Jak złapać męża?
REDAKCJA • dawno temuNiby miałam już ślub na widelcu. Mieszkaliśmy razem – ja, on i jego 20-letnia córka z pierwszego małżeństwa. Na trzecią rocznicę konkubinatu kupił mi zmywarkę, najdroższą, jaką znalazł w sklepie. Zmywarka dumnie błyszczała, nie miała roboty, nasza trójka spotykała się od biedy co drugi dzień przy wspólnej kolacji. Po pół roku on zaczął jadać jeszcze więcej kolacji poza domem – jak się okazało, u innej pani...
Niby miałam już ślub na widelcu. Mieszkaliśmy razem – ja, on i jego 20-letnia córka z pierwszego małżeństwa. Na trzecią rocznicę konkubinatu kupił mi zmywarkę, najdroższą, jaką znalazł w sklepie. Rozczuliło mnie to. Zrobiliśmy sami (wobec ceny zmywarki) połowiczny remont kuchni. Zmywarka stała i sobie dumnie błyszczała, nie miała roboty, nasza trójka spotykała się od biedy co drugi dzień przy wspólnej kolacji.
Po pół roku on zaczął jadać jeszcze więcej kolacji poza domem – jak się okazało, u innej pani. Prawie wszystkie talerze wytłukły się podczas naszych konstruktywnych i dojrzałych rozmów. Córka wzruszyła ramionami, popukała się w czoło i wyprowadziła do chłopaka. On wkrótce potem – do nowej dziewczyny.
Mieszkanie zionęło pustką. Zmywarka stała niewzruszenie i urągliwie milczała… Musiałam coś zrobić. Nie pomógł tydzień nad morzem, manikiur hybrydowy ani kurs salsy. Mam trzy komplety talerzy, a ty mieścisz dziewięć – pomyślałam któregoś dnia, patrząc na zmywarkę z mściwą satysfakcją. – Sprzedam cię i wstawię na twoje miejsce tę śliczną złoto-niebieską szafkę po babci, która gnije w piwnicy!.
Dałam ogłoszenie. Zachwaliłam tę zołzę na pół strony maszynopisu. Sprzęt na gwarancji, nietknięty, więc rzuciłam adekwatną cenę. Rozpoczął się mailowy i SMS-owy savoir vivre.
— cena jaka za te zmywarke?
Odpisuję, chociaż cena jak byk w ogłoszeniu. Najpopularniejsze odpowiedzi:
— ale tak serio, do zaplacenia ile?
— wal się na cyce, hrabino!
— to chyba razem z cala kuchnia, he he he
— a susz se tam skarpetki!
Byłam tak zgnębiona, że po tygodniu upokorzyłam się i obniżyłam cenę o 100 zł, a potem jeszcze o 100. Na próżno. Ogłoszenie spadło poniżej 30. strony. Przestałam dostawać zapytania, zaczęłam zapominać.
Wtedy przyszedł ten mail:
Dzień dobry. Z doświadczenia wyczuwam wielką samotność i potrzebę wypicia kawy w miłym towarzystwie. Skoro zmywarka jeszcze niesprzedana, to ja stawiam. Marcin
Wytresowana przez niedoszłych kontrahentów, już miałam odpisać coś w powyższej poetyce he he he. Ręka zawisła w powietrzu… Odpowiedziałam inaczej.
Mama powiedziała, że proszę się o gwałciciela. Przyjaciółka – że od razu rozpoznaje rękę zawodowca. Mimo to rozmawialiśmy już kilka razy z Marcinem przez telefon i chyba do tej kawy dojdziemy, czuję to.
A Wy jak myślicie? Jestem szalona i powinnam się walić na cyce? :)
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze