Sylwek zachorował na syf!
REDAKCJA • dawno temuNie wiem, co się stało naszym miastom, samorządom, wreszcie – naszej polskiej cyganerii! Przerzucaliśmy kanały z Wrocławia na Katowice, Kraków, Gdańsk i z powrotem, a oczy robiły się nam coraz bardziej okrągłe, a uszy - zwiędnięte… Żenada i kompromitacja! Nie wiem, może mieszkańcy miast, obecni na tych „zabawach” bezpośrednio, mieli lepszy „odsłuch” sytuacji muzycznej. Ale pozostaje jeszcze wizja i „dowcipne” przerywniki konferansjerów… Nasi artyści chyba się już wypalili, a najlepsi to raczej zostali w domu, zaśpiewali na prywatnych przyjęciach jako gwiazdy lub pojechali na narty, i takiego wyboru gratuluję.
Jestem młodą mamą, ja i Oskarek czekamy już pół roku na mojego chłopaka, aż „coś zarobi” w Anglii. Już wiemy, że przeliczyliśmy się i nie będzie tego wiele, ale zawsze coś.
Mieszkam u przyszłych teściów, którzy gimnastykowali się, jak mogli, żeby wypchnąć mnie dokądś na zabawę sylwestrową. Są kochani. Ale jestem zmęczona pracą, opieką nad synkiem, czekaniem na narzeczonego. Nie było go stać na przyjazd świąteczny, razem ustaliśmy, że tak lepiej, szkoda kasy. A zabawa bez najbliższej osoby nie jest dla mnie zabawą, nawet w gronie przyjaciół.
Teściowie są mocno starsi i bardzo źle znoszą fajerwerki, petardy, po prostu boją się ich. Dzwonią do straży miejskiej, zamykają w panice okna. Pomyślałam sobie, że zostanę z nimi, choćby z wdzięczności za uczucia i pomoc dla mnie. Opiekują się mną jak córką, nie suszą nam głowy o ślub… Sylwester w pidżamie przed telewizorem nie musi być zły, jeśli ma sens. Zrobiliśmy sobie fajną kolację, taką "ę ą", z odrobiną sushi po polsku (ja robiłam) i bąbelkami troszkę lepszymi niż zlewki za 4,50:). Serialowa rodzinka zasiadła na wygodnym narożniku i odpaliła telewizor… Był to wieeelki błąd!
Jezu, ja nie wiem, co się stało naszym miastom, samorządom, wreszcie – naszej polskiej cyganerii! Przerzucaliśmy kanały z Wrocławia na Katowice, Kraków, Gdańsk i z powrotem, a oczy robiły się nam coraz bardziej okrągłe, a uszy — zwiędnięte… Żenada i kompromitacja! Nie wiem, może mieszkańcy miast, obecni na tych „zabawach” bezpośrednio, mieli lepszy „odsłuch” sytuacji muzycznej. Ale pozostaje jeszcze wizja i „dowcipne” przerywniki konferansjerów…
Nasi artyści chyba się już wypalili, a najlepsi to raczej zostali w domu, zaśpiewali na prywatnych przyjęciach jako gwiazdy lub pojechali na narty, i takiego wyboru gratuluję, bo nie wystarczy wystąpić i nieważne za ile – ważne też, w jakim towarzystwie. Okropny szoł Dody, która, jak mawia mój chłopak, nie umie śpiewać nawet z playbacku… Zdarty, słaby głos Beaty Kozidrak w zestawieniu z tandentnymi ciuchami… Mój ukochany niegdyś Maleńczuk, odwalający od 3 lat tę samą chałturę w postaci dyskotekowej składanki, z miną „mam w dupie publiczność”. Małe dzieci śpiewające wraz z rodzicami z pamięci „Bałkanicę”… No i nigdy nie lubiłam Feel, ale chyba ich wokalista jako jedyny nie stracił w sylwestra głosu. Noworoczną wersję programu „Jaka to melodia” w jedynce wypada uczcić minutą przygnębiającej ciszy – na widok cekinowej marynarki Janowskiego podskakującego jak podstarzała ofiara ADHD zacisnęłam mocno powieki…
Jeśli ktoś po tej nocy nadal wierzy, że Polacy posiadają dobrą muzykę pop i umieją się bawić, to współczuję. Ideał sięgnął miejskiego bruku i nie było pukania od dołu. Żeby zaszaleć na tym poziomie, wystarczyło wyjść z flaszką do własnej bramy i skumać się z sąsiedzkim folklorem. Podejrzewam, że byłoby weselej i by się działo. Przez całą noc. A jedno czy drugie miasto wydaje na taką imprezkę lekką łapką 3 miliony. Skoro jest tania, niech będzie tania do końca i pod każdym względem!
Nasi „artyści” przed wyjściem na estradę powinni obejrzeć sobie koncert Lenny’ego Kravitza sprzed 20 lat, który leciał tej nocy w stacji Kultura. Może poczucie przyzwoitości zawróciłoby ich do korzeni, na lekcje śpiewu i choreografii… Szkoda mi, że płacę podatki na taki badziew, a mój chłopak musi zapieprzać jak motorek za granicą, bo tu ani pracy, ani zasiłku. Pozostają tylko igrzyska dla gawiedzi – podejrzewam, że z dużo większym smakiem i rozmachem urządził je swego czasu niejaki Adolf Hitler.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze