Absolutna szczerość w związku? Lepiej nie!
EWA WIGOCKA • dawno temuSzczerość w związku to podstawa – co do tego nie ma wątpliwości. Dobry układ partnerski musi zbudowany być na solidnych fundamentach, takich jak brak tabu, otwartość i uczciwość, ale czy... bezgraniczna rzeczywiście popłaca? Chcesz być do bólu szczera? Licz się z tym, że będzie bolało.
Szczerość w związku to podstawa – co do tego nie ma wątpliwości. Dobry układ partnerski musi zbudowany być na solidnych fundamentach, takich jak brak tabu, otwartość i uczciwość, ale czy… bezgraniczna rzeczywiście popłaca?
Bo co nam przyjdzie z tego, że dowiemy się, że partner kilka miesięcy temu zanim się w nas zakochał, miział się ze swoją przyjaciółką z liceum, albo on dowie się, że poprzedni układ spaprałaś, wskakując do łóżka przyjacielowi swojego narzeczonego? Jeśli oboje macie bujną wyobraźnię, z takich „kwiatków” może wam wyrosnąć niezły zagajnik… pretensji, podejrzeń, wątpliwości. No krótko mówiąc — chcesz być do bólu szczera? Licz się z tym, że będzie bolało.
Jeśli trafił ci się wyzwolony i otwarty facet – pół biedy. Na wieść o tym, że w liceum byłaś do tego stopnia zafascynowana koleżanką, że zaczęłyście się całować w szatni — może nie nazwie cię od razu zboczoną lesbą, tylko zrozumie, że przeżyłaś okres poszukiwania swojej tożsamości płciowej? A gdy opowiesz mu, że po tym jak cię rzucił Wojtek, na II roku studiów, poszłaś w tango, nie trzeźwiałaś i zaliczałaś w równym stopniu co balet za baletem, również kolegów z roku, może twój aktualny narzeczony westchnie współczująco i empatycznie — Ech bidulko, musiałaś być taka zagubiona! Gdy dasz mu do zrozumienia, że nie o zagubienie szło, bo baunsy do upadłego zaczęły ci się podobać na tyle, że z eksperymentów z alkoholem i chłopakami przerzuciłaś się na kokainę i trójkąty, a potem odbiłaś męża przyjaciółce (tak, tego samego, którego potem wystawiłaś do wiatru, odchodząc z jego najlepszym kumplem z gotyckiej kapeli), gdy wszystko to szczerze i bez ogródek wyrzucisz z siebie na jednej z pierwszych randek, może zdarzyć się, że usłyszysz: Kochanie, przy mnie nareszcie znajdziesz spokojną przystań. Jesteś niezwykłą i taką… dynamiczną kobietą, że ożeniłbym się z tobą już dziś. Teoretycznie zachodzi taka możliwość, że usłyszysz tego typu wyznanie. Ja jednak aż taką optymistką bym nie była. Facet zniknie za rogiem i tyle go będziesz widziała. Ot co.
Zgadzam się — to trochę kwadratura koła. Bo z jednej strony jak niby macie się poznać i zdecydować o wspólnym życiu, jeśli oboje będziecie ukrywać przed sobą różne rzeczy? Z drugiej strony przesadna szczerość w początkowej fazie związku… bywa niszcząca.
Co ci przyjdzie z tego, że poznasz imiona każdej z jego poprzednich dziewczyn, ich rozmiary staników, jakie choroby przeszły w dzieciństwie i to, czyje plakaty jako nastolatki wieszały sobie nad łóżkiem? Co ci przyjdzie z tego, że dowiesz się, że twój mężczyzna, kiedy był singlem, miał kilka przygód „na jedną noc”, albo kochał się na na zabój w sąsiadce Basi z II piętra? Był sam, był singlem, nie znał cię! Miał odmawiać litanię i akty strzeliste w intencji poznania ciebie i nic poza tym? Zdarzyło się i już. Jeśli był w Chinach i zjadł tam psa.. no to trudno. Nie musi oznaczać to od razu, że twój Azorek jest zagrożony. Niech wsuwa teraz kalarepę za karę. Roztrząsanie przeszłości naszych nowych narzeczonych to najgłupsze (i najczęstsze niestety) co możemy zrobić. Nie myślcie, że i mi się to nie przydarzyło. Z żelazną kobiecą logiką mojemu apsztyfikantowi najpierw patetycznie oświadczyłam, że nie chcę nic wiedzieć „bo znam siebie i moja zazdrość jest jak stąd do Koszalina” , po czym szybko dodałam, że o tych najważniejszych związkach to oczywiście ma mi opowiedzieć, tylko bez szczegółów. A potem się zaczęło: A ta koleżanka to tylko koleżanka, na pewno nic nie było? A ta ci się podoba? A tamta to chyba się w tobie kocha, albo przynajmniej się kochała. Nie? Oj, bo mi się zdaje, że jednak tak… Tym sposobem wpadłam na trop tajemniczej Włoszki Christiny, z którą… No ale to już dłuższa opowieść i nie na dziś. Dość powiedzieć, że przez Christinę nie przespałam kilku nocy, za to mój narzeczony chrapał jak suseł. Wyguglowałam Christinę. Ufff, ma sporą nadwagę i na szczęście nie wygląda jak Angelina Jolie ani nawet jak Scarlett Johansson. Ale wiem, że pisze esemesy. I że jest jedną z najlepszych przyjaciółek. Wiem, że mój narzeczony śpi przy mnie, a nie przy niej, ale… I po co mi to było? Tylko mi ciśnienie skoczyło. Od czasów egzotycznej Christiny wychodzę z założenia, że szczerość jest dobra, nawet bardzo, ale nie szukajmy jej na siłę.
Każdy z nas ma swoje małe sekrety i niech one zostaną tam gdzie ich miejsce. W tajemnym schowku na sekrety, a nie wywalone jak kawa na ławę. Gdy związek okrzepnie, dojrzeje, a my zdążymy się przywiązać do siebie i sobie zaufać, z czasem można zacząć uchylać rąbka tajemnicy. Ale szczerze radzę — niech to będzie naprawdę tylko rąbek. A może się mylę, może nie mam racji? Przyznajcie — wyszło wam na dobre grzebanie w przeszłości swoich ukochanych? Czy jednak w powiedzeniu: Ciekawość to pierwszy stopień do piekła — jest wiele prawdy?
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze