Pytam się, po co są w ogóle miejsca w Internecie dla ludzi szukających drugiej połówki jabłka, pomarańczy, piłki plażowej, kuli bilardowej – czegokolwiek?
Czy dla singli z klasą czy bez, z aspiracjami czy spod śmietnika, płatne czy darmowe – ZAAAWSZE to samo! Faceci z fotami w obciachowych hawajskich ciuchach z zeszłorocznego urlopu, kobiety osiemnastki wygięte tuż przed połknięciem wisienki trzymanej w ręku, ale najczęściej zdjęcia brak, i może dobrze. A może nie?
Plus żałosna wymiana „myśli” na forach obok, typu – kobitki to chcą mieć zrobione dobrze na dole i tam też trzeba pozostać na zawsze, płaszczyć się przed nimi – dzięki Zdzichu, z ust mi to wyjąłeś – jak chce księcia, to niech idzie na dworzec, znajdzie niejednego z pazurami wystającymi ze skarpetek, bez yardleya – ojejku chłopcy, co wy tacy jesteście, czy to coś złego, jak mężczyzna jest zadbany i ładnie pachnie?
Koniec konstruktywnego dialogu, jakich tysiące, wystarczy się ujawnić o 5 rano, że się nie śpi.
Ludzie, czego wy szukacie, czemu kłamiecie? Idźcie sobie tam, gdzie jest tylko i wyłącznie seks - przyślij zdjęcie swoich brudnych gaci - gdzie się dotykasz – lubię grube pomarszczone dupy – jesteś jak wschód słońca, moja rosa na twych ustach parząca.
Miłość, przyjaźń, małżeństwo – o tym jest na portalach, w profilach. Tego rzekomo pragniecie. Mailujecie przez dwa tygodnie, a najważniejszą informację zostawiacie na koniec, żeby zyskać na czasie - jestem żonaty/ w trakcie trudnego rozwodu - jestem śmiertelnie chory i idę na operację - jestem alkoholikiem - szukam mieszkania w Warszawie - robię zdjęcia chętnym i otwartym, przyjdź z mamusią – jak możesz mówić, że nie wierzysz w Boga?
Piszesz, załóżmy, z kimś, kto podobno szuka autentyzmu, lubi Pink Floydów, imponuje mu Bartoszewski. W efekcie spotykasz się z ochroniarzem i zapalonym myśliwym, który na randkę w parku przychodzi z bronią ukrytą pod kurtką na plecach i lubi w kobietach uległość, ewentualnie z 65-letnim 50-latkiem z Arizony w trakcie urlopu w Polsce, poszukującym sprzątaczki i masażystki.
Czy jeśli się wyloguję z tego wszystkiego i pójdę upić do pobliskiej knajpy, gdzie wszyscy znają całą prawdę o mnie, to jestem zdzirą?