza. Przecież jestem młoda, o jakim wieku on mówi? Wtedy po raz pierwszy pomyślałam, że chcę mieć dzieci. Byłam wściekła, że razem z mężem tak długo z tym zwlekaliśmy?
W głowie mam mętlik i czuję strach, że mogę nigdy nie zostać mamą. Jednego dnia panikuję, a drugiego myślę, że się nie poddam. Jestem sportowcem i mam ducha walki. Dlatego mam jednak nadzieję, że wszystko się uda, że szczęśliwie zostaniemy rodzicami.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze