Kobiety a sport, czyli coś o mierzwie:)
REDAKCJA • dawno temuNie jest prawdą, jakobyśmy my, dziewczyny, nienawidziły, kiedy w telewizji leci mecz, i zaraz wyrywały wam pilota, żeby przełączyć na serial. To kłamstwo i potwarz, klisza wycięta z durnych reklam! Jeśli uważacie nas za takie „delikatne”, popatrzcie, kto siedzi w pierwszych rzędach prestiżowych walk bokserskich. Piękne laski – aktorki, modelki – z niekontrolowanym podnieceniem w oczach.
Naszych mężów, kochanków, konkubentów, kumpli, ojców i braci chcę uczulić na taką rzecz. Nie jest prawdą, jakobyśmy my, dziewczyny, nienawidziły, kiedy w telewizji leci mecz, i zaraz wyrywały wam pilota, żeby przełączyć na serial. To normalnie kłamstwo i potwarz, klisza wycięta z durnych reklam!
Nie dam się odesłać do smażenia kotletów w kuchni pod hasłem, że ja się nie znam na boksie i się brzydzę, jak krew leci z nosa. Bo to, moi drodzy, zależy od nosa. Przemka Saletę pocałowałabym nawet w rozkwaszony nos (chociaż szkoda, bo ładny), a może i poniżej nosa:). A z kotletów też leci krew. Jeśli uważacie nas za takie „delikatne”, popatrzcie, kto siedzi w pierwszych rzędach prestiżowych walk bokserskich. Piękne laski – aktorki, modelki – z niekontrolowanym podnieceniem w oczach.
Chcę przez to powiedzieć: nie ma mowy o niechęci do sportu, meczów, niezrozumiałych reguł spalonego, wypijanych przez was piwek. Kobiety podchodzą do walk sportowych identycznie jak do mężczyzn w ogóle – nie chcą oglądać partaczy, tylko skutecznych, zadbanych przystojniaków, grających fair – tu dobrym przykładem jest zwyżkująca cudnie od lat nasza siatkówka. Tak samo dokładnie, jak w życiu: szukamy najlepszego gatunku. Wy, chłopaki, nie?
Dlatego trzecioligowy meczyk w błocku, zakończony wywiadami z polskimi piłkarzami, którzy z trudem umieją przekazać jakąś myśl i ubrać ją w poprawne polskie słowo, to dla mnie faktycznie nuda. Ale mecz Realu z Barcą jestem gotowa przypłacić kacem po 5 piwach w wesołej knajpie z gigantycznym telewizorem. Bo patrzenie na TYCH piłkarzy, ich sprawność, chęć gry, talenty, fajne ciała, ładne stroje, rozgarnięte buzie – to czysta frajda. Drę mordę z całej siły, skaczę, klaszczę, jak reszta sali. Relaksuję się, dobrze mi. Sportowa i wizualna uczta, a w końcu wszyscy jesteśmy podobno wzrokowcami…
Podobnie dobry boks, Formuła 1 czy np. ostatnio taki finał tenisa ATP w Londynie Djokovic – Federer. Nieważne, czy ten mecz trwa 2 czy 5 godzin. Będę siedzieć wbita w fotel i nie w głowie mi żaden serial czy romantyczna kolacja przy świecach.
Zatem, chłopaki, nie róbcie z nas egoistycznych laleczek, które ciągną was do centrum handlowego na zakupy kiecek akurat w porze ważnej walki czy meczu. Powtarzam, my po prostu chcemy oglądać to, co najlepsze, a nie wszystko, jak leci. Na mierzwę szkoda czasu — w każdej dziedzinie zresztą.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze