Nici z pierścionka
CEGŁA • dawno temuNie znam kobiety, która łatwo wybacza kłamstwa i krętactwa. Po zdradzie to najpaskudniejsze, co można zrobić partnerowi. Nie wiem, czy chciałabym wyjść za tchórza i kogoś, kto mi nie ufa jak wrogowi. Kompletnie zwątpiłam w ten związek, nie umiem wymyślić żadnej strategii postępowania, wiem jedno – zranił mnie jak nikt dotąd.
Droga Cegło!
Jechaliśmy z chłopakiem na tydzień nad morze. Jak zwykle próbowałam upchnąć swoje rzeczy na tylnym siedzeniu Jego auta. Robiąc przy tym lekki porządek, o który Zbyszek mało dba, znalazłam wystający spod dywanika papierek. Aż podskoczyłam z wrażenia, ponieważ był to rachunek ze sklepu jubilerskiego spięty z wydrukiem płatności kartą, a datowany w czerwcu, na miesiąc przed naszym urlopem. Wysokość kwoty nieistotna, w każdym razie było wyraźnie wyszczególnione, że to pierścionek!
Zawirowało mi w głowie. Przez trzy lata bycia razem nie było między mną i Zbyszkiem mowy o zaręczynach, co dopiero o ślubie. Chciałam najpierw skończyć studia, zyskać jakiś grunt pod nogami, żeby nie być zdaną wyłącznie na Niego. Ale to wszystko jedno – jak na filmach, każda dziewczyna wpada w euforię na coś takiego, bez względu na wcześniejsze poglądy czy postanowienia. Przecież tak czy inaczej, kocham Go.
Przerwałam pakowanie, poleciałam jak na skrzydłach do pralni w piwnicy i zaczęłam wydzwaniać. Moi rodzice i siostra strasznie się ucieszyli. Przyjaciółka zareagowała mniej entuzjastycznie, co bardzo mnie zabolało, ale postanowiłam, że tego wyjazdu, gdzie Zbyszek zamierza się oświadczyć, nikt i nic mi nie popsuje, więc nie będę rozmyślać o jej fochach.
Dołożyłam do swoich ciuchów w tajemnicy przed Zbyszkiem niebieską sukienkę bez ramiączek i wyobrażałam sobie, jak mnie „zaskakuje” wieczorem na plaży w naszym ulubionym miejscu swoją propozycją… Ale się przeliczyłam! Krótki urlop (ze względu na pracę Zbyszka) upłynął pod hasłem kocyka, leżaka, browarka, Internetu. Zbyszek nie był niemiły, ale nieobecny. Romantyzmu zero! Codziennie, zanim się obudził, prasowałam na wszelki wypadek sukienkę. Niestety, nic się nie wydarzyło. Skręcało mnie w środku, ale przecież nie mogłam słówka pisnąć o rachunku, bo wszystko bym zepsuła.
Miałam nadzieję niemal do ostatniego zakrętu w drodze powrotnej. Na próżno. Nic się nie stało, a co gorsza, pod samym blokiem mieliśmy delikatną stłuczkę podczas parkowania i zniszczyliśmy starszej pani reflektor. Zbyszek koszmarnie się tym zdenerwował, w domu zaczął wykrzykiwać, że ten samochód to pechowy rzęch i że trzeba go sprzedać.
Rodzice dzwonili do mnie codziennie po dobre wieści, ja się migałam. Przykre to było. Zrozumiałam już, że coś jest nie tak, ale nie wiedziałam, co. Nie pokłóciliśmy się ostatnio o nic. Czyżby jednak pierścionek był… dla innej? Do przeszukiwania kieszeni i szuflad się nie zniżyłam. Po kilku cichych dniach w mieście (Zbyszek był cichy i zgaszony) powiedziałam Mu o znalezionym rachunku. Chwycił go, niemal wyrwał mi z ręki. Potem się uspokoił, w oczach zobaczyłam jakby ulgę. Przedziwne. Co jest grane – spytałam. Zbył mnie głupio. Powiedział, że kumpel zgubił to widocznie w aucie, trzeba mu oddać. Znam kolegów Zbyszka, więc chciałam wiedzieć, który to się żeni, a ja nic o tym nie słyszałam. Swoje nadzieje jakoś przełknęłam. I tu znów wykręt – że tego kolegi nie znam. Wtedy to i ja przestałam się odzywać, bo mi już to wszystko zbrzydło.
Dopiero po dwóch tygodniach Zbyszek zdecydował się ze mną pogadać. Był skruszony, przepraszał. Powiedział, że fatalnie wyszło, że to znalazłam, na pewno spodziewałam się prośby o rękę… No jasne, kurczę, a czego innego miałam się spodziewać?! Okazało się, że od ponad miesiąca Zbyszek odstawia przede mną szopkę: wychodzi niby do pracy, a pracę stracił. Pierścionek kupił, a zaraz potem postanowił go oddać i zamartwiał się, gdzie zapodział paragon. Samochód też chciał sprzedać, bo zostaliśmy bez pieniędzy. Było Mu mnie szkoda i tylko dlatego nie odwołał urlopu.
Cegło, nie znam kobiety, która łatwo wybacza kłamstwa i krętactwa. Po zdradzie to najpaskudniejsze, co można zrobić partnerowi. Na dokładkę dowiedziałam się od mojej najlepszej przyjaciółki, że ona o tej stracie pracy wiedziała już dawno, Zbyszek bał się powiedzieć mi, więc zwierzył się jej, przy okazji prosząc o pomoc w znalezieniu nowej. To już mnie na maksa dotknęło. Przynajmniej wiedziałam, czemu się jako jedyna nie cieszyła z mojej informacji przed wyjazdem.
Może i dobrze się stało… Nie wiem, czy chciałabym wyjść za tchórza i kogoś, kto mi nie ufa jak wrogowi. Kompletnie zwątpiłam w ten związek, nie umiem wymyślić żadnej strategii postępowania wobec Zbyszka, wiem jedno – zranił mnie jak nikt dotąd.
Daga
***
Kochana Dagmaro!
Myślisz, że mogłabyś na moment przestać lizać własne „rany” i zastanowić się nad tym, co czuje Zbyszek? To chyba niezły pomysł na początek.
Facet utrzymywał Was oboje, chciał Ci się oświadczyć, nagle stracił pracę i wpadł w panikę. Mimo to zafundował Ci jeszcze wakacje. Widzę fajnego, uczciwego, odpowiedzialnego człowieka o poważnych zamiarach, który nie docenił chwiejnych czasów, w jakich żyjemy. A Ty kogo widzisz? Zamiast wczuć się w Jego sytuację, masz wyłącznie pretensje. Gdzie zatem podziała się deklarowana miłość?
Weź pod uwagę, że poza indywidualnymi cechami charakteru, które różnią ludzi między sobą, istnieje pewien zestaw reakcji i odczuć typowych dla większości. Mężczyźni przeważnie wolą działać niż mówić, nie lubią przyznawać się do porażek, załamywać się, wciągać innych w swoje sprawy. Ambicja każe im poradzić sobie z problemem, a kiedyś ewentualnie, gdy już zniknie – napomknąć, że istniał. Instynktownie również boją się reakcji partnerki na swoje niepowodzenia. Boją się… jej strachu, zamartwiania się, czasem żalów, zbyt szczegółowych pytań i analiz. To nie jest tchórzostwo ani oszukiwanie, ani nieufność. Raczej troska o drugą połówkę i troszkę… o własny święty spokój, przynajmniej z tej jednej strony.
Być może przez te trzy lata żyliście bez żadnych zmartwień, jak w kokonie – w przeciwnym razie miałabyś dość czasu, by zorientować się, jak Twój mężczyzna zachowuje się w obliczu problemów i przeciwności… Cóż, teraz jest okazja: modelowa sytuacja kryzysowa. Nie dąsaj się i nie obrażaj, tylko zwyczajnie spróbuj Go wesprzeć, tak jak On wspierał Ciebie i Twoje plany.
Prawdopodobnie oboje będziecie musieli zweryfikować nieco swoje wyobrażenia o kolejnych krokach życiowych. Byłoby świetnie, gdyby Zbyszek szybko znalazł równie dobrą posadę jak poprzednia, aby wszystko mogło wrócić do normy. Życzę Wam tego, ale gwarancji nie ma. Musicie mieć środki do życia. Pomyśl lepiej nad tym, czy jesteś gotowa pogodzić studia z pracą, jak mogłabyś wesprzeć wspólny budżet. Zaproponuj pozytywne rozwiązania, zmuś się do optymizmu. Tylko taka postawa pomoże Zbyszkowi, który jest mocno podłamany. Pokaż, że jesteś kimś więcej niż niedoszłą narzeczoną: spolegliwym przyjacielem przede wszystkim.
Zgadzam się, że nie każdy facet w sytuacji Zbyszka zrezygnowałby z oświadczyn. Może inny chłopak powiedziałby sobie – a co mi tam, będzie co będzie, grunt że się kochamy – każdy moment jest dobry, żeby to przypieczętować. A Ty pewnie wolałabyś taką ułańską fantazję zamiast niepokoju i gwałtownej zmiany planów. Cóż, trafił Ci się egzemplarz zapobiegliwy i ostrożny, potrzebujący do szczęścia poczucia bezpieczeństwa – także ekonomicznego. Nie wydaje mi się zresztą, żebyś Ty była odlecianą romantyczką, której ten aspekt jest w zupełności obojętny… Na pewno też się martwisz o przyszłość. A we dwójkę chyba raźniej zmagać się z kłopotami?
Moja rada jest taka: jeśli nie wiesz, jak się zachować, zachowuj się… normalnie. Rozmawiaj, żyj, słuchaj, szanuj rozterki i humory Zbyszka. Zewrzyjcie siły. Jeśli On zobaczy, że podchodzisz do sprawy racjonalnie i praktycznie, nie będzie musiał szukać powierników wśród dalszych znajomych (jak to często bywa i jest moim zdaniem całkowicie naturalne). To jest Wasze wspólne życie i teraźniejszość, w której trzeba wyznaczyć sobie priorytety. Sukienka i pierścionek schodzą chwilowo na dalszy plan. Przypominam Ci również, że podobno na ślubie Ci nie zależy.
Pogódź się z tym lub nie, ale pamiętaj, że trudnych momentów we wspólnym życiu może być więcej.
Trzymam palce za Wasze lepsze czasy!
Cegła
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze